~ 2 dni
później ~
4 nad
ranem. Przebudziłam się z koszmaru. Zerwałam się na równe nogi, pobiegłam do
umywalki, szybko obmyłam twarz zimną wodą i oparta o zlew zerknęłam w lustro.
To, co przed chwilą mi się śniło było przerażające. Mianowicie Amy nagle
straciła przytomność, zabrano ją do szpitala, próbowano uratować, ale było już
za późno.
Wytarłam
buzię ręcznikiem i udałam się do kuchni. Napiłam się wody i wróciłam do łóżka.
Udało mi się zasnąć dopiero po 5.
…
Obudziłam
się przed 9. Spałabym pewnie dłużej, gdyby nie sms od Liama.
Liam: Hej
piękna! Jak się spało? Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem, a jeśli tak to
bardzo przepraszam, ale myślę, że nie będziesz zła, bo mam bardzo dobrą
wiadomość . Odezwij się jak wstaniesz. Xxx”
Postanowiłam
od razu zadzwonić.
Ja: No
cześć skarbie. Obudziłeś mnie, no ale co tam. – odezwałam się.
Liam:
Nie jesteś zła?
Ja:
Oczywiście, że nie. – zaśmiałam się.
Liam: To
dobrze. – on także się zaśmiał – Chcesz usłyszeć tą wiadomość?
Ja: No
jasne! Słucham. – uśmiechnęłam się.
Liam: No
więc wczoraj z chłopakami mieliśmy koncert.
Ja: To
już wiem. – wtrąciłam ze śmiechem.
Liam:
Kochanie, daj mi skończyć. – poprosił.
Ja: OK.
OK.
Liam: I
powiedziałem fanom o Amy. Trochę to zabawne, ale zaczęli rzucać w nas
pięniędzmi.
Ja: Co?!
– wybuchłam śmiechem.
Liam:
No, a najlepsze jest to, że było ich tyle, że uzbieraliśmy 180 tys. Funtów.
Ja:
Naprawdę?! Liam to wspaniale!
Liam:
Wiem. – zaśmiał się – Widzisz, mówiłem Ci, że damy radę!
Ja: Jak
ja się Wam teraz odwdzięczę?! – po policzku spłynęła łza szczęścia.
Liam:
Daj spokój! Wiesz, ęe jesteście dla nas najważniejsze!
Ja: Jak
przyjedziesz, dostaniesz nagrodę! – pociągnęłam nosem.
Liam: Ty
płaczesz? – zaśmiał się.
Ja: To
łzy szczęścia. To wszystko dzięki tobie.
Liam:
Liz, kochanie, przepraszam cię, ale muszę kończyć. Widzimy się wieczorem, tak?
Ja:
Oczywiście! Czekam, powodzenia – wysłałam mu buziaka przez telefon.
Liam: Dzięki,
papa!
Ja: Pa!
– powiedziałam i się rozłączyłam.
Od razu
wybrałam numer do Taylor.
Ja:
Taylor?! – zaczęłam krzyczeć.
Tay:
Słucham? Liz… niektórzy ludzie o tej godzinie jeszcze śpią. – mówiła zaspana.
Ja:
Kochana przepraszam, ale właśnie stałam się najszczęśliwszą dziewczyną na
świecie!!!!
Tay: Co
takiego się wydarzyło, że musisz tak krzyczeć?
Ja: One
Direction zdobyło kasę dla Amy!!! – zaczęłyśmy obie piszczeć.
Tay:
AAAAAAAAAAAA! To wspaniale!
Ja: Wiem!
Pójdziesz ze mną dzisiaj do ośrodka? – spytałam.
Tay:
Pewnie. O której?
Ja: Może
o 12 u mnie, co?
Tay:
Okej. To pa!
Ja: No
hej. – rozłączyłam się.
Cała w
skowronkach poszłam pod prysznic. Rozczesałam i wysuszyłam włosy zostawiając je
rozpuszczone. Ubrałam szare, szerokie dresy, do tego wysokie addidasy, obcisłą,
białą koszulkę z krótkim rękawem i na to białą bluzę z kapturem, wkładaną przez
głowę. Zabrałam portfel i poszłam do pobliskiego sklepu. Po drodze zatrzymało
mnie parę dziewczyn. Jak się potem okazało – Directioners. Pytały o zespół, co
tam u nich i o mój związek z Liamem. Zgodziłam się na zbiorowe zdjęcie. Wróciłam
do domu ok. 11. Od razu rozpakowałam zakupy, zrobiłam sobie tosta i herbatę.
Zjadłam, umyłam naczynia i poszłam się uszykować. Przebrałam się w malinowy
sweterek, pod nim miałam biała bluzkę, tą co rano, do tego jasne jeansy (rurki
oczywiście) i białe trampki. Tusz do rzęs i lekki podkład. Napiłam się szybko
soku i wyszłam. Taylor już na mnie czekała. Blisko ośrodka minęła nas karetka.
