Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

17 listopada 2012

Rozdział 26


~ 2 dni później ~
4 nad ranem. Przebudziłam się z koszmaru. Zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do umywalki, szybko obmyłam twarz zimną wodą i oparta o zlew zerknęłam w lustro. To, co przed chwilą mi się śniło było przerażające. Mianowicie Amy nagle straciła przytomność, zabrano ją do szpitala, próbowano uratować, ale było już za późno.
Wytarłam buzię ręcznikiem i udałam się do kuchni. Napiłam się wody i wróciłam do łóżka. Udało mi się zasnąć dopiero po 5.
Obudziłam się przed 9. Spałabym pewnie dłużej, gdyby nie sms od Liama.
Liam: Hej piękna! Jak się spało? Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem, a jeśli tak to bardzo przepraszam, ale myślę, że nie będziesz zła, bo mam bardzo dobrą wiadomość . Odezwij się jak wstaniesz. Xxx”
Postanowiłam od razu zadzwonić.
Ja: No cześć skarbie. Obudziłeś mnie, no ale co tam. – odezwałam się.
Liam: Nie jesteś zła?
Ja: Oczywiście, że nie. – zaśmiałam się.
Liam: To dobrze. – on także się zaśmiał – Chcesz usłyszeć tą wiadomość?
Ja: No jasne! Słucham. – uśmiechnęłam się.
Liam: No więc wczoraj z chłopakami mieliśmy koncert.
Ja: To już wiem. – wtrąciłam ze śmiechem.
Liam: Kochanie, daj mi skończyć.  – poprosił.
Ja: OK. OK.
Liam: I powiedziałem fanom o Amy. Trochę to zabawne, ale zaczęli rzucać w nas pięniędzmi.
Ja: Co?! – wybuchłam śmiechem.
Liam: No, a najlepsze jest to, że było ich tyle, że uzbieraliśmy 180 tys. Funtów.
Ja: Naprawdę?! Liam to wspaniale!
Liam: Wiem. – zaśmiał się – Widzisz, mówiłem Ci, że damy radę!
Ja: Jak ja się Wam teraz odwdzięczę?! – po policzku spłynęła łza szczęścia.
Liam: Daj spokój! Wiesz, ęe jesteście dla nas najważniejsze!
Ja: Jak przyjedziesz, dostaniesz nagrodę! – pociągnęłam nosem.
Liam: Ty płaczesz? – zaśmiał się.
Ja: To łzy szczęścia. To wszystko dzięki tobie.
Liam: Liz, kochanie, przepraszam cię, ale muszę kończyć. Widzimy się wieczorem, tak?
Ja: Oczywiście! Czekam, powodzenia – wysłałam mu buziaka przez telefon.
Liam: Dzięki, papa!
Ja: Pa! – powiedziałam i się rozłączyłam.
Od razu wybrałam numer do Taylor.
Ja: Taylor?! – zaczęłam krzyczeć.
Tay: Słucham? Liz… niektórzy ludzie o tej godzinie jeszcze śpią. – mówiła zaspana.
Ja: Kochana przepraszam, ale właśnie stałam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie!!!!
Tay: Co takiego się wydarzyło, że musisz tak krzyczeć?
Ja: One Direction zdobyło kasę dla Amy!!! – zaczęłyśmy obie piszczeć.
Tay: AAAAAAAAAAAA! To wspaniale!
Ja: Wiem! Pójdziesz ze mną dzisiaj do ośrodka? – spytałam.
Tay: Pewnie. O której?
Ja: Może o 12 u mnie, co?
Tay: Okej. To pa!
Ja: No hej. – rozłączyłam się.
Cała w skowronkach poszłam pod prysznic. Rozczesałam i wysuszyłam włosy zostawiając je rozpuszczone. Ubrałam szare, szerokie dresy, do tego wysokie addidasy, obcisłą, białą koszulkę z krótkim rękawem i na to białą bluzę z kapturem, wkładaną przez głowę. Zabrałam portfel i poszłam do pobliskiego sklepu. Po drodze zatrzymało mnie parę dziewczyn. Jak się potem okazało – Directioners. Pytały o zespół, co tam u nich i o mój związek z Liamem. Zgodziłam się na zbiorowe zdjęcie. Wróciłam do domu ok. 11. Od razu rozpakowałam zakupy, zrobiłam sobie tosta i herbatę. Zjadłam, umyłam naczynia i poszłam się uszykować. Przebrałam się w malinowy sweterek, pod nim miałam biała bluzkę, tą co rano, do tego jasne jeansy (rurki oczywiście) i białe trampki. Tusz do rzęs i lekki podkład. Napiłam się szybko soku i wyszłam. Taylor już na mnie czekała. Blisko ośrodka minęła nas karetka. Niestety zatrzymała się dokładnie tam, gdzie myślałam. Przyśpieszyłyśmy. Ratownicy wynosili na noszach jakąś dziewczynkę. Dostrzegłam wtedy sztywne ciało Amy. Poczułam jakby ktoś strzelał karabinu prosto w moje serce. Podbiegłam zdruzgotana, ale lekarze mnie odepchnęli. Chciałam z nią jechać, ale tego także mi zabronili. Powiedzieli, że musze przyjechać do szpitala na własną rękę. Taylor od razu zadzwoniła po taksówkę. W oczekiwaniu na nią zaczęłam krzyczeć na opiekunki.
- Jak mogłyście do tego doprowadzić?!
Nie odpowiedziały. Nie wiedziały jak.
- To nie nasza wina. – odpowiedziała jedna z nich.
- Jeśli ona odejdzie, to…
- Liz, taksówka! – zawołała Taylor.
- Nie daruje wam tego. - dokończyłam.
- Do szpitala prosimy. Szybko! – krzyknęła Tay, gdy ja cała roztrzęsiona nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
Po ok. 20 min wysiadłyśmy z auta, zapłaciłyśmy i pobiegłyśmy co sił w nogach do budynku. W punkcie informacji dowiedziałyśmy się, gdzie mamy się udać. Jak nas pokierowano, tak pędziłyśmy. Na końcu korytarza, w szklanej sali, na łóżku, pośród wielu lekarzy i pielęgniarek leżała Amy. Jedna kobiet stała przy drzwiach i kiedy zapytałam czy nas wpuści do środka, usłyszałam słowo „nie”. Prosiłam, błagałam.
- Proszę poczekać. – odparła.
Gdy dotarło do mnie, że nic już nie mogę zrobić, usiadłam bezradna na krześle. Taylor próbowała mnie uspokoić, lecz w pewnym momencie sama się rozpłakała. Po chwili wstała i oznajmiła mi, że idzie się skontaktować z Louisem.
- Oczami Taylor –
- Halo? Louis?! – zawołałam do słuchawki.
- Taylor? Kochanie, co się stało?! – odpowiedział.
- Amy jest w szpitalu, w ciężkim stanie.
- Jak to w szpitalu?! Jak to się stało? - jego głos także się załamał.
- Nie wiemy... Nie wiemy co robić. Na razie kazali nam czekać… reanimują ją.. – jeszcze bardziej się rozpłakałam.
- Skarbie... Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? Zaraz z Liamem wsiadamy do samolotu i przylecimy jak najszybciej! – oznajmił.
- Dziękuję. – wydukałam.
Rozłączyłam się i wróciłam do Liz.
Podeszłam do niej i ukucnęłam podpierając się rękami o jej kolana.
- Chłopaki zaraz wsiądą do samolotu i wracają, słyszysz? – zapytałam.
- Jeśli jej się coś stanie…
- Wyjdzie z tego, zobaczysz. – przytuliłam się do niej.
Po chwili usłyszałyśmy dźwięk otwierających się drzwi.
- Panie od Amy? – kiwnęłam - Jestem lekarzem…
- Panie doktorze, co z nią?! – nie wytrzymała Liz.
- Nie mam najlepszych wiadomości..
- To znaczy? – przerwałam.
- Amy oddycha, aczkolwiek nie odzyskała jeszcze przytomności.
- Co teraz? – odezwała się zapłakana Liz.
- Trzeba czekać. I być dobrej myśli. – poklepał Liz po ramieniu i odszedł.
 Po chwili z sali wyszło paru innych lekarzy i pielęgniarek. Dwie zostały w środku. Gdy tylko dostałam pozwolenie, od razu weszłyśmy do pomieszczenia. Liz podeszła powoli do łóżka, złapała małą za rączkę i pocałowała w czoło. Usiadłyśmy na krzesełkach obok. Patrzyłyśmy na nią z nadzieją, że może wreszcie się obudzi. Mijała godzina za godziną i nic. Nawet nie drgnęła. Po chwili wstałam.
- Musze iść kupić kawę, nie mogę tak dłużej siedzieć. – oznajmiłam.
- OK. – odpowiedziała obojętnie.
- Pójdziesz ze mną? – zapytałam.
- Muszę przy niej być, jakby się obudziła. – powiedziała, wpatrując się w nią cały czas.
- Przynieść ci?
- Nie dzięki.
- To idę, pocałowałam ją i Amy w policzek i wyszłam.
- Oczami Liama -
Na początku myślałem, że to tylko głupi żart ze strony Lou, jednak po chwili do mnie doszło to co się wydarzyło. Tomlinson oznajmił, że dzwonił na lotnisko w sprawie najbliższych lotów do Londynu.
- Jedziemy! – zerwałem się.
- Chłopakom trzeba powiedzieć. - zawołał.
- Niall! Zayn! – zacząłem krzyczeć.
- Spakuj się, a ja pójdę im powiedzieć. – oznajmił i opuścił mój pokój.
- Oczami Louisa –
- Harry!!! – wołałem.
- Tak kochanie? – powiedział uśmiechnięty.
- Ja z Liamem wracamy do Londynu. – powiedziałem zdyszany.
- Co? Dlaczego? – był zdezorientowany.
- Amy jest w szpitalu, nieprzytomna.. Musimy wesprzeć dziewczyny i przede wszystkim zawieźć pieniądze!
- Ale czekajcie! Polećmy wszyscy razem! – już chciał wołać chłopaków.
- Harry, nie! Nie możemy zawieść  directioners. Zostańcie, a potem wszyscy spokojnie dolecicie, ok? – złapałem go za ramię.
- Dobra. Niech będzie. – posmutniał – Ale uściskaj od nas Liz, Taylor i koniecznie Amy.
Przytuliłem przyjaciela i pobiegłem do Liama. Siedział na łóżku, zdenerwowany.
- Wstawaj, idziemy! – zerwał się i pojechaliśmy szybko w stronę lotniska.
Po około 40 minutach siedzieliśmy już w samolocie i czekaliśmy na odlot.
- Obyśmy zdążyli… - powiedział Liam, patrząc pustym wzrokiem w okienko.
- Spokojnie. Zdążymy. – poklepałem chłopaka po ramieniu.
Chwilę myślałem o dziewczynach, potem zasnąłem. Liam chyba też.
- Oczami Liama –
Poczułem szturchnięcie.
- Liam! Obudź się! – ktoś krzyczał.
- Co się dzieje? – zapytałem zaspany.
- Wylądowaliśmy! – ujrzałem Louisa.
Wyszliśmy szybko z samolotu, potem od razu zadzwoniłem po taksówkę. Tak to dziwne, gwiazdy taryfą.. W tym momencie nic się nie liczyło oprócz Amy, Liz i Taylor. Czym prędzej wsiedliśmy do auta, wskazaliśmy nasz cel i po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Wbiegliśmy do szpitala nie mając pojęcia gdzie się mamy udać. Znaleźliśmy rejestracje, podeszliśmy, zapytaliśmy o oddział i po wskazówkach w końcu dotarliśmy do celu.
- Louis, szybko!
_________________________________________________________________________________

Cześć Wam ! ;) Dzisiaj wpis, mamy nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu. Bardzo dziękujemy za komentarze, postarałyście się ;) Trochę się rozkręcamy z fabułą, jesteście ciekawe co będzie dalej? No to prosimy o komentarze, a może już niedługo sie pojawi następny ;) Trzymajcie się ciepło ;D
Bye Directioners
xoxo

9 komentarzy:

  1. Oby Amy nic się nie stało! ;)
    Dobrze, że chłopacy zdobyli kasę, ale żeby zdążyli na czas....^^
    Rozdział jest genialny....<3
    Dajcie szybko kolejny...please ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobiłam wszystkie rozdziały, zajęło mi to dwa dni! Dobrze, że jest weekend, bo mogłam spokojnie czytać sobie w nocy :) Świetne opowiadanie! Czekam na wyjaśnienie sytuacji z Amy.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodział genialny .. < 3
    ZAPRASZAM DO MNIE ..;)
    http://oneband-onedream-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. opowiadanie o Niallerze :)

    shestolehisheart.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie piszesz ! <33
    kocham Twoje opowiadanie ;33
    zapraszam do mnie , dopiero zaczęłam , może Ci się spodoba ;33
    http://zmyslonyswiatdirectioner.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog :D. Fajnie się czyta i w ogóle no jest fajny :D
    Zapraszam również do Nas niedawno zaczęłyśmy, ale myślę, że będzie ciekawie. :)
    http://yourefriendlookgood-but-youlookbetter.blogspot.com/

    +obserwuje :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :) zapraszam do nas : http://our-live-with-one-direction-is-super.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja już ci kiedyś mówiłam ,ze cię uwielbiam?
    Jesteś wspaniała,ą twoje opowiadanie CUD MIÓD I Orzeszki !

    Nadrobiłam dziś wszystkie poprzednie działy (których nie czytałam ,bo miałam rozwalony laptop więc przepraszam )
    No i ci powiem,że dużo sie działo!.;D
    Jestem pod wrażeniem. Kocham ♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super naprawdę fajnie piszecie zapraszam także do siebie kocham-zabawe.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń