Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

24 grudnia 2012

Rozdział 30


- Oczami Liz –
- Jesteś taka piękna… - wyszeptał z uczuciem Harry, po czym od razu musnął moje usta.
Spojrzałam w jego zielone tęczówki i oddałam pocałunek. Nie wiedziałam dlaczego to robię, ale nie przestawałam go całować. Po chwili Harry położył mnie delikatnie na kanapie i całował coraz namiętniej. Jednak coś we mnie pękło i gwałtownie odsunęłam się od niego.
- Harry, nie. Nie możemy. - wróciłam do pozycji siedzącej – Przecież Liam… Boże, co ja zrobiłam!? – wnet wstałam z kanapy, chwyciłam się za głowę i zaczęłam krążyć kółka.
- Jeszcze nic. – wymamrotał Harry – Liz uspokój się. Nic się nie wydarzyło!
- Jak to nic? Harry, prawie wylądowaliśmy w łóżku! – krzyknęłam.
- No właśnie, prawie! Liz ja już nie wytrzymuje, rozumiesz?! Kocham cię i chcę być z tobą, proszę nie utrudniaj mi tego.
- Harry, czy ty się słyszysz!? Nie możemy być razem! Ja jestem z Liamem, czy ci się to podoba czy nie! Kocham Liama! – tłumaczyłam, ale chłopak nie dawał za wygraną.
- Zrobię wszystko, tylko proszę bądź ze mną. – podszedł i uklęknął przede mną, łapiąc mnie za rękę – Liz, ja cały czas myślę o tobie, nie mogę zasnąć, a gdy mi się udaje to snie o tobie, a kiedy widzę cię z Liamem mam ochotę wydrapać sobie oczy.
- Nie! Ja nie kocham ciebie, tylko Liama! Rozumiesz? Nie będziemy razem i w ogóle zapomnijmy o tym co przed chwilą się zdarzyło. To była pomyłka i nigdy więcej się nie powtórzy! I lepiej będzie jak Liam się o tym nie dowie. – wyrwałam swą dłoń z jego uścisku.
- Ale Liz… – błagał, lecz ja już nie chciałam tego słuchać.
- Przestań Harry. Między nami nic nie było, nic nie jest i nigdy nie będzie, zrozumiałeś?
Opuścił dotychczas podniesioną głowę.
- Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i podeszłam do okna. Usłyszałam tylko jak ubiera kurtkę i wychodzi. Czułam się strasznie. Przysięgałam Liamowi niedawno, że nigdy go nie zranię i co? Znów to zrobiłam. Nie mam pojęcia dlaczego oddałam pocałunek Stylesowi. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, chyba tylko to, że potrzebowałam bliskości, a mój chłopak jest kilkanaście kilometrów stąd. Ale to w żaden sposób nie zmieni tego, że jestem zwykłą świnią.
Mimo wszystko w duchu dziękowałam Harremu, że był przy mnie w tych trudnych chwilach. Każdy ma prawo zakochać się w niewłaściwej osobie. On musi zrozumieć, że jedynym mężczyzną i najważniejszym w moim życiu jest i zawsze będzie tylko Liam. 
Byłam już zmęczona płaczem, użalaniem się nad sobą i przemyśleniami. Poszłam się umyć po czym wypiłam szklankę herbaty i położyłam się do łóżka.
- Następny dzień –
Obudziłam się ok. 11. Zważywszy na to, że zasnęłam dopiero po 5 to i tak krótko spałam. Nie chciało mi się wstawać, bo też nie miałam dla kogo. Popatrzyłam na zdjęcie Amy, które stało na moim stoliku nocnym. Chwyciłam ramkę jedną dłonią, a drugą przetarłam opuszkami palców po zdjęciu.
- Będzie mi cię bardzo brakowało, mała. – szepnęłam, a z oczu popłynęły pojedyncze łzy. Po chwili wpatrywania się w dziewczynkę, odłożyłam zdjęcie na swoje miejsce i powoli ruszyłam do łazienki. Zobaczywszy swoje odbicie w lustrze , trochę się przeraziłam. Podpuchnięte, czerwone oczy, nieogarnięte włosy. Chyba nigdy tak źle nie wyglądałam. Przemyłam twarz zimną wodą w celu orzeźwienia się. Następnie nałożyłam na nią krem nawilżający i wyszłam z łazienki.  Założyłam na siebie szare leginsy, białą bokserkę i czarne, ciepłe papcie. Nie specjalnie chciało mi się jeść dlatego spożyłam tylko jakieś stare ciastko. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam wygodnie na kanapie. Oparta o duże poduchy, popijając napój rozmyślałam o wczorajszym całym dniu.  
- Oczami Liama –
Ok. 9. 30 jak tylko przestało padać spakowaliśmy walizki do samochodu Louisa, pożegnaliśmy się z moją rodziną i wyruszyliśmy do Londynu. Nie mogliśmy jechać zbyt szybko, bo było dość ślisko, ale próbowaliśmy jak najszybciej dostać się do domu. Podróż utrudniały nam warunki pogodowe, a przede wszystkim korki.  Po jakiś 2h dotarliśmy. Od razu wparowałem z torbą do naszego domu z nadzieją, że w końcu przytulę Liz.
- Cześć Horan! – przywitałem się z przyjacielem. – gdzie Liz?
- U siebie w mieszkaniu. – odparł zjadając niechętnie kanapkę.
- Jak to u siebie?! Pozwoliliście jej być samej?! – oburzyłem się.
- Przepraszam, ale uparła się. – wszedł do kuchni Harry.
- A byliście u niej chociaż zobaczyć jak się czuje? Nie odbiera telefonu!
- Jest rozbita, ale walczy. – odrzekł loczek, zabierając szklankę soku i wyszedł.
- Niall dzięki za wszystko. Lecę do Liz. Nie wiem kiedy wrócę. – krzyknąłem i poszedłem do Louisa.
- Lou, mógłbyś mnie jeszcze podwieźć do mieszkania Liz? Wiem, że ostatnio wiele od ciebie wymagam, ale to już ostatni raz, przysięgam. - wbiegłem do pokoju Tomlinsona.
- Stary, nie ma sprawy. Zresztą i tak wybierałem się do Taylor. – klepnął mnie w ramię.
Po chwili znów znaleźliśmy się w samochodzie. Ruszyliśmy i po 20 minutach stałem już pod drzwiami do mieszkania Liz. Zapukałem. Po minucie ujrzałem moją piękną, choć smutną dziewczynę.
- Liam. – szepnęła i od razu rzuciła mi się w ramiona.
Mocną ją objąłem.
- Już jestem przy tobie skarbie. – ucałowałem ją w głowę, a potem czoło.
Wprowadziła mnie do środka za rękę, zamknęliśmy za sobą drzwi i znów zaczęliśmy się tulić. Trwaliśmy w takim uścisku i w ciszy dość długo. Potrzebowaliśmy tego.
