Obudziłam
się, kiedy słońce powoli wschodziło. Liam jeszcze spał. Nie chciałam go budzić,
dlatego wymknęłam się z jego objęć i poszłam do łazienki. Odbyłam poranny
prysznic, uczesałam włosy, zrobiłam make - up. Ubrałam luźną koszulkę Liama,
która sięgała mi ledwo za pośladki. Daddy nadal spał. Postanowiłam nie czekać
na niego, więc zeszłam na dół do kuchni. Myślałam, że tylko ja nie śpię, jednak
gdy weszłam do środka zdziwiłam się.
- Hej. –
odezwał się niepewnie Harry.
- Cześć.
– odpowiedziałam oschle, nie ukrywając złości.
Zajęłam
się sobą, nie zwracając na niego uwagi. Zaczęłam robić kanapki i nagle poczułam
ręce w pasie. Odruchowo się wzdrygnęłam.
- Nie bój
się. – lokowaty się zaśmiał.
Odwróciłam
się, jednocześnie popychając go.
- Harry!
Co ty sobie ryjesz człowieku!? – podniosłam głos.
- Nic.
Ja po prostu..
- Jak to
nic?! Najpierw incydent na lotnisku, wczorajszy też i jeszcze dzisiaj?! O co ci
do ciężkiej cholery chodzi!?
- Liz,
proszę. Spokojnie. – wziął mój nadgarstek, którym wcześniej wymachiwałam mu
przed oczyma.
- Co
spokojnie!? Wczoraj o mało co nie straciłam Liama, a ty mnie jeszcze
uspokajasz?! – nie mogłam pohamować swoich emocji – Ludzie trzymajcie mnie bo
nie wytrzymam. – powiedziałam już ciszej, opierając się o szafkę.
-
Wszystko Ci wytłumaczę. – posmutniał. – Bo ja..
Nie
zdążył dokończyć, gdyż w drzwiach pojawił się Zayn. Ziewnąwszy wcześniej
zapytał:
- Co tu
tak głośno?
- A tak
sobie gadamy. – wymusiłam uśmiech.
- Za to,
że mnie obudziliście robicie mi śniadanie. – usiadł przy stole i mrugnął do
mnie.
- Się
robi! – zasalutowałam i zaczęłam kontynuować robienie posiłku.
- Tak w
ogóle co wy tutaj tak wcześnie robicie? – spytał po chwili.
- Nie
chciało mi się spać, to postanowiłam zrobić wam coś do zjedzenia. – nie
przerywałam czynności – A Harry przy okazji mi pomagał, prawda? – klepnęłam go
lekko w ramię.
- No to
pewnie zaraz głodomory przyjdą, bo chyba trochę głośno zabieraliście się do
tego śniadania. – zaśmiał się.
-
Kanapki są już gotowe, więc nie widzę problemu. – uśmiechnęłam się, kładąc
talerz z chlebem na stół.
Długo
nie trwało, a w kuchni zrobiło się nas więcej. W sumie brakowało tylko mojego
chłopaka. Wyszłam, aby go zawołać, ale nie musiałam fatygować się na górę. Liam
zbiegł ze schodów z torbą podróżną zawieszoną na ramieniu. Był przerażony i
całkowicie rozbity. Podbiegłam szybko do niego.
-
Kochanie, co się dzieje!? – spytałam troskliwie.
- Liz
przepraszam cię, ale muszę wyjechać do Wolverhampton. Moja siostra miała wypadek
i jest w szpitalu, nie przytomna. Muszę do niej pojechać.
- Ale
jak to? Tak mi przykro. – przytuliłam go mocno.
- Muszę
tam pojechać! Muszę przy niej być! – spojrzałam na niego, z jego oczu popłynęły
łzy.
-
Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Wyjdzie z tego. – musnęłam jego usta.
- Lou
kluczyki!!
- Liam
nie możesz prowadzić! – krzyknęłam.
-
Przecież nie masz prawka. – ocknął się Tommo.
-
Chrzanie to! Muszę się tam dostać, i to jak najszybciej!
- Lou, proszę.
Jedź z nim. – prosiłam.
- Ok.,
ok. Tylko założę buty.
- Masz 3
sek.! – oznajmił Liam.
-
Kochanie, trzymaj się. – pocałowałam go raz jeszcze.
- Ty
też. I ucałuj ode mnie małą. – przytuliliśmy się na pożegnanie i wyszli. Od
razu poszłam do „naszego” pokoju. Tam przebrałam się w swoje ciuchy i trochę
ogarnęłam pokój. Położyłam się na pościelonym już łóżku i zaczęłam płakać.
Myślałam wtedy o Nicole. Dlaczego właśnie teraz tyle nieszczęść spada na
naszych bliskich? Jeszcze dwa dni temu było wszystko dobrze, a teraz? Z dnia na
dzień coraz więcej się sypie. Moje rozmyślenia przerwało mi pukanie do drzwi.
-
Proszę. – powiedziałam cicho.
- Nie
przeszkadzam? – usłyszałam głos Zayna.
- Nie,
wchodź. – otarłam łzy.
- Heeej,
płakałaś? – zapytał troskliwie, usiadł obok mnie.
-
Trochę… - odparłam wycierając dłonią mokre policzki.
-
Przecież z Amy już wszystko okej, to co cię martwi? Chodzi o siostrę Liama?
- Między
innymi. - odgarnęłam włosy z twarzy.
- Liz,
co się dzieje? – znów zapytał, przybliżając się.
- Bo
wszystko tak nagle zaczęło się komplikować. – zaczęłam, podnosząc się do
pozycji siedzącej.
- O czym
ty mówisz? Amy dostanie lek i będzie wszystko w porządku. A Nicole też z tego
wyjdzie. Musisz w to uwierzyć!
- Tak,
tylko że jeszcze dwa dni temu wszystko się układało, a teraz… Nie wiem, co o
tym wszystkim mam myśleć. – zakryłam twarz dłońmi.
Zayn
wziął jedną z nich i mocno ścisnął.
- A ja
nie wiem co mam ci odpowiedzieć. – zaśmiał się cicho – Choć tu. – przyciągnął
mnie do siebie i przytulił – Zobaczysz, niedługo będzie jak dawniej.
- No
oby. – westchnęłam – O czymś chciałeś pogadać?
-
Chciałem, ale to już nie ważne. – kiwnął ręką – Lepiej już się zbierajmy, bo
Amy pewnie już czeka. – puścił mi oko.
- A
która jest godzina?
- Pewnie
już koło wpół do 10.
- Już?!
To musimy jechać! – zerwałam się.
-
Czekamy na dole. - rzekł i wyszedł.
Zabrałam
torebkę i zeszłam do salonu.
- Jesteś
gotowa? – zawołał Niall.
- Mhm. Możemy
jechać. – zaproponowałam.
- To chodźmy.
– uśmiechnął się Zayn.
Wsiedliśmy
do samochodu Harrego. Jechaliśmy około 25 min w całkowitej ciszy.
W końcu
dotarliśmy pod szpital i zaparkowaliśmy. Weszliśmy do budynku, kierując się na
oddział małej. W sali akurat była pielęgniarka.
- Dzień
dobry, można? – zapytałam.
- Dzień
dobry. Pewnie, śmiało. – kobieta odwzajemniła nam uśmiech i udała się do
swojego pokoju.
- Cześć
Amy. - powiedziałam miło, całując małą w czoło.
- I jak
tam szkrabie? – zapytał z radością Nialler.
-
Dobrze. – odpowiedziała - A gdzie Liam?
-
Niestety musiał wyjechać, wiesz? Ale kazał cię uściskać. – odparłam po czy
przytuliłam ją.
-
Przywieźliśmy Ci trochę słodyczy. – wyszczerzył się Harry.
- Tylko
nie jedz ich za dużo, bo będziesz wyglądała jak twój idol. – zaśmiał się mulat,
spoglądając na blondyna.
- Ei,
chyba nie wyglądam aż tak źle! – niebieskooki
spojrzał na swój brzuch.
Dziewczynka
zaczęła się śmiać. Chłopaki rozbawiali ją cały czas. W końcu przyszła
pielęgniarka i powiedziała, że czas podać lek Amy. To ten, dzięki któremu Amy
będzie mogła dalej żyć.
- Liz,
gdzie mnie pani zabierze? – spytała Amy trochę drżącym głosem.
-
Kochanie, pani pielęgniarka zabierze cię teraz do innej sali. Tam dostaniesz
lek, który pomoże ci odzyskać siłę i niedługo wrócisz do domku. – uśmiechnęłam
się chwytając ja za rączkę.
- A to
będzie bolało? – kontynuowała dziewczynka.
- Nie,
na pewno nie. – ucałowałam ją i oddałam w ręce pielęgniarek.
Chłopaki
pokiwali małej i usiedliśmy na korytarzu przed właściwą salą. Bardzo się bałam.
W pewnym momencie przyszedł sms od Liama: „ U nas już wszystko gra. Nicole się
obudziła, ale jest słaba. Lekarze powiedzieli, że nic poważnego się nie stało,
jest lekko potłuczona, no i nie ma siły na razie. Ale generalnie jest dobrze. A
jak tam Amy? Odezwij się jak będziesz
mogła. Buziaki, papa xxx”
Na co
odpisałam: „ Cieszę się bardzo, że już dobrze. Amy właśnie dostaje lek. Mam
nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Kocham Cię ”
Z każdą
minutą bałam się coraz bardziej. Chłopakom tez nie było łatwo. Szczególnie
Niallowi. Wszyscy czekaliśmy na tylko dwa słowa” Udało się.” Harry usiadł obok mnie.
- Nie
bój się. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. – objął mnie ramieniem.
Spojrzałam
z niepewnością w jego zielone oczy i po chwili wtuliłam się niego. To było mi wtedy potrzebne. Przez
kolejne chyba 40 minut siedział przy mnie i dodawał mi otuchy, wiary. W pewnej chwili
do sali zaczęło się schodzić coraz więcej lekarzy. Nie zaniepokoiłoby mnie to,
gdyby nie właśnie lekarze, którzy bardzo szybko chodzili w tą i z powrotem.
Zaczęło się ich namnażać i po jakimś czasie wyszła na zewnątrz pielęgniarka z
dość przygnębioną miną.
- Coś
się stało? – spytałam zrywając się z krzesła.
- Zaraz
wszystko opanujemy. Proszę usiąść. – odpowiedziała.
- Chcę
wiedzieć co się dzieje z Amy! – podniosłam ton.
- Proszę
się uspokoić, za chwilę będzie wszystko dobrze.
- Mogę
tam wejść? – spytałam.
- Nie,
nie wolno.
- To
niech mi pani powie co do cholery dzieje się z Amy!
Widziałam,
że wokół łóżka biegają lekarze. To nie mogło być normalne. Strasznie się bałam.
Byłam wręcz przerażona tą całą sytuacją. Oczywiście nie przeszło to uwadze Harrego,
który od razu podszedł do mnie.
- Liz,
co się dzieje?
- Cos niedobrego
z Amy, wiem to. A ta pani nie chce mi powiedzieć co! Harry boję się! Ona musi z
tego wyjść rozumiesz?! – zaczęłam płakać i szarpać się z pielęgniarką.
Chciałam
tam wejść, zobaczyć Amy. Ja musiałam wiedzieć co tam się dzieje, a ta kobieta
nie chciała mi powiedzieć! Harry i reszta chłopaków także próbowali się
dowiedzieć, ale ona była nieugięta.
Po kilku
minutach jeden z lekarzy wyszedł z sali z bardzo zawiedzioną i zdenerwowaną
miną. Wiedziałam już, że coś poszło nie tak.
-
Przepraszam, niech mi pan powie, co z Amy!? – podbiegłam do doktora, ale on bez
słowa mnie ominął.