Niestety zatrzymała się dokładnie tam, gdzie myślałam. Przyśpieszyłyśmy. Ratownicy
wynosili na noszach jakąś dziewczynkę. Dostrzegłam wtedy sztywne ciało Amy.
Poczułam jakby ktoś strzelał karabinu prosto w moje serce. Podbiegłam
zdruzgotana, ale lekarze mnie odepchnęli. Chciałam z nią jechać, ale tego także
mi zabronili. Powiedzieli, że musze przyjechać do szpitala na własną rękę.
Taylor od razu zadzwoniła po taksówkę. W oczekiwaniu na nią zaczęłam krzyczeć
na opiekunki.
- Jak
mogłyście do tego doprowadzić?!
Nie
odpowiedziały. Nie wiedziały jak.
- To nie
nasza wina. – odpowiedziała jedna z nich.
- Jeśli
ona odejdzie, to…
- Liz,
taksówka! – zawołała Taylor.
- Nie
daruje wam tego. - dokończyłam.
- Do
szpitala prosimy. Szybko! – krzyknęła Tay, gdy ja cała roztrzęsiona nie mogłam
wydusić z siebie ani jednego słowa.
Po ok.
20 min wysiadłyśmy z auta, zapłaciłyśmy i pobiegłyśmy co sił w nogach do
budynku. W punkcie informacji dowiedziałyśmy się, gdzie mamy się udać. Jak nas
pokierowano, tak pędziłyśmy. Na końcu korytarza, w szklanej sali, na łóżku,
pośród wielu lekarzy i pielęgniarek leżała Amy. Jedna kobiet stała przy
drzwiach i kiedy zapytałam czy nas wpuści do środka, usłyszałam słowo „nie”.
Prosiłam, błagałam.
- Proszę
poczekać. – odparła.
Gdy
dotarło do mnie, że nic już nie mogę zrobić, usiadłam bezradna na krześle. Taylor
próbowała mnie uspokoić, lecz w pewnym momencie sama się rozpłakała. Po chwili
wstała i oznajmiła mi, że idzie się skontaktować z Louisem.
- Oczami
Taylor –
- Halo?
Louis?! – zawołałam do słuchawki.
-
Taylor? Kochanie, co się stało?! – odpowiedział.
- Amy
jest w szpitalu, w ciężkim stanie.
- Jak to
w szpitalu?! Jak to się stało? - jego głos także się załamał.
- Nie
wiemy... Nie wiemy co robić. Na razie kazali nam czekać… reanimują ją.. –
jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-
Skarbie... Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? Zaraz z Liamem wsiadamy do
samolotu i przylecimy jak najszybciej! – oznajmił.
-
Dziękuję. – wydukałam.
Rozłączyłam
się i wróciłam do Liz.
Podeszłam
do niej i ukucnęłam podpierając się rękami o jej kolana.
-
Chłopaki zaraz wsiądą do samolotu i wracają, słyszysz? – zapytałam.
- Jeśli
jej się coś stanie…
-
Wyjdzie z tego, zobaczysz. – przytuliłam się do niej.
Po
chwili usłyszałyśmy dźwięk otwierających się drzwi.
- Panie
od Amy? – kiwnęłam - Jestem lekarzem…
- Panie
doktorze, co z nią?! – nie wytrzymała Liz.
- Nie
mam najlepszych wiadomości..
- To
znaczy? – przerwałam.
- Amy oddycha,
aczkolwiek nie odzyskała jeszcze przytomności.
- Co
teraz? – odezwała się zapłakana Liz.
- Trzeba
czekać. I być dobrej myśli. – poklepał Liz po ramieniu i odszedł.
Po chwili z sali wyszło paru innych lekarzy i
pielęgniarek. Dwie zostały w środku. Gdy tylko dostałam pozwolenie, od razu
weszłyśmy do pomieszczenia. Liz podeszła powoli do łóżka, złapała małą za
rączkę i pocałowała w czoło. Usiadłyśmy na krzesełkach obok. Patrzyłyśmy na nią
z nadzieją, że może wreszcie się obudzi. Mijała godzina za godziną i nic. Nawet
nie drgnęła. Po chwili wstałam.
- Musze
iść kupić kawę, nie mogę tak dłużej siedzieć. – oznajmiłam.
- OK. –
odpowiedziała obojętnie.
-
Pójdziesz ze mną? – zapytałam.
- Muszę
przy niej być, jakby się obudziła. – powiedziała, wpatrując się w nią cały
czas.
- Przynieść
ci?
- Nie
dzięki.
- To
idę, pocałowałam ją i Amy w policzek i wyszłam.
- Oczami
Liama -
Na
początku myślałem, że to tylko głupi żart ze strony Lou, jednak po chwili do
mnie doszło to co się wydarzyło. Tomlinson oznajmił, że dzwonił na lotnisko w
sprawie najbliższych lotów do Londynu.
-
Jedziemy! – zerwałem się.
- Chłopakom
trzeba powiedzieć. - zawołał.
- Niall!
Zayn! – zacząłem krzyczeć.
- Spakuj
się, a ja pójdę im powiedzieć. – oznajmił i opuścił mój pokój.
- Oczami
Louisa –
-
Harry!!! – wołałem.
- Tak
kochanie? – powiedział uśmiechnięty.
- Ja z
Liamem wracamy do Londynu. – powiedziałem zdyszany.
- Co?
Dlaczego? – był zdezorientowany.
- Amy
jest w szpitalu, nieprzytomna.. Musimy wesprzeć dziewczyny i przede wszystkim
zawieźć pieniądze!
- Ale
czekajcie! Polećmy wszyscy razem! – już chciał wołać chłopaków.
- Harry,
nie! Nie możemy zawieść directioners.
Zostańcie, a potem wszyscy spokojnie dolecicie, ok? – złapałem go za ramię.
- Dobra.
Niech będzie. – posmutniał – Ale uściskaj od nas Liz, Taylor i koniecznie Amy.
Przytuliłem
przyjaciela i pobiegłem do Liama. Siedział na łóżku, zdenerwowany.
-
Wstawaj, idziemy! – zerwał się i pojechaliśmy szybko w stronę lotniska.
Po około
40 minutach siedzieliśmy już w samolocie i czekaliśmy na odlot.
- Obyśmy
zdążyli… - powiedział Liam, patrząc pustym wzrokiem w okienko.
-
Spokojnie. Zdążymy. – poklepałem chłopaka po ramieniu.
Chwilę
myślałem o dziewczynach, potem zasnąłem. Liam chyba też.
- Oczami
Liama –
Poczułem
szturchnięcie.
- Liam!
Obudź się! – ktoś krzyczał.
- Co się
dzieje? – zapytałem zaspany.
-
Wylądowaliśmy! – ujrzałem Louisa.
Wyszliśmy
szybko z samolotu, potem od razu zadzwoniłem po taksówkę. Tak to dziwne,
gwiazdy taryfą.. W tym momencie nic się nie liczyło oprócz Amy, Liz i Taylor.
Czym prędzej wsiedliśmy do auta, wskazaliśmy nasz cel i po 15 minutach byliśmy
już na miejscu. Wbiegliśmy do szpitala nie mając pojęcia gdzie się mamy udać.
Znaleźliśmy rejestracje, podeszliśmy, zapytaliśmy o oddział i po wskazówkach w
końcu dotarliśmy do celu.
- Louis,
szybko!
_________________________________________________________________________________
Cześć Wam ! ;) Dzisiaj wpis, mamy nadzieję, że ten rozdział
przypadnie Wam do gustu. Bardzo dziękujemy za komentarze, postarałyście się ;)
Trochę się rozkręcamy z fabułą, jesteście ciekawe co będzie dalej? No to
prosimy o komentarze, a może już niedługo sie pojawi następny ;) Trzymajcie się
ciepło ;D
Bye Directioners
xoxo
Oby Amy nic się nie stało! ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chłopacy zdobyli kasę, ale żeby zdążyli na czas....^^
Rozdział jest genialny....<3
Dajcie szybko kolejny...please ;**
Nadrobiłam wszystkie rozdziały, zajęło mi to dwa dni! Dobrze, że jest weekend, bo mogłam spokojnie czytać sobie w nocy :) Świetne opowiadanie! Czekam na wyjaśnienie sytuacji z Amy.. ♥
OdpowiedzUsuńRodział genialny .. < 3
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE ..;)
http://oneband-onedream-1d.blogspot.com/
opowiadanie o Niallerze :)
OdpowiedzUsuńshestolehisheart.blogspot
świetnie piszesz ! <33
OdpowiedzUsuńkocham Twoje opowiadanie ;33
zapraszam do mnie , dopiero zaczęłam , może Ci się spodoba ;33
http://zmyslonyswiatdirectioner.blogspot.com/
Świetny blog :D. Fajnie się czyta i w ogóle no jest fajny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam również do Nas niedawno zaczęłyśmy, ale myślę, że będzie ciekawie. :)
http://yourefriendlookgood-but-youlookbetter.blogspot.com/
+obserwuje :*
Super rozdział :) zapraszam do nas : http://our-live-with-one-direction-is-super.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzy ja już ci kiedyś mówiłam ,ze cię uwielbiam?
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała,ą twoje opowiadanie CUD MIÓD I Orzeszki !
Nadrobiłam dziś wszystkie poprzednie działy (których nie czytałam ,bo miałam rozwalony laptop więc przepraszam )
No i ci powiem,że dużo sie działo!.;D
Jestem pod wrażeniem. Kocham ♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Super naprawdę fajnie piszecie zapraszam także do siebie kocham-zabawe.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuń