Otworzywszy oczy ujrzałam śpiącego Liama, podobnie
było z resztą. Tylko kierowca z przodu nucił sobie piosenkę lecącą w radiu. Na
dworze ciemno, raz po raz tylko migały światła lamp.
- Spokojnie, możesz spać. Dobre 3h jeszcze przed
nami. – odwrócił się na chwilę kierowca i posłał mi lekki uśmiech.
- Kiedy ja już się nie mogę doczekać. – westchnęłam
krótko.
Mężczyzna zaśmiał się cicho i zgłośnił radio.
- Lubię tą piosenkę. – skwitował i zaśpiewał
kawałek wraz z wykonawcą.
- Ma pan ładny głos. – zdziwiłam się.
- Niee, gdzie ja. – powiedział lekko zawstydzonym
głosem.
- Naprawdę. – oparłam się o fotel przedniego
pasażera.
- Dziękuję. Musiałabyś posłuchać mojej małej
córeczki, ona to dopiero ma głos. – powtórnie odwrócił wzrok na mnie.
Tak zaczęła się miła rozmowa z kierowcą, podczas
gdy reszta smacznie spała. Po jakimś czasie podróż znów mnie zmorzyła i opadłszy
na tors Liama, zasnęłam.
- Kochanie! Budzimy się! – usłyszałam głos mojego
chłopaka. – Jesteśmy na miejscu. – powitał mnie szerokim uśmiechem.
Zaciągnęłam się świeżym, morskim powietrzem. Wyszłam
z samochodu i oniemiałam.
- O boziu! Jak tu pięknie!!! – otworzyłam usta z
wrażenia.
- To jeszcze nie wszystko. – puścił mi oczko Hazza.
- Mam się bać? – zwróciłam się do blondyna.
- Nie, po prostu oszczędź sobie wrażeń, bo to
dopiero początek. – odpowiedział, po czym sięgnął do bagażnika po walizki.
Wszyscy z uradowanymi buziami ruszyliśmy ze swoimi
pakunkami w stronę pięknego, dużego domu – właściwie można to nazwać willą.
- Wow! – zatkało mnie, kiedy stanęliśmy przed
budynkiem.
- Zapraszamy do środka drogie panie. – Lou otworzył
wielkie, białe drzwi, a kiedy przekroczyłam ich próg, torbę, którą trzymałam w
ręku po prostu upadła na ziemię.
Stałam wraz
Taylor z rozdziawionymi ustami w wejściu jakieś kilka minut, w
osłupieniu. Po naszej prawej znajdował się przestronny, biało – czarny salon,
zaraz obok niego dość wąska, ale długa kuchnia utrzymana w tych samych
kolorach. Po lewej stronie szerokie, białe, zakręcone schody, prowadzące na
górę. Za nimi kryły się drzwi do łazienki, jak nam objaśniono. A spojrzawszy
przed siebie, myślałam że odlecę. Duże szklane drzwi, a za nimi kolorowy ogród
z poddaszem, drewnianym stolikiem i krzesłami, leżakami, kamienny grill i
przepiękny widok na morze. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- No, to czujcie się jak u siebie w domu. –
skończył nas oprowadzać Malik.
- Zaraz, chwila. Chcesz nam przez to powiedzieć, że
ten dom jest wasz? – jeszcze bardziej się zdziwiłyśmy.
- Mhm. – kiwnął głową i udał się do wnętrza.
- Boże Liz, tu jest jak w bajce. – skomentowała
Tay, rzucając się na trawę.
- Nawet lepiej. – dopowiedziałam i ułożyłam się
obok przyjaciółki.
Patrzyłyśmy tak w bezchmurne niebo, dopóki nasi
chłopacy nie przyszli.
- To co,
gotowa zobaczyć nasz pokój? – spytał Liam, podchodząc bliżej i zasłaniając
tym samym słońce.
- Już się boję. – podniosłam się i ruszyłam za
Liasiem.
Za nami podążyli także Lou i Taylor.
- A tak wygląda nasze królestwo. – otworzył przede
mną biały prostokąt i po raz kolejny tego dnia popadłam w zachwyt.
Ciemne meble na tle śnieżnobiałych ścian. Za oknem
ogród i morze.
- Masz coś jeszcze, czym możesz mnie zaskoczyć? –
odwróciłam się ku brunetowi.
- Myślę, że to już wszystko. – zaśmiał się, a ja
podbiegłam do niego i obdarowałam go całusem w usta.
- Czym sobie na to zasłużyłem? – uśmiechnął się tajemniczo.
- Niczym, to tak na dobry początek wakacji. –
odwzajemniłam gest wtulając się w jego tors. – Dobra, czas się rozpakować. –
rzekłam i zabrałam się do wypakowywania rzeczy z walizek. Najpierw poukładałam
ubrania Liama w szafie i rozpakowałam jego kosmetyki itd., następnie robiłam to
samo ze swoimi rzeczami. Oczywiście trochę dłużej mi to zajęło. Jak tutaj
przyjechaliśmy to dopiero świtało, teraz było samo południe. Emocje trochę
opadły, a więc żołądek domagał się jakiegoś jedzenia. Postanowiłam zejść do
kuchni i coś przyrządzić, ale Harry mnie wyprzedził.
- No i jak się podoba tymczasowy dom? – zapytał
roześmiany Harry.
- Może być. – odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Żartujesz sobie? - loczek przerwał czynność.
- Logiczne, że tak! – dźgnęłam go palcem w brzuch.
– Świetny dom!
- Uff. – odetchnął. – Już myślałem.
- Co dobrego robisz? – zajrzałam mu do miski.
- Naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną.
Odparł i zaczął nalewać ciasto na rozgrzaną
patelnię.
- To idę po resztę. – oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia.
Strasznie się zmęczyłam szukając reszty załogi, bo
każdy był w innej części domu. A zważając na to, że jest to willa, to trochę mi
to zajęło. W końcu udało mi się wszystkich zwołać i wspólnie zajadaliśmy się
pysznymi naleśnikami Hazzy. Stwierdziliśmy, że loczek byłby dobrym piekarzem,
naprawdę. Przy obiedzie zadecydowaliśmy, że idziemy na plażę. W końcu trzeba
korzystać z pięknej pogody. Po skończonym posiłku wszyscy posprzątaliśmy po
sobie, aby nie zostawić bałaganu, a potem udaliśmy się do swoich pokoi, by przebrać
się w stosowne ubrania.
Przebrałam się w beżowy kostium kąpielowy z
brązowym motywem kwiatowym i zwiewną beżową sukienkę oraz brązowe klapki
japonki, spakowałam do torebki olejek do opalania, ręcznik , Liamowi wepchnęłam
pod pachę koc, założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i mogliśmy już iść.
Ponieważ morze mieliśmy praktycznie pod domem,
poszliśmy pieszo. Znalazłszy się już na plaży rozłożyliśmy koce i godnie
zajęliśmy miejsca. Ciepłe promienie słońca w połączeniu z lekkim wiaterkiem
owiewającym nasze ciała sprawiły, że czułam się jak nigdy dotąd. Taka mega
odprężona, bez żadnych problemów. Poprosiłam Liama o nasmarowanie mnie
olejkiem, na co chętnie się zgodził. Chłopakom nie było dane leżeć i opalać się wraz ze mną i Tay, dlatego jak to oni,
szaleli po plaży jak dzieciaki. Kiedy cała czwórka postanowiła iść sprawdzić
temperaturę wody, Zayn postanowił ulepić zamek z piasku. Zaprosił nas do tej
zabawy, a że nigdy tego nie robiłam, po prostu mu uległam, zresztą Taylor
także.
- Skarbie, idziesz ze mną do wody? - po pewnym czasie podbiegł do nas zmoczony Li
i dotknął mnie w pasie.
- Aaa! – wzdrygnęłam się. – Zimne! Nie dotykaj!
- To jak, skusisz się? Woda jest dzisiaj idealna. –
uśmiechnięty opadł obok mnie.
- Taa, właśnie poczułam. – spojrzałam na niego
dziwnym wzrokiem.
- Chodź to się przekonasz. – poruszył śmiesznie
brwiami.
