Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

09 grudnia 2012

Rozdział 28


Obudziłam się, kiedy słońce powoli wschodziło. Liam jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, dlatego wymknęłam się z jego objęć i poszłam do łazienki. Odbyłam poranny prysznic, uczesałam włosy, zrobiłam make - up. Ubrałam luźną koszulkę Liama, która sięgała mi ledwo za pośladki. Daddy nadal spał. Postanowiłam nie czekać na niego, więc zeszłam na dół do kuchni. Myślałam, że tylko ja nie śpię, jednak gdy weszłam do środka zdziwiłam się.
- Hej. – odezwał się niepewnie Harry.
- Cześć. – odpowiedziałam oschle, nie ukrywając złości.
Zajęłam się sobą, nie zwracając na niego uwagi. Zaczęłam robić kanapki i nagle poczułam ręce w pasie. Odruchowo się wzdrygnęłam.
- Nie bój się. – lokowaty się zaśmiał.
Odwróciłam się, jednocześnie popychając go.
- Harry! Co ty sobie ryjesz człowieku!? – podniosłam głos.
- Nic. Ja po prostu..
- Jak to nic?! Najpierw incydent na lotnisku, wczorajszy też i jeszcze dzisiaj?! O co ci do ciężkiej cholery chodzi!?
- Liz, proszę. Spokojnie. – wziął mój nadgarstek, którym wcześniej wymachiwałam mu przed oczyma.
- Co spokojnie!? Wczoraj o mało co nie straciłam Liama, a ty mnie jeszcze uspokajasz?! – nie mogłam pohamować swoich emocji – Ludzie trzymajcie mnie bo nie wytrzymam. – powiedziałam już ciszej, opierając się o szafkę.
- Wszystko Ci wytłumaczę. – posmutniał. – Bo ja..
Nie zdążył dokończyć, gdyż w drzwiach pojawił się Zayn. Ziewnąwszy wcześniej zapytał:
- Co tu tak głośno?
- A tak sobie gadamy. – wymusiłam uśmiech.
- Za to, że mnie obudziliście robicie mi śniadanie. – usiadł przy stole i mrugnął do mnie.
- Się robi! – zasalutowałam i zaczęłam kontynuować robienie posiłku.
- Tak w ogóle co wy tutaj tak wcześnie robicie? – spytał po chwili.
- Nie chciało mi się spać, to postanowiłam zrobić wam coś do zjedzenia. – nie przerywałam czynności – A Harry przy okazji mi pomagał, prawda? – klepnęłam go lekko w ramię.
- No to pewnie zaraz głodomory przyjdą, bo chyba trochę głośno zabieraliście się do tego śniadania. – zaśmiał się.
- Kanapki są już gotowe, więc nie widzę problemu. – uśmiechnęłam się, kładąc talerz z chlebem na stół.
Długo nie trwało, a w kuchni zrobiło się nas więcej. W sumie brakowało tylko mojego chłopaka. Wyszłam, aby go zawołać, ale nie musiałam fatygować się na górę. Liam zbiegł ze schodów z torbą podróżną zawieszoną na ramieniu. Był przerażony i całkowicie rozbity. Podbiegłam szybko do niego.
- Kochanie, co się dzieje!? – spytałam troskliwie.
- Liz przepraszam cię, ale muszę wyjechać do Wolverhampton. Moja siostra miała wypadek i jest w szpitalu, nie przytomna. Muszę do niej pojechać.
- Ale jak to? Tak mi przykro. – przytuliłam go mocno.
- Muszę tam pojechać! Muszę przy niej być! – spojrzałam na niego, z jego oczu popłynęły łzy.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Wyjdzie z tego. – musnęłam jego usta.
- Lou kluczyki!!
- Liam nie możesz prowadzić! – krzyknęłam.
- Przecież nie masz prawka. – ocknął się Tommo.
- Chrzanie to! Muszę się tam dostać, i to jak najszybciej!
- Lou, proszę. Jedź z nim. – prosiłam.
- Ok., ok. Tylko założę buty.
- Masz 3 sek.! – oznajmił Liam.
- Kochanie, trzymaj się. – pocałowałam go raz jeszcze.
- Ty też. I ucałuj ode mnie małą. – przytuliliśmy się na pożegnanie i wyszli. Od razu poszłam do „naszego” pokoju. Tam przebrałam się w swoje ciuchy i trochę ogarnęłam pokój. Położyłam się na pościelonym już łóżku i zaczęłam płakać. Myślałam wtedy o Nicole. Dlaczego właśnie teraz tyle nieszczęść spada na naszych bliskich? Jeszcze dwa dni temu było wszystko dobrze, a teraz? Z dnia na dzień coraz więcej się sypie. Moje rozmyślenia przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam cicho.
- Nie przeszkadzam? – usłyszałam głos Zayna.
- Nie, wchodź. – otarłam łzy.
- Heeej, płakałaś? – zapytał troskliwie, usiadł obok mnie.
- Trochę… - odparłam wycierając dłonią mokre policzki.
- Przecież z Amy już wszystko okej, to co cię martwi? Chodzi o siostrę Liama?
- Między innymi. - odgarnęłam włosy z twarzy.
- Liz, co się dzieje? – znów zapytał, przybliżając się.
- Bo wszystko tak nagle zaczęło się komplikować. – zaczęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- O czym ty mówisz? Amy dostanie lek i będzie wszystko w porządku. A Nicole też z tego wyjdzie. Musisz w to uwierzyć!
- Tak, tylko że jeszcze dwa dni temu wszystko się układało, a teraz… Nie wiem, co o tym wszystkim mam myśleć. – zakryłam twarz dłońmi.
Zayn wziął jedną z nich i mocno ścisnął.
- A ja nie wiem co mam ci odpowiedzieć. – zaśmiał się cicho – Choć tu. – przyciągnął mnie do siebie i przytulił – Zobaczysz, niedługo będzie jak dawniej.
- No oby. – westchnęłam – O czymś chciałeś pogadać?
- Chciałem, ale to już nie ważne. – kiwnął ręką – Lepiej już się zbierajmy, bo Amy pewnie już czeka. – puścił mi oko.
- A która jest godzina?
- Pewnie już koło wpół do 10.
- Już?! To musimy jechać! – zerwałam się.
- Czekamy na dole. - rzekł i wyszedł.
Zabrałam torebkę i zeszłam do salonu.
- Jesteś gotowa? – zawołał Niall.
- Mhm. Możemy jechać. – zaproponowałam.
- To chodźmy. – uśmiechnął się Zayn.
Wsiedliśmy do samochodu Harrego. Jechaliśmy około 25 min w całkowitej ciszy.
W końcu dotarliśmy pod szpital i zaparkowaliśmy. Weszliśmy do budynku, kierując się na oddział małej. W sali akurat była pielęgniarka.
- Dzień dobry, można? – zapytałam.
- Dzień dobry. Pewnie, śmiało. – kobieta odwzajemniła nam uśmiech i udała się do swojego pokoju.
- Cześć Amy. - powiedziałam miło, całując małą w czoło.
- I jak tam szkrabie? – zapytał z radością Nialler.
- Dobrze. – odpowiedziała - A gdzie Liam?
- Niestety musiał wyjechać, wiesz? Ale kazał cię uściskać. – odparłam po czy przytuliłam ją.
- Przywieźliśmy Ci trochę słodyczy. – wyszczerzył się Harry.
- Tylko nie jedz ich za dużo, bo będziesz wyglądała jak twój idol. – zaśmiał się mulat, spoglądając na blondyna.
- Ei, chyba nie wyglądam aż tak źle! –  niebieskooki spojrzał na swój brzuch.
Dziewczynka zaczęła się śmiać. Chłopaki rozbawiali ją cały czas. W końcu przyszła pielęgniarka i powiedziała, że czas podać lek Amy. To ten, dzięki któremu Amy będzie mogła dalej żyć.
- Liz, gdzie mnie pani zabierze? – spytała Amy trochę drżącym głosem.
- Kochanie, pani pielęgniarka zabierze cię teraz do innej sali. Tam dostaniesz lek, który pomoże ci odzyskać siłę i niedługo wrócisz do domku. – uśmiechnęłam się chwytając ja za rączkę.
- A to będzie bolało? – kontynuowała dziewczynka.
- Nie, na pewno nie. – ucałowałam ją i oddałam w ręce pielęgniarek.
Chłopaki pokiwali małej i usiedliśmy na korytarzu przed właściwą salą. Bardzo się bałam. W pewnym momencie przyszedł sms od Liama: „ U nas już wszystko gra. Nicole się obudziła, ale jest słaba. Lekarze powiedzieli, że nic poważnego się nie stało, jest lekko potłuczona, no i nie ma siły na razie. Ale generalnie jest dobrze. A jak tam Amy? Odezwij  się jak będziesz mogła. Buziaki, papa xxx”
Na co odpisałam: „ Cieszę się bardzo, że już dobrze. Amy właśnie dostaje lek. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Kocham Cię ”
Z każdą minutą bałam się coraz bardziej. Chłopakom tez nie było łatwo. Szczególnie Niallowi. Wszyscy czekaliśmy na tylko dwa słowa” Udało się.”  Harry usiadł obok mnie.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. – objął mnie ramieniem.
Spojrzałam z niepewnością w jego zielone oczy i po chwili wtuliłam się  niego. To było mi wtedy potrzebne. Przez kolejne chyba 40 minut siedział przy mnie i dodawał mi otuchy, wiary. W pewnej chwili do sali zaczęło się schodzić coraz więcej lekarzy. Nie zaniepokoiłoby mnie to, gdyby nie właśnie lekarze, którzy bardzo szybko chodzili w tą i z powrotem. Zaczęło się ich namnażać i po jakimś czasie wyszła na zewnątrz pielęgniarka z dość przygnębioną miną.
- Coś się stało? – spytałam zrywając się z krzesła.
- Zaraz wszystko opanujemy. Proszę usiąść. – odpowiedziała.
- Chcę wiedzieć co się dzieje z Amy! – podniosłam ton.
- Proszę się uspokoić, za chwilę będzie wszystko dobrze.
- Mogę tam wejść? – spytałam.
- Nie, nie wolno.
- To niech mi pani powie co do cholery dzieje się z Amy!
Widziałam, że wokół łóżka biegają lekarze. To nie mogło być normalne. Strasznie się bałam. Byłam wręcz przerażona tą całą sytuacją. Oczywiście nie przeszło to uwadze Harrego, który od razu podszedł do mnie.
- Liz, co się dzieje?
- Cos niedobrego z Amy, wiem to. A ta pani nie chce mi powiedzieć co! Harry boję się! Ona musi z tego wyjść rozumiesz?! – zaczęłam płakać i szarpać się z pielęgniarką.
Chciałam tam wejść, zobaczyć Amy. Ja musiałam wiedzieć co tam się dzieje, a ta kobieta nie chciała mi powiedzieć! Harry i reszta chłopaków także próbowali się dowiedzieć, ale ona była nieugięta.
Po kilku minutach jeden z lekarzy wyszedł z sali z bardzo zawiedzioną i zdenerwowaną miną. Wiedziałam już, że coś poszło nie tak.
- Przepraszam, niech mi pan powie, co z Amy!? – podbiegłam do doktora, ale on bez słowa mnie ominął.
- Proszę mi powiedzieć co się stało! – spytałam kolejnego, tylko spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach i poszedł dalej.
 Pytałam, prosiłam, ale nikt nic mi nie chciał powiedzieć. Dopiero, gdy wyszedł lekarz prowadzący Amy, zauważył, że nie mam już na nic siły. Tylko siedziałam bezradnie na krześle, Niall z Zaynem chodzili bezsensownie po korytarzu, tam i z powrotem. Harry stał pod ścianą z niecierpliwością. Lekarz podszedł do mnie, nachylił się nade mną i rzekł:
- Bardzo mi przykro. – położył rękę na moim ramieniu.
- Ale dlaczego? Co się stało?! – z moich oczu popłynęły kolejne łzy.
TO BE CONTINUED
 _________________________________________________________________________________

Udało nam się dodać rozdział po tyg, bo znalazłyśmy chwilę, by go napisać. I jak podoba się? Tak przy okazji.. Kolejny raz dajecie nam powód do zastanowienia, czy czasami nie powinnyśmy zawiesić bloga ;( Jest coraz mniej wejść, tym samym ledwo dobijacie do 5 komentarzy. Z tego powodu jest nam trochę przykro, ale jeśli to z naszej winy nie komentujecie lub w ogóle nie czytacie, to proszę, napiszcie w komentarzu. Spróbujemy się poprawić. Ale oczywiście dziękujemy z całego serca tym, którzy faktycznie wchodzą na naszą stronę, czytają i piszą swoją opinię. Bardzo wiele to dla nas znaczy.
Z góry dziękujemy.
Bye Directioners
xoxo

12 komentarzy:

  1. http://takemeawayfromreality.blogspot.com/ Pojawiło się pytanie do czytelniczek dotyczące nowego opowiadania! Jeśli chcesz, zagłosuj! :) ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. niieeee szkoda że nie żyje:( ale chcę następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko ! Przerywać w takim momencie ?! SKANDAL !
    Moja ciekawość nie da mi normalnie funkcjonować (a jutro szkoło)
    No nieeee !
    Nie wytrzymam co dalej>?
    Hmm Nie mogę się doczekać kolejnego !
    \;*
    KOCHAM ♥
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje rozdziały , czekam na kolejne :) Dodałam się do obserwatorów , bo inaczej nie mogłam . http://lolaa1881.blogspot.com/ -Zapraszam i zachęcam do przeczytania , skomentowania jeśli Ci się spodoba i zagłosowania w ankiecie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki fajny ten rozdział, ale bez końcówki! Amy musi żyć, nie może umrzeć, nie pozwalam Ci uśmiercić małej .. :c
    Czekam z zniecierpliwieniem na kolejny ♥.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej to jest swietne tylko jak mogłas urwać w takim momencie? WHYY?!?!

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego..?? dlaczego ona nie żyje?? czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziu piszcie szybko ja chce kolejny rozdział ;) Nie no żarcik czekam na nexta i zapraszam do siebie kocham-zabawe.blogspot.com i love-fun-joy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. zaaaaabije! jak można kończyc w takim momencie ?
    dziewczyny jesteście cudowne ! kocham Was! pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny<3 jesli czytasz blogi o 1d , zapraszam do siebie , to mój drugi blog i nie bardzo wiem czy jest sens go prowadzić bo nie wiem co inni o tej historii myślą, zależy mi na opinii innych jesli możesz zajrzyj w wolnej chwili , zostaw komentarz ,żebym wiedziała że sens jest pisać , bo mam dla kogo ;)http://iwillneverforgetthe1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Serdecznie zapraszam na prolog, który pojawił się dziś na http://heartache-doesnt-last-forever.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  12. swietny blog
    czytam go od nie dawna ale strasznie mi sie spodobal /Alice

    OdpowiedzUsuń