- Kochanie, dlaczego nie odbierałaś telefonów? Martwiłem się o ciebie! – chwyciłem jej głowę w dłonie.
- Przepraszam, ale wyłączyłam telefon. Nie chciałam zbędnych telefonów. Tęskniłam za tobą. – położyła swoją dłoń na moim policzku.
- Ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo. – pocałowałem ją czule.
- Jesz coś w ogóle? Straszny chuderlak z ciebie się zrobił! – zmierzyłem ją wzrokiem.
- Nie chce mi się jeść. – odwróciła wzrok.
- Kotek, wiem, że jest ci ciężko, ale tak nie można. Musisz jeść, żeby mieć siły, by to wszystko przezwyciężyć. – podniosłem jej podbródek.
- Ale ja potrzebuje ciebie, a nie jedzenia. – posmutniała jeszcze bardziej.
- Choć tutaj. – przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem.
Usiedliśmy na kanapie i wspominaliśmy małą Amy. Nawet udało mi się rozbawić Liz.
- To co? Zrobić Ci coś do jedzenia? – zapytałem.
- A uznajesz odpowiedź NIE? – spojrzała na mnie.
- Nie. – zaśmialiśmy się.
Udałem się do kuchni i zrobiłem nam tosty. Do tego ciepłą herbatę.
- Proszę. – podałem Liz talerz.
- Dziękuję kochanie, ale to za dużo. – cmoknęła mnie w policzek.
- Dasz radę. – uśmiechnąłem się i zaczęliśmy jeść. 
Po posiłku Liz posprzątała, a ja poszedłem do łazienki. Kiedy wróciłem Liz leżała na kanapie wpatrując się w okno. Położyłem się obok, twarzą do niej. Nasze twarze były od siebie oddalone o zaledwie kilka cm.
- Kiedy pogrzeb? – spytałem poważnie.
- W piątek. – odpowiedziała cicho.
- To za dwa dni. – pomyślałem.
Spojrzałem na nią, a z jej oczu popłynęła pojedyncza łza.
- Przejdziemy przez to razem. – przybliżyłem się do niej i musnąłem jej usta.
Oddała pocałunek. Trwaliśmy w nim jakiś czas.
- Liam, zostaniesz na noc? Nie chcę być sama.
- Oczywiście skarbie. – uśmiechnąłem się.
- A co z Nicole? – zapytała po chwili.
- Czuje się dobrze. Wczoraj robili jej wszystkie dodatkowe badania i stwierdzili, że za parę dni może wrócić do domu. Powiedzieli też, że straszniej to wyglądało niż naprawdę było.
- Cieszę się. – uśmiechnęła się lekko – Wiesz, długo myślałam w nocy o Amy. Powinnam dla niej wziąć się w garść i w końcu znaleźć pracę. Pomożesz mi poszukać?
- Pewnie. – usiedliśmy na dywanie. Ja poszedłem do kuchni po coś do picia, a Liz w tym czasie uruchomiła laptopa.
Szperaliśmy dość długo w Internecie, ale niestety nic aktualnego nie było. Zrobił się wieczór. Wspólnie przyrządziliśmy kolację. Zjedliśmy, po czym ja posprzątałem, a Liz poszła pod prysznic. Potem ja zająłem łazienkę. Dołączyłem do leżącej już w łóżku Liz i przytuliłem ją do siebie.
- Dobranoc skarbie. – ucałowałem ją w czoło.
- Dobranoc kochanie. – uśmiechnęła się szczerze i wtuleni w siebie zasnęliśmy. 
________________________________________________________________________________

Hi Directioners! Dziś wyjątkowy dzień. Po pierwsze wigilia, a po drugie nasz kochany chłopiec Lou ma dziś 21 urodziny! Jej, jak ten czas zleciał... No i macie taki drobny prezencik pod choinkę, w kształcie właśnie dzisiejszego rozdziału. To już 30! ;o Dacie wiarę? Hahah!
Agata: Dzisiaj mieliłam mamie mak na makowiec i wiecie o czym pomyślałam!? O nowym wątku do opowiadania. Zuzia stwierdziła, że niezły, ale to się okaże :) Tak wgl mamy tyle pomysłów na tego bloga, że sobie nie wyobrażacie!
Serdecznie dziękujemy za poprzednie 9 komentarzy, bardzo się cieszymy, że chociaż tyle ;) Mamy nadzieję, że pod tym chapterem pojawi się tyle samo or więcej komentarzy! :P
A! Życzymy Wam dużo miłości, radości, wielu prezentów pod choinką, spełnienia najskrytszych marzeń, oczywiście spotkania z 1D! no i ogólnie zdrowych spokojnych świąt! Trzymajcie się ciepło i do następnego! :**

9 komentarzy:

  1. Genialne.
    No i Wesoołych Swiąt. ;* Kocham :*

    Zdrowia ,szczęścia pomyślności, spotkania 1D i aby WASZ CHŁOPAK BYŁ WSPANIAŁY I SALONY JAK NASI CHŁOPCY Z 1D. ;*
    Kocham i jeszcze raz Wesołych Świąt.
    Bella♥


    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Liz,Liz.. nie powinnaś to po pierwsze, a po drugie Li powinien o tym wiedzieć, nie ładnie ..
    no, ale rozdział słodziaśny :3
    także życzę wam wesołych, pogodnych i spokojnych świąt i 1D pod choinką ;*
    czekam na natępny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Liz. Przechodzi ciężkie chwile i w sumie dla mnie to zrozumiałe, że oddała pocałunek Stylesa. No bo potrzebowała ciepła, bliskości... A Liama nie było na miejscu. Ciekawa jestem, czy Harry tak łatwo odpuści. No bo według mnie nie powinien.
    Wesołych Świąt Wam życzę :*

    [charming-type]
    [sound-of-your-voice]

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Liz...;(
    Styles zakochał się bez wzajemności, więc powinien zrozumieć, że Liz jest z Liamem!!! ;>
    Świetny rozdział jak zwykle <3 ;*

    Życzę wam Wesołych Świąt i udanego Sylwestra =* I także spotkania 1D <3 U mnie to ostatnie może się spełni z marcu w Manchesterze....mam taką nadzieję ;D

    Zapraszam do mnie:
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosiłaś o kontakt ze mną so.. :
    Facebook: Monika Dycfeld
    Twitter: @Im_monicaa
    e-mail (rzadko jestem): Monia3128@interia.pl
    albo gg, także rzadko jestem: 10250899 :)
    Najlepiej na tt albo na fb :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie na drugi tutaj :
    http://nightmare-becomes-a-beautiful-dream.blogspot.com/
    Oraz na dwudziesty - siódmy tutaj :
    http://your-life-your--voice-1d.blogspot.com/
    Przepraszam za spam !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wesolych swiat!
    Ostatnio strasznie sie opuscilam jeslu chodzi o blogi i teraz nadrabiam po nocach. XD
    Powinnam isc spac bo juz 1:45 a budze sie o 10 (tak rano bo umowilam sie z kolezanka tak wogole nwm co mi strzelilo do glowy ze umowilam sie tak wczesnie ale coz). W kazdym razie chodzi o to ze powinnam spac a ja czytam... Boze potem bd niewyspana ale nie potrafie inaczej.
    Dlaczego to tutaj pisze? Tak dokladnie to nie wiem. Glownie chodzi o to ze wole czytac twojego/waszego (?) bloga niz spac. Za interesujaca historia. ;) ale trzymaj/cie (?) tak dalej!
    Czekam na nastepny!
    Iwona :*
    Ps wesolych swiat i jeszczr wiecej weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś pojawił się 2 rozdział opowiadania o One Direction.
    Serdecznie zapraszam na http://heartache-doesnt-last-forever.blogspot.com Komentarze mile widziane :3

    OdpowiedzUsuń
  9. SPAM:
    Hejka zapraszam do mnie na bloga, gdzie zaczynam pisać opowiadanie na http://magical-moments-in-london.blogspot.com/ Opowiadanie opowiada o dziewczynie, która kocha to co robi, grać w piłkę ręczną. Wszystko układa się wspaniale, aż do momentu kiedy w jej życiu pojawiają się chłopacy z One Direction w niewyjaśniony sposób. Czy dziewczyna przestanie robić to co kocha przez jeden błąd? Serdecznie zapraszam. Przepraszam za spam, ale to są dopiero moje początki. Pozdrawiam Eve i szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń