Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

30 września 2012

Rozdział 23


Obudziłam się z myślą, że to ostatni dzień przed wyjazdem mojego kochanego mężczyzny. Chciałam się jak najszybciej z nim zobaczyć. Niestety to było na razie niemożliwe, bo najpierw musiałam spotkać się z szefem. Byłam pewna, że to koniec. Nie chciałam na razie o tym za dużo myśleć. Spojrzałam na zegar ścienny, widniała godzina 10:15. Postanowiłam wstać i się ogarnąć. Jak planowałam, tak i zrobiłam. Poszłam po cichu do łazienki, bo Taylor jeszcze spała, nie chciałam jej jeszcze budzić. Wzięłam poranny prysznic. Trochę się pomalowałam, ułożyłam włosy i powędrowałam z powrotem do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i jak zwykle zastanawiałam się co na siebie włożyć. W końcu ubrałam jasno niebieską koszulę i brązowe rurki. Zawiesiłam na szyi  naszyjnik od Liam’a i udałam się do kuchni. Tam spotkałam ubraną już Tay.
- O! Widzę, że już wstałaś. – powitałam ja buziakiem w policzek
- Tak. W końcu trzeba się przygotować na najgorsze. – powiedziała przygnębiona.
- Pogodziłam się z tym, że nie będę miała kasy dla siebie, ale nie mogę poradzić sobie z myślą, że Amy na tym także ucierpi. – mówiłam  robiąc przy tym herbaty.  Poczułam ciepły dotyk dłoni na swoim ramieniu.
- Liz, przecież wiesz, że możesz na nas liczyć, prawda?
- Tak wiem. – Odwróciłam się i ją przytuliłam. – Tak w ogóle jakie masz na dzisiaj plany?
- Oprócz wizyty w MSC, tak?
- Mhmm.
- Lou mówił, że gdzieś mnie zabiera, nie mam pojęcia gdzie, ale podoba mi się to. – wyszczerzyła się.
- Czyli ostatni dzień spędzacie tylko we dwoje? – uśmiechnęłam się do przyjaciółki podając jej szklankę.
- Będę za nim bardzo tęskniła. – upiła łyka.
- Myślisz, że ja nie? – zapytałam sarkastycznie.
- Oj wiem, wiem. Dlatego bez względu na wszystko nie chce sobie popsuć dzisiejszego dnia rozpadem MSC. Trudno się mówi. Dzisiaj jeszcze mam czas tylko dla mojego marchewkowego potwora, a jutro zabieram się intensywnie za poszukiwanie nowej pracy. – puściła mi oko.
- Chyba zrobię to samo. Nie ma co na razie histeryzować. Dziś myślę tylko i wyłącznie o Daddym. – odesłałam oczko i zabrałam się za szykowanie kanapek. 
Zjadłyśmy w spokoju poranny posiłek i poszłyśmy do baru. Tam odbyłyśmy przewidzianą rozmowę i każda poszła w swoja stronę. Z Joe uzgodniliśmy, że mogę zostać do końca miesiąca, potem musze się wyprowadzić, albo normalnie płacić za wynajem. Od razu, gdy wróciłam do mieszkania poszłam się przebrać, bo zrobiło się zimniej. Więc ubrałam zwykłą bluzkę z krótkim rękawem z jakimś obrazkiem i na to bluzę białą z kapturem. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i zadzwoniłam do Liam’a.
Liz: Hej kochanie.
Liam: Witaj piękna. Dobrze, że dzwonisz. To kiedy się widzimy?
Liz: Ja już jestem do twojej dyspozycji. – zaśmiałam się.
Liam: Mmmm kuszące… - powiedział znacząco – To dziś tylko we dwójkę, tak?
Liz: Jeśli tak chcesz.
Liam: To za 15 min będę u ciebie. 
Liz: Ok. To czekam. – rozłączyłam się.
W oczekiwaniu na chłopaka posprzątałam po śniadaniu i pościeliłam łóżka. Lada chwila zadzwonił dzwonek do drzwi. Otwierając je od razu rzuciłam się na gościa, który także nie wykazywał chęci odczepienia się ode mnie.
- Chcę tak częściej. – odezwał się Payne.
-Taaaa, właśnie. – wystawiłam mu język.
- O ty! – zaczął mnie „dźgać” palcami w brzuch.
- Przestań! – wydusiłam.
- Pomyślę nad tym. – wskazał palcem swoje usta.
Przewróciłam oczyma i obdarowałam Liam’a delikatnym całusem, którego on odwzajemnił.
- Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.
W odpowiedzi wtuliłam się w niego.
- To co dziś robimy?
- Jak to co? Leniuchujemy!!!! – poruszył śmiesznie brwiami, po czym rzucił się na kanapę z pilotem w ręku.
Wtuleni, oglądaliśmy seriale, filmy itp. 
Po jakimś czasie Liam zerwał się gwałtownie:
- Przecież ty nie masz laptopa!
- No i co z tego? – spojrzałam na niego zdezorientowana.
- I jak się będziemy kontaktować?!
- Hahha, wyluzuj. Przecież mamy telefony niee? – uspokajałam go.
- To nie to samo. – nagle wstał i udał się szybkim krokiem do drzwi.
- Co chcesz zrobić?
- Zobaczysz. – zaczął ubierać buty – Niedługo będę. – zabrał bluzę i wyszedł.
Wstałam na równe nogi.