- Nie dziękuję, wolę się tutaj wygrzewać niż potem mieć skurcze od
zimnej wody. – wystawiłam mu język.
- Okej, sama chciałaś. – wstał, po czym wziął mnie na
ręce i niósł w stronę morza.
- Nie! Liam! Zostaw, puść! – szarpałam się.
- Nie chciałaś po dobroci to innego wyjścia nie
widzę. – wyszczerzył się.
- Liam, to nie jest śmieszne! Puszczaj! –
krzyczałam, kiedy ten był już kostkami w wodzie. – Ja się boje! Li, proszę. –
miałam już łzy w oczach.
- Czego się boisz? Przecież umiesz pływać. –
zmarszczył czoło dziwiąc się.
- Ale to jest morze, tu są fale. Nigdy nie miałam
styczności z falami. – poczułam jak moje ciało oblewa chłodna, ale przyjemna
woda. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Kochanie, kiedyś musi być ten pierwszy raz tak? –
uśmiechnął się. – Jakby co, jestem przy tobie. – niespodziewanie puścił mnie.
Podkurczyłam nogi i przytrzymałam się jego karku.
- Trzymaj mnie! – panikowałam.
- Liz, spokojnie. – zaśmiał się cicho. - Masz grunt
pod nogami, nic ci nie będzie. – chwycił mnie za ręce i zdjął je ze swojego
karku. – No dalej, wierzę w ciebie.
Z przerażeniem opuściłam nogi i poczułam grunt.
- Okej, stoję. – uspokoiłam się trochę.
Powierzchnia wody zakrywała mój biust. Zauważywszy
nadchodzącą falę, przytuliłam się do Liama.
- Liz, nic ci się nie stanie. – odciągnął mnie od
siebie chłopak. – Stań obok mnie. –
powiedział i powolnym krokiem przemieściłam się.
- Jak widzisz jakąś większą falę to ustaw się do
niej bokiem. O np., teraz. – zamknęłam oczy i poczułam jak fala przechodzi
przeze mnie. – I było tak panikować? – zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne. – zaprotestowałam i
chlapnęłam chłopaka.
- O ty, widzę, że szybko oswoiłaś się z morzem. –
brunet zrobił to samo.
Tak oto zaczęliśmy pryskać się nawzajem, gonić w
wodzie.. Nawet się nie skapnęłam, że współpracowałam z wodą, której tak się
bałam.
- Dziękuję ci, mój bohaterze. – uśmiechnęłam się
wdzięcznie do Payna.
Ten nadstawił policzek, ale zamiast całusa w niego,
dostał w usta.
- Mmm. – odwzajemnił pocałunek i stojąc tak przez
jakiś czas całowaliśmy się w morzu.
Po długim pocałunku podpłynęliśmy bliżej brzegu, a
potem trzymając się za ręce podążyliśmy do naszego koca. Tam byli już wszyscy i
zajadając się jakimiś ciasteczkami i chrupkami, po prostu śmialiśmy się i
gadaliśmy. Nagle padła propozycja, abyśmy zagrali w siatkówkę. Akurat boisko
było wolne więc się zgodziliśmy.
- A gdzie Nialler? – spostrzegła Taylor wstając z
koca.
- Hmm, słuszna uwaga. – odparł Malik.
- Dobra, to wy idźcie grać a ja pójdę poszukać
naszego Irlandczyka. – zgłosiła się Taylor i poszła w głąb plaży, a my udaliśmy
się na boisko.
- Oczami Taylor –
Szłam wzdłuż plaży już jakieś dobre 15 minut, a
blondyna nigdzie nie było widać. Na plaży już nie było tak wielu ludzi, więc
jakiegoś większego problemu z rozpoznaniem go nie miałabym. Po drodze mijałam
umięśnionych przystojniaków, kilka grupek dzieci, szczęśliwych staruszków,
jakiś nastolatków grających w piłkę, ale nigdzie nie było Nialla. Już zaczęłam
myśleć, że może powinnam udać się w drugą stronę, kiedy na kamieniu, daleko od
brzegu, ale jeszcze na plaży, pod falochronami, ujrzałam siedzącego blondyna
grzebiącego palcem w piasku.
- Niall? – podbiegłam bliżej.
Chłopak spojrzał w górę i tym samym dał mi pewność,
że to on.
- Taylor? – zdziwił się. – Co ty tu robisz?
- Chyba raczej co ty tutaj robisz. Nic nie
powiedziałeś, że idziesz się przejść ani nic, zmartwiłeś nas trochę. –
oznajmiłam.
- Przepraszam, po prostu chciałem pobyć sam. –
wytłumaczył.
- Heej, co jest? Czemu jesteś taki przygnębiony? –
spytawszy z troską, usiadłam na kamieniu obok przyjaciela.
_____________________________________________________________________________________
Noo hej! Dziś krótko, zwięźle i na temat. A więc
kolejny rozdział zostawiamy do waszej oceny. Liczymy, że wam się spodobał i
napiszecie opinie na jego temat. Dziękujemy za poprzednie komentarze i prosimy
o kolejne ;)
Następny prawdopodobnie pojawi się za tydzień,
czyli standard. Pozdrawiamy serdecznie i HOPE U LIKE IT! :)
Much
Love xx
Bye
Directioners
xoxo
Ale fajne :D Ale szybciej dodawaj nowe rozdziały bo zanudzić się można nie czytając tego ;)
OdpowiedzUsuńOtaaak ;D
OdpowiedzUsuńDojechali ;p
Ej teraz sobie tak myśle: PLAŻA, SŁONCE, STRÓJ KOMPIELOWY...
Ja chce LATO !
Tu i teraz! Taaa marzenia.;p
No I jak słoodko, że Liam ją do wody zachęcił.;D
Ej a coś mi się wydaję, że Tay będzie rozmawiała z Niallem o sprawach "sercowych"...Jak by wam brakowało bohaterki, mówię tu konkretnie o dziewczynie Nialla, to jestem do waszej dyspozycji ahhaha ;D
Ależ ja wymyślam hahah ;D
No więc czekam na kolejny rozdział ;D
Pozdrawiam Bella♥
____________
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Zgadzam się z Bellą w zupełności...
OdpowiedzUsuńLatooo.......!
Wakacje! Słońce, plaża a nie śnieg ;c Chciałabym już ;*
Słodko! <3 Pocałunek w morzu...ahhhhhhhh
No właśnie! Doróbcie jakąś dziewczynę dla Niallerka! :D
Hahaha ;P
Rozdział jak zwykle cudowny <333
Nic mi nie pozostaje jak tylko czekać na nn ;>
Patty xx
♥♥♥♥♥♥♥♥
Przygnębiony Horan? #don'tlikeit
OdpowiedzUsuńLubię kiedy Liz i Liam są razem i Payne jest taki słodki! No normalnie nsdfnflsdnlfns!
No nic, czekam na następny <3
O jeeeej *__*
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Bellą i Patricią - ZIMO SZMATO ODDAJ LATO !
dobrze, ze już się cieplej robi <3
Boooziuu pocałunek w morzu - cudeńko <3
Ja tez tak chce !
No przydałaby sie laska dla Nialla ( Beate weźcie , Beate hahaha )
A kiedy będzie ten teges między Liz a Liamem ? :D
Boże ja zbok ! Hahha
Okej ja kończe pozdrowionka :*
Liamkowa♥
świetne :)
OdpowiedzUsuńMiśka pozdrawiam :)
Co się stało Horanowi? :( Niech wszystko będzie w porządku :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny *.*
Czekam na następny :P
PS. Zapraszam do mnie :) dopiero zaczynam, ale może się spodoba :)
Pozdrawiam ;*
you-can-stay-with-me-forever.blogspot.com
Och zazdroszczę im tego domku nad morzem :) Nie wiem dlaczego ale od razu skojarzył mi się teledysk do WMYB :) Tak ode mnie wydaję mi się że lepszym słowem niż piekarz byłby kucharz :) Jestem ciekawa co się stało Horanowi, mam nadzieje że wszystko z nim w porządku. Rozdział jak zwykle rewelacyjny i już się nie mogę doczekać na następne :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://pozadani-przez-muzyke.blogspot.com/