- Proszę
mi powiedzieć co się stało! – spytałam kolejnego, tylko spojrzał na mnie ze
smutkiem w oczach i poszedł dalej.
Pytałam, prosiłam, ale nikt nic mi nie chciał
powiedzieć. Dopiero, gdy wyszedł lekarz prowadzący Amy, zauważył, że nie mam
już na nic siły. Tylko siedziałam bezradnie na krześle, Niall z Zaynem chodzili
bezsensownie po korytarzu, tam i z powrotem. Harry stał pod ścianą z
niecierpliwością. Lekarz podszedł do mnie, nachylił się nade mną i rzekł:
- Bardzo
mi przykro. – położył rękę na moim ramieniu.
- Ale
dlaczego? Co się stało?! – z moich oczu popłynęły kolejne łzy.
TO BE CONTINUED
_________________________________________________________________________________
Udało
nam się dodać rozdział po tyg, bo znalazłyśmy chwilę, by go napisać. I jak
podoba się? Tak przy okazji.. Kolejny raz dajecie nam powód do zastanowienia,
czy czasami nie powinnyśmy zawiesić bloga ;( Jest coraz mniej wejść, tym samym
ledwo dobijacie do 5 komentarzy. Z tego powodu jest nam trochę przykro, ale
jeśli to z naszej winy nie komentujecie lub w ogóle nie czytacie, to proszę,
napiszcie w komentarzu. Spróbujemy się poprawić. Ale oczywiście dziękujemy z
całego serca tym, którzy faktycznie wchodzą na naszą stronę, czytają i piszą
swoją opinię. Bardzo wiele to dla nas znaczy.
Z góry
dziękujemy.
Bye Directioners
xoxo
http://takemeawayfromreality.blogspot.com/ Pojawiło się pytanie do czytelniczek dotyczące nowego opowiadania! Jeśli chcesz, zagłosuj! :) ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńniieeee szkoda że nie żyje:( ale chcę następny :)
OdpowiedzUsuńO matko ! Przerywać w takim momencie ?! SKANDAL !
OdpowiedzUsuńMoja ciekawość nie da mi normalnie funkcjonować (a jutro szkoło)
No nieeee !
Nie wytrzymam co dalej>?
Hmm Nie mogę się doczekać kolejnego !
\;*
KOCHAM ♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Kocham twoje rozdziały , czekam na kolejne :) Dodałam się do obserwatorów , bo inaczej nie mogłam . http://lolaa1881.blogspot.com/ -Zapraszam i zachęcam do przeczytania , skomentowania jeśli Ci się spodoba i zagłosowania w ankiecie .
OdpowiedzUsuńJaki fajny ten rozdział, ale bez końcówki! Amy musi żyć, nie może umrzeć, nie pozwalam Ci uśmiercić małej .. :c
OdpowiedzUsuńCzekam z zniecierpliwieniem na kolejny ♥.
Jej to jest swietne tylko jak mogłas urwać w takim momencie? WHYY?!?!
OdpowiedzUsuńdlaczego..?? dlaczego ona nie żyje?? czekam na następny
OdpowiedzUsuńBoziu piszcie szybko ja chce kolejny rozdział ;) Nie no żarcik czekam na nexta i zapraszam do siebie kocham-zabawe.blogspot.com i love-fun-joy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzaaaaabije! jak można kończyc w takim momencie ?
OdpowiedzUsuńdziewczyny jesteście cudowne ! kocham Was! pozdrawiam.
świetny<3 jesli czytasz blogi o 1d , zapraszam do siebie , to mój drugi blog i nie bardzo wiem czy jest sens go prowadzić bo nie wiem co inni o tej historii myślą, zależy mi na opinii innych jesli możesz zajrzyj w wolnej chwili , zostaw komentarz ,żebym wiedziała że sens jest pisać , bo mam dla kogo ;)http://iwillneverforgetthe1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na prolog, który pojawił się dziś na http://heartache-doesnt-last-forever.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńswietny blog
OdpowiedzUsuńczytam go od nie dawna ale strasznie mi sie spodobal /Alice