- Liam! … LIAM !!! – podbiegłam do drzwi, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięk zatrzaskujących się drzwi na dole. Westchnęłam i wróciłam do oglądania komedii. Po 30 minutach wrócił uśmiechnięty po uszy chłopak. Trzymał w rękach dość mały kartonik, chociaż jakiś zupełnie mały to on nie był.
- Co tam masz? – zdziwiłam się.
- Zaraz zobaczysz. – uśmiechnął się tajemniczo.
Usiadłam obok niego.
- Tylko mi nie mów, że.. – nie zdążyłam dokończyć, bo właśnie moim oczom ukazał się zgrabny, czerwony netbook.
- Podoba się? – zapytał szczęśliwy.
- Oczywiście! Że tak, ale ja go nie mogę przyjąć. – oznajmiłam.
 - Dlaczego nie?
- Bo nie. Po prostu za drogi prezent Liam. – poszłam do kuchni, a zaraz za mną Liam.
- Liz posłuchaj. – złapał mnie za rękę – Przecież wiesz, że to nie był dla mnie żaden duży wydatek. Dla Ciebie mógłbym kupić nawet cały świat. Proszę, weź go. To Ci ułatwi kontakty i ze mną i z Taylor, będziesz mogła spokojnie sobie szukać pracy. – chwycił mnie za ręce – Więc jak?
- Nie chce dostawać od Ciebie drogich prezentów, bo mnie nie stać na to, aby ci się odwdzięczyć. – mówiłam lekko wkurzona.
- Kochanie, ty mi się odwdzięczasz twoim istnieniem. Nic nie musisz robić, a i tak robisz wiele. Proszę cię, z nim naprawdę będzie nam łatwiej.
- A jeśli nie wezmę to co?
- I tak go tu zostawię. – powiedział wzruszając ramionami.
- Dobra, okey. Ale pod warunkiem, że następnym razem się mnie zapytasz wcześniej o zdanie. – pogroziłam mu palcem.
- Oczywiście. – wyszczerzył się.
Zrobiłam nam  kawę i poszliśmy z powrotem na kanapę.
Liam założył mi skayp’a i twittera. Trochę pogrzebaliśmy w necie, po czym Liam zapytał:
- Kochanie, nie uważasz, że moglibyśmy w końcu zostać oficjalnie parą? – spojrzał na mnie - Chciałbym w końcu ogłosić światu, że kocham cię najbardziej na świecie. – słodko się uśmiechnął.
- A jeśli ten świat mnie nie zaakceptuje? Co powiedzą twoje fanki? – zrobiło mi się przykro.
- Liz spójrz na mnie. – podniósł mój podbródek ku swojej twarzy – Kocham cię i będę z tobą bez względu na to, czy komuś się to podoba, czy nie. Fanki są dla mnie ważne, ale nie najważniejsze. Najważniejszą osobą jesteś ty. – złożył na moich ustach czuły pocałunek.
- Przekonałeś mnie. – szeroko się uśmiechnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Po chwili pojawiło się pełno tweetów typu: „ Liam kocham cię, dlaczego mi to robisz?”, „ Cieszę się twoim szczęściem Daddy Direction. Xx” , „ Życzę szczęścia:*”. 
Gdy zobaczyłam godzinę, lekko się przeraziłam.
- Liam? Wiesz, która jest godzina? – zapytałam sarkastycznie.
- No dochodzi 19, a co? – po jego oczach widziałam, że zbytnio nie wie o co mi chodzi.
- Jak to co?! Jutro o 4: 20 masz być na lotnisku. Musisz się wyspać, a nawet spakowany jeszcze nie jesteś. – wstałam w kierunku wyjścia.
Zaczęłam ubierać buty. Liam nie chciał się zbierać, więc rzuciłam w niego jego bluzą.
- Liam, dalej!
- Dobra, dobra. Idę już. – w końcu i on się ruszył i poszliśmy do One Direction house.
Przywitałam się z chłopakami, którzy akurat dzisiaj nie mieli zbytnio humorów na zabawy. Od razu podążyliśmy z Liam’em do jego pokoju i zaczęliśmy pakować walizkę na trasę. Niestety trochę nam to zajęło, bo przy tym trochę się sprzeczaliśmy, co ma wziąć, a co nie. Ale w końcu skończyliśmy i postanowiliśmy wrócić do chłopaków. Gdy znaleźliśmy się w salonie, ich tam już nie było. Stwierdziliśmy, że pewnie są u siebie w pokojach i się przygotowują na tournee, więc postanowiliśmy im nie przeszkadzać i z powrotem poszliśmy na górę. Liam pierwszy poszedł pod prysznic, po nim ja zrobiłam to samo. Ustawiliśmy budzik i położyliśmy się w łóżku.
- Będę za tobą bardzo tęsknić. – odezwałam się cicho.
- Ja też będę tęsknił, ale będziemy się kontaktować. Będę starał się do ciebie odzywać w każdej wolnej chwili. – uśmiechnął się.
- Najgorsze jest to, że teraz cały czas będziesz gdzieś wyjeżdżał. – zasmuciłam się.
- Będę wyjeżdżał, ale między trasami będzie kilka dni wolnych, więc nie martw się na zapas, dobrze? - pocieszał mnie.
- Okey, ale teraz chcę wieeelkiego buziaka na pocieszenie! – powiedziałam dumnie.
Pocałował mnie czule, po czym wtuliłam się w niego. Długo nie mogłam zasnąć. W międzyczasie  usłyszałam jak Lou z Tay wrócili. Skąd wiedziałam, że to oni? Taaa Louis wrzeszczący na cały dom i głos Taylor, który uciszał niewyżytego chłopaka.

_________________________________________________________________________________

Heeeeeeeeeeej! Wreszcie nowy rozdział... 3 klasa gimnazjum robi swoje. 
Na początek od razu zawiadamiamy, że następny za 2 tygodnie.
Zmiany na blogu nastaną... 
Jeśli chodzi o komentowanie na Waszych blogach. - czytamy, gdy mamy czas wolny. Więc nie myślcie, że Was opuściłyśmy.

Teraz ładnie prosimy o komentarze. Ale takie podnoszące na duchu, motywujące, dające napęd, chęci do dalszego pisania.:)

Bye, Directioner

xoxo
x

7 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle genialny !
    Szkoda, że nowy rozdział dopiero za 2 tyg...;( No, ale cóż...będę czekać, bo warto :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny!
    I rozumiem Cię doskonale, też jestem z trzeciej klasie.. Nauki straaasznie dużo! -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + zapraszam na nowy:
      http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com

      Usuń
  3. NARESZCIE !!!!! ;D nie mogłam się doczekać ;) świetny przerywnik nauki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem ci tylko cztery ważne słowa : Twój blog jest genialny ! Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na moim nowy blogu pojawił się już trzeci rozdział z perspektywy Noami! Więc serdecznie zapraszam do czytania, komentowania, zadawania pytań i dodawania do obserwowanych (: http://justpretendingthatwerecool.blogspot.com/ Przepraszam za spam, ale zależy mi na wybiciu się z nowym blogiem w świecie blogspotu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czemu dodajecie tak zadko te posty ?? radze wam lepiej na jakis czas zawiesic bloga jak nie macie czasu ;(( !!!!!

    OdpowiedzUsuń