Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

28 grudnia 2012

Rozdział 31


Dzień po pogrzebie Amy
Wczorajszy dzień był okropny. To było naprawdę straszne uczucie, kiedy Amy leżała w trumnie, ostatnie pożegnanie, potem wspólna modlitwa, zamykanie trumny, w końcu msza i spuszczanie dziewczynki do grobu. To ostatnie przeżyliśmy najbardziej. Miałam ochotę rzucić się na grabarzy z pięściami za to co robią, łzy każdemu lały się strumieniami. Złożyliśmy na „grobie” kwiaty i zapaliliśmy znicze. Na początku Liam tylko mnie obejmował, ale kiedy nadszedł czas wpuszczania trumny do ziemi wszyscy staliśmy w jednym rządku i nawzajem się obejmowaliśmy. Nie organizowaliśmy żadnej stypy, gdyż Amy nie miała rodziny ani przyjaciół. Miała tylko nas. Po zakończeniu obrzędów udaliśmy się do domu zespołu na herbatę. Siedzieliśmy w salonie, a ja opowiadałam im jak to było jak poznałam małą, co skłoniło mnie do tego, że zechciałam jej pomóc itd. Wspólnie wspominaliśmy chwile spędzone z dziewczynką, oczywiście nie obeszło się bez uronienia łez. Chłopacy nie wstydzili się pokazywania swoich uczuć.
A co pomiędzy mną i Harrym? Nic. Kompletnie nic. Prawie z nim nie gadałam, nawet na siebie nie patrzyliśmy. Wgl on prawie się nie odzywał. Chodziliśmy wszyscy przygnębieni, ale jemu chyba bardziej chodziło o mnie i Liama niż o śmierć Amy. Nie wnikałam w to. Kiedy zrobiło się dość późno, wróciłam z Li do mieszkania. Po ciężkim dniu szybko zasnęliśmy.
Dziś obudził mnie mój chłopak słodkim pocałunkiem.
- Dzień Dobry kochanie. – uśmiechnął się lekko, głaskając mnie po głowie.
- Hej. – odwzajemniłam uśmiech po czym wpiłam się w jego wypełnione usta.
- Jak śmiałeś mnie budzić tak wcześnie? – zapytałam, spojrzawszy wcześniej na zegarek.
Była dopiero 8:30.
- Przepraszam, ale zaraz muszę wracać do chłopaków, bo przychodzi Simon, a chciałem się z tobą przed wyjściem jeszcze zobaczyć.
- Kto to? – zdziwiłam się.
- Można powiedzieć, że nasz menager. – puścił mi oczko – Na przeprosiny zrobiłem nam śniadanie. To jak księżniczko, wstajesz? – wyciągnął rękę w moja stronę.
- Dla takiego księcia mogę się poświęcić. – stwierdziłam i wstałam – Tylko daj mi minutkę. – obdarowałam go całusem.
- Ok. – poszedł do kuchni, a ja w tym czasie powędrowałam do łazienki.
- Liz, a może pójdziesz ze mną? – usłyszałam po chwili.
- Czemu nie. Przynajmniej się nie będę nudziła. – odpowiedziałam po czym wyszłam po ubrania.
Założyłam ciemne jeansy, białą bokserkę i czarną marynarkę tzw. marynarską ze złotymi guzikami. Dołączyłam szybko do Liama. Zjedliśmy śniadanie, złożyliśmy naczynia do zlewu, założyłam czarne koturny, wzięłam telefon, kurtkę, Liam bluzę i wyszliśmy. Trzymając się za ręce podążaliśmy do domu chłopaków. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Weszliśmy so środka. W salonie usłyszałam jakiś nieznajomy mi głos. Spojrzałam na Liama porozumiewawczym wzrokiem. Kiwnął twierdząco głową. Objął mnie w pasie i stanęliśmy w wejściu do salonu.
- Cześć Simon! – podał dłoń mężczyźnie.
- Witaj Liam. – uścisnął ją.
- To jest moja dziewczyna Liz – wskazał na mnie – a to Simon.
- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się miło, kłaniając lekko.
- Witaj, dużo o tobie słyszałem. – uścisnął także moją dłoń.
Usiedliśmy naprzeciwko Simona. Rozmawiali o najbliższych wywiadach i sesjach zdjęciowych. Siedziałam i słuchałam dokładnie. Kiedy mężczyzna zaczął się zbierać, zwrócił się do mnie.
- Liz, mam nadzieję, że nie będziesz się denerwowała, kiedy zapytają chłopaków o tą waszą małą przyjaciółkę i o ostatnie wydarzenia?
- No, ale to jest chyba bardzo prywatna sytuacja chłopaków, prawda? Co innym do tego?! – oburzyłam się lekko.
- Skarbie, to show – biznes. – stwierdził Liam.
- Nie wierzę. – pokręciłam głową z niedowierzaniem – Nie zgadzam się, aby udzielano jakichkolwiek informacji o Amy. – powiedziałam stanowczo.
- Niestety, na tym polega ich praca. Muszą mówić o swoim życiu. – odezwał się Simon.
- Ale to nie tylko ich życie! Nie zgadzam się i już!
- A co mają odpowiedzieć, gdy ktoś zapyta o Amy? – spytał z lekkim zdenerwowaniem.
- Nie wiem. To nie moja sprawa, po prostu nic. – odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Widzę, że skoro nie radzisz sobie z taką błahostką w show – biznesie, to będzie Ci trudniej potem. – powiedział nagle Cowel.
- To nie jest błachostka. Simon, człowieku, co się z tobą dzieje! – odezwał się Liam.
On tylko przewrócił oczami.
- Liam on ma racje. – powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Liz, co ty mówisz? – zdziwił się Payne.
- Liam, chyba nie powinniśmy się spotykać.
- CO?! – brunet zrobił wielkie oczy – Żartujesz prawda?
- Nie. Jeśli tak ma wyglądać nasze wspólne życie to ja chyba odpadam. Kocham cię i zawsze będę, ale pan Simon ma racje, nie poradzę sobie w tym całym sławnym świecie. To nie dla mnie. Ja nie pozwolę, żeby ktoś wchodził z butami w moje prywatne życie. – mówiłam bardzo stanowczo, wokół była cisza, wszyscy patrzyli na nas z zaciekawieniem.
- Ale Liz, dobrze wiesz, że to moja praca. - chwycił mnie za rękę – Kocham to co robię, ale także kocham Ciebie.
- Wiem, że uwielbiasz swoją pracę. Nie każę ci z niej rezygnować, nie każę także wybierać między mną. Dlatego sama odpuszczam. Przepraszam.. – z oczu spłynęły łzy, ja wyrwałam się z uścisku chłopaka, szybko ubrałam buty, zabrałam kurtkę i wybiegłam z domu.
- Liz!! – słyszałam głos Payne’a lecz nie zamierzałam się zatrzymywać.
Biegłam, jak najszybciej potrafiłam. Łzy same spływały po policzkach, kiedy nie miałam już siły, przysiadłam na ławce i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Najgorsze było to, że nie wiedziałam dlaczego tak szybko bez zastanowienia to zakończyłam. Znaczy mój związek z Liamem. Było mi z nim dobrze, kocham go z całego serca, a jednak to już przeszłość. Śmierć Amy tak bardzo mnie dotknęła, że nie pozwoliłabym nikomu o niej plotkować. Nikt nie powinien wtrącać się w czyjeś prywatne życie. Nawet fani. Jeszcze to, co powiedział ten cały Simon: „Widzę, że skoro nie radzisz sobie z taką błahostką w show – biznesie, to będzie Ci też trudniej potem.” Cały czas chodziło mi to po głowie. Miał rację. Miał całkowita rację. Skoro coś takiego mnie przerasta, to nie ma miejsca dla mnie w życiu sławnego chłopaka. To prędzej czy później musiało się zakończyć. To będzie kolejna rzecz, z którą będę musiała się uporać. Brakowało mi Amy, a teraz już brakuje mi Liama.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odruchowo się odsunęłam.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię. – ujrzałam obok mnie starszą kobietę.
- Kim pani jest? – zapytałam zapłakanym głosem.
- Mieszkam niedaleko, wyszłam do sklepu i zauważyłam, że płaczesz. Podeszłam by cię pocieszyć. Jeśli wylewasz łzy przez chłopaka, to uwierz, nie warto. – odpowiedziała ciepłym głosem.
Tymczasem ja wybuchłam płaczem.
- Hej, mała. Zobaczysz wszystko się jakoś ułoży. Pewnie zrozumie, że zrobił coś co cię zraniło, przeprosi i będziecie znów szczęśliwi. – puściła mi oczko.
- Ale on nie zrobił nic złego. – wyciągnęłam chusteczkę z kurtki.
- W takim razie ty go zraniłaś?
- Nie do końca. Chodzi o to, że jesteśmy z dwóch innych światów, a ja boję się, że się w nim nie odnajdę. Dlatego postanowiłam odejść. Po za tym, osoby trzecie się jeszcze w to wszystko wtrącają. – otarłam łzy jednocześnie dziwiąc się, że zwierzałam sie obcej osobie.
- Kochasz go? – spytała.
- Bardzo. – kiwnęłam twierdząco głową.
- Powiem ci coś. – chwyciła mnie za rękę - Życie nie jest idealne, często napotykamy w nim jakieś przeszkody, które wydają nam się nie do przeskoczenia. Jednak pamiętaj, że w miłości jest siła, której nikt nigdy nie zwalczy. Jeśli naprawdę się kochacie, to nic wam nie jest groźne. – uśmiechnęła się miło.
- Dziękuję. – odwzajemniłam uśmiech.
W tym momencie podszedł do nas "jakiś", poznałam, że to Liam. Spuściłam głowę.
- Liz, możemy pogadać? – zapytał zdyszany.
Starsza pani wstała i pomasowała moje ramię. Podeszła do Liama i powiedziała:
- Walcz chłopcze, bo masz o co. – oznajmiła i oddaliła się.
Chłopak usiadł obok mnie.
- Jak mnie znalazłeś? – zapytałam przerywając chwilową ciszę lecz patrzyłam nie na niego tylko w przestrzeń przed sobą.
- Jak tylko Simon wyszedł od razu pobiegłem za tobą. Pomyślałem, że pewnie będziesz teraz w domu. Ale zauważyłem, że tutaj prawdopodobnie siedzisz, no i jesteś. – odwrócił twarz ku mnie.
- Po co za mną poszedłeś? – zadałam kolejne pytanie, tym razem oschle.
- Bo nadal nie wiem, dlaczego tak nagle chcesz to wszystko zakończyć.
- Po prostu, Liam.
- Podaj mi choć jeden konkretny argument, jeśli uznam, że jest trafny, dam ci spokój.
- Nie widzisz tego? – teraz spojrzałam na niego – Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ja jestem zwykłą dziewczyną, która ceni sobie prywatność, a ty?
- Co ja? – przerwał mi.
- A ty jesteś gwiazdą. Masz tysiące, jak nie miliony fanek, które chcą wiedzieć o tobie, twoich bliskich, twoim życiu jak najwięcej. Nie obchodzi ich, że jest coś co nie powinno ujrzeć światła dziennego. Papparazzi chodzś za Toba krok w krok, by tylko mieć z czego zrobić materiał i zarobić jak najwięcej kasy, szkoda tylko, że większość z tego to kłamstwa.
- Tak nagle zaczęło ci to przeszkadzać? – pytał spokojnie. – Chodzi o Amy, prawda?
- Między innymi. – odparłam przy tym opierając głowę o kolana.
- Po pierwsze nikt z nas nie powiedział, że udzieli czegokolwiek na temat naszej małej przyjaciółki, po drugie jeśli obiecam, że będę próbował zatrzymać trochę swojej i naszej prywatności dla siebie, dasz mi szansę? – podniósł mój podbródek tak, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy i chwycił mnie za rękę – A po trzecie kocham cię jak wariat i potrzebuję cię, dlatego proszę o szanse dla nas. Jeśli to nie wystarczy, to uklęknę przed tobą teraz i tutaj i będę cię błagał na kolanach. Mogę nawet krzyczeć na całe miasto, jak bardzo cię kocham.
- Liam... – spojrzałam na nasze splecione dłonie.
- Okej. – uklęknął przede mną – Liz, kocham cię najbardziej na świecie, proszę spróbujmy jeszcze raz, błagam, błagam, błagam! – całował moje dłonie bardzo delikatnie.
- Liam wstań. – powiedziałam.
- Ale dasz nam szansę? – spytał z nadzieją w oczach.
- Wstań, proszę. – powtórzyłam.
- Na życzenie. – wstał i poszedł na środek ulicy.
Było w już ciemniej, a okolica w której się znajdowaliśmy, była dość spokojna.
- Kocham Liz Bailey najbardziej na świecie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę kochana, daj nam szanse i wróć do mnie!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyczał.
Przed domy powychodzili ludzie, a inni patrzyli przez okna. Ja stałam jak wryta. Zasłoniłam usta rękoma, nie wiedząc co mam zrobić. Ten nie przestawał.
- Kocham Cię!!!!!!!!!!!!! Proszę, daj nam szansę!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Liam zamknij się! – krzyknęłam.
- Nie, dopóki nie będzie jak dawniej! – odpowiedział i znów zaczął się drzeć.
- LIam, proszę, cicho! – podbiegłam do niego i zakryłam jego usta rękami.
- A wybaczysz mi?! – zdjął moje dłonie ze swojej buzi.
- Nie mam czego, wariacie! – zaśmiałam się.
Ten podniósł mnie i obrócił wokół własnej osi krzycząc coś w stylu: „ Wooooohooooo!!!!!!!!!”
Postawił mnie na ziemię i czule pocałował. Ludzie zaczęli klaskać i gwizdać. Jednak my nie przestawaliśmy się cieszyć sobą i cały czas trwaliśmy w pocałunku. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, chwycił mnie za rękę i podążyliśmy do mojego mieszkania.


___________________________________________________________________________________

 Cześć dziewczyny Jak tam po świętach?
Starałyśmy sie, żeby coś z tego wyszło. A czy dobrze czy źle to już wy oceńcie Czekamy na wasze opinie i dziękujemy za poprzednie, wśród wielu SPAMÓW znalazło się kilka perełek.
A no i witamy kolejnego obserwatora! Miło nam, bardzo
Jeśli chcecie kolejny rozdział jeszcze w tym roku, czyli w niedzielę wieczorem to musi być przynajmniej 10 komentarzy. Wierzymy, że dacie radę, jeśli tylko chcecie
Dobra, to do kiedyś tam ;P ( pamiętajcie, że to zależy od Was^^). Pozdrawiamy. 


Bye Directioners
xoxo

13 komentarzy:

  1. Dobra, będę szczera: opuszczam bloga.
    Kompletnie nie opisujecie uczuć ani otoczenia, to wszystko dzieje się zbyt szybko.
    A no i jeszcze błędy, ale tego się czepiać nie będę, bo też nie piszę idealnie.
    Początek był nawet dobry, to, że Liz nie potrafi zaufać Liamowi, ok.
    Ale teraz? No błagam...
    "- Widzę, że skoro nie radzisz sobie z taką błahostką w show – biznesie, to będzie Ci trudniej potem. – powiedział nagle Cowel.
    [...]
    - Liam, chyba nie powinniśmy się spotykać."
    Pominę fakt, że nazwisko "Cowell" pisze się przez dwa "l".
    Facet powiedział, że ona nie da sobie rady, więc ona najzwyczajniej w świecie twierdzi, że nie powinna spotykać się z Liamem. Gdzie tu logika? Gdzie tu miłość?!
    Dziękuję, żegnam ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za Twoją szczerość.
      Jednak...
      Chyba nie przeczytałaś tego rozdziału do końca, ponieważ Liz ujawnia po chwili, że brakuje jej Liama. Jej emocje wzięły górę.
      Liz zdaje sobie sprawę, że nie może się tak szybko poddać i kocha chłopaka.
      Wystarczyło poprosić o opisówkę, nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że to dla kogoś może być ważne.
      Nie będziemy prosiły o Twój powrót, nic na siłe.
      Żegnamy.

      Usuń
  2. Ale mnie wystraszyłyście....myślałam, że między nimi naprawdę THE END, ale jednak nie....uffff ;D
    Fajnie to wymyśliłyście, że Liam darł się na całe miasto i wyznawał Liz miłość =* Słodko...;P
    A ja zawsze będę czytać tego bloga, bo Payne jest moim liderem, i cieszę się że chociaż wy trudzicie się z pisaniem opowiadania o nim, dziękuję wam <3 Mało jest blogów z Liamem, dlatego waszego uwielbiam ;>
    Czekam na nn 8)

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu już myślałam, że mu nie wybaczy.. Cud kobieta z tej pani <3 .
    Miły obrót sprawy! Czekam na dalsze wydarzenia :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :* Kocham tych wariatów :D Twój blog jest super!!! Jeśli ktoś jest innego zdania to się załamię :) Pisz następny <3 Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny wpis i wo gule cały fajny blog ... Zapraszam do mnie i do obserwowania chętnie się
    odwdzięczę. To dla mnie bardzo ważne ^^

    franki13.blogspot.com

    Może zostaniesz tam na dłużej ?

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział ;) przeczytałam resztę... trochę tego było ;) ale podobało mi się ! zapraszam do siebie http://hope-love-truth.blogspot.com/ . Czekam na kolejny, zaobserwowałam twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszamy na nowego bloga, bardzo nam zależy aby ktoś to przeczytał i wyaził swoją opinię :)
    http://yourlipssokissable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń