- Oczami Liz –
- Jesteś taka piękna… - wyszeptał z uczuciem
Harry, po czym od razu musnął moje usta.
Spojrzałam w jego zielone tęczówki i oddałam
pocałunek. Nie wiedziałam dlaczego to robię, ale nie przestawałam go całować.
Po chwili Harry położył mnie delikatnie na kanapie i całował coraz namiętniej.
Jednak coś we mnie pękło i gwałtownie odsunęłam się od niego.
- Harry, nie. Nie możemy. - wróciłam do
pozycji siedzącej – Przecież Liam… Boże, co ja zrobiłam!? – wnet wstałam z
kanapy, chwyciłam się za głowę i zaczęłam krążyć kółka.
- Jeszcze nic. – wymamrotał Harry – Liz uspokój
się. Nic się nie wydarzyło!
- Jak to nic? Harry, prawie wylądowaliśmy w
łóżku! – krzyknęłam.
- No właśnie, prawie! Liz ja już nie wytrzymuje,
rozumiesz?! Kocham cię i chcę być z tobą, proszę nie utrudniaj mi tego.
- Harry, czy ty się słyszysz!? Nie możemy być
razem! Ja jestem z Liamem, czy ci się to podoba czy nie! Kocham Liama! –
tłumaczyłam, ale chłopak nie dawał za wygraną.
- Zrobię wszystko, tylko proszę bądź ze mną.
– podszedł i uklęknął przede mną, łapiąc mnie za rękę – Liz, ja cały czas myślę
o tobie, nie mogę zasnąć, a gdy mi się udaje to snie o tobie, a kiedy widzę cię
z Liamem mam ochotę wydrapać sobie oczy.
- Nie! Ja nie kocham ciebie, tylko Liama!
Rozumiesz? Nie będziemy razem i w ogóle zapomnijmy o tym co przed chwilą się
zdarzyło. To była pomyłka i nigdy więcej się nie powtórzy! I lepiej będzie jak
Liam się o tym nie dowie. – wyrwałam swą dłoń z jego uścisku.
- Ale Liz… – błagał, lecz ja już nie chciałam
tego słuchać.
- Przestań Harry. Między nami nic nie było,
nic nie jest i nigdy nie będzie, zrozumiałeś?
Opuścił dotychczas podniesioną głowę.
- Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. –
skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i podeszłam do okna. Usłyszałam tylko
jak ubiera kurtkę i wychodzi. Czułam się strasznie. Przysięgałam Liamowi
niedawno, że nigdy go nie zranię i co? Znów to zrobiłam. Nie mam pojęcia
dlaczego oddałam pocałunek Stylesowi. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie,
chyba tylko to, że potrzebowałam bliskości, a mój chłopak jest kilkanaście
kilometrów stąd. Ale to w żaden sposób nie zmieni tego, że jestem zwykłą
świnią.
Mimo wszystko w duchu dziękowałam Harremu, że
był przy mnie w tych trudnych chwilach. Każdy ma prawo zakochać się w
niewłaściwej osobie. On musi zrozumieć, że jedynym mężczyzną i najważniejszym w
moim życiu jest i zawsze będzie tylko Liam.
Byłam już zmęczona płaczem, użalaniem się nad
sobą i przemyśleniami. Poszłam się umyć po czym wypiłam szklankę herbaty i
położyłam się do łóżka.
- Następny dzień –
Obudziłam się ok. 11. Zważywszy na to, że
zasnęłam dopiero po 5 to i tak krótko spałam. Nie chciało mi się wstawać, bo
też nie miałam dla kogo. Popatrzyłam na zdjęcie Amy, które stało na moim
stoliku nocnym. Chwyciłam ramkę jedną dłonią, a drugą przetarłam opuszkami
palców po zdjęciu.
- Będzie mi cię bardzo brakowało, mała. –
szepnęłam, a z oczu popłynęły pojedyncze łzy. Po chwili wpatrywania się w
dziewczynkę, odłożyłam zdjęcie na swoje miejsce i powoli ruszyłam do łazienki.
Zobaczywszy swoje odbicie w lustrze , trochę się przeraziłam. Podpuchnięte,
czerwone oczy, nieogarnięte włosy. Chyba nigdy tak źle nie wyglądałam.
Przemyłam twarz zimną wodą w celu orzeźwienia się. Następnie nałożyłam na nią
krem nawilżający i wyszłam z łazienki.
Założyłam na siebie szare leginsy, białą bokserkę i czarne, ciepłe
papcie. Nie specjalnie chciało mi się jeść dlatego spożyłam tylko jakieś stare
ciastko. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam wygodnie na kanapie. Oparta o duże
poduchy, popijając napój rozmyślałam o wczorajszym całym dniu.
- Oczami Liama –
Ok. 9. 30 jak tylko przestało padać
spakowaliśmy walizki do samochodu Louisa, pożegnaliśmy się z moją rodziną i
wyruszyliśmy do Londynu. Nie mogliśmy jechać zbyt szybko, bo było dość ślisko,
ale próbowaliśmy jak najszybciej dostać się do domu. Podróż utrudniały nam
warunki pogodowe, a przede wszystkim korki.
Po jakiś 2h dotarliśmy. Od razu wparowałem z torbą do naszego domu z nadzieją,
że w końcu przytulę Liz.
- Cześć Horan! – przywitałem się z
przyjacielem. – gdzie Liz?
- U siebie w mieszkaniu. – odparł zjadając
niechętnie kanapkę.
- Jak to u siebie?! Pozwoliliście jej być
samej?! – oburzyłem się.
- Przepraszam, ale uparła się. – wszedł do
kuchni Harry.
- A byliście u niej chociaż zobaczyć jak się
czuje? Nie odbiera telefonu!
- Jest rozbita, ale walczy. – odrzekł loczek,
zabierając szklankę soku i wyszedł.
- Niall dzięki za wszystko. Lecę do Liz. Nie
wiem kiedy wrócę. – krzyknąłem i poszedłem do Louisa.
- Lou, mógłbyś mnie jeszcze podwieźć do
mieszkania Liz? Wiem, że ostatnio wiele od ciebie wymagam, ale to już ostatni
raz, przysięgam. - wbiegłem do pokoju Tomlinsona.
- Stary, nie ma sprawy. Zresztą i tak
wybierałem się do Taylor. – klepnął mnie w ramię.
Po chwili znów znaleźliśmy się w samochodzie.
Ruszyliśmy i po 20 minutach stałem już pod drzwiami do mieszkania Liz.
Zapukałem. Po minucie ujrzałem moją piękną, choć smutną dziewczynę.
- Liam. – szepnęła i od razu rzuciła mi się w
ramiona.
Mocną ją objąłem.
- Już jestem przy tobie skarbie. – ucałowałem
ją w głowę, a potem czoło.
Wprowadziła mnie do środka za rękę,
zamknęliśmy za sobą drzwi i znów zaczęliśmy się tulić. Trwaliśmy w takim
uścisku i w ciszy dość długo. Potrzebowaliśmy tego.
- Kochanie, dlaczego nie odbierałaś
telefonów? Martwiłem się o ciebie! – chwyciłem jej głowę w dłonie.
- Przepraszam, ale wyłączyłam telefon. Nie
chciałam zbędnych telefonów. Tęskniłam za tobą. – położyła swoją dłoń na moim
policzku.
- Ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo.
– pocałowałem ją czule.
- Jesz coś w ogóle? Straszny chuderlak z
ciebie się zrobił! – zmierzyłem ją wzrokiem.
- Nie chce mi się jeść. – odwróciła wzrok.
- Kotek, wiem, że jest ci ciężko, ale tak nie
można. Musisz jeść, żeby mieć siły, by to wszystko przezwyciężyć. – podniosłem
jej podbródek.
- Ale ja potrzebuje ciebie, a nie jedzenia. –
posmutniała jeszcze bardziej.
- Choć tutaj. – przyciągnąłem ją do siebie i
mocno przytuliłem.
Usiedliśmy na kanapie i wspominaliśmy małą
Amy. Nawet udało mi się rozbawić Liz.
- To co? Zrobić Ci coś do jedzenia? –
zapytałem.
- A uznajesz odpowiedź NIE? – spojrzała na
mnie.
- Nie. – zaśmialiśmy się.
Udałem się do kuchni i zrobiłem nam tosty. Do
tego ciepłą herbatę.
- Proszę. – podałem Liz talerz.
- Dziękuję kochanie, ale to za dużo. –
cmoknęła mnie w policzek.
- Dasz radę. – uśmiechnąłem się i zaczęliśmy
jeść.
Po posiłku Liz posprzątała, a ja poszedłem do
łazienki. Kiedy wróciłem Liz leżała na kanapie wpatrując się w okno. Położyłem
się obok, twarzą do niej. Nasze twarze były od siebie oddalone o zaledwie kilka
cm.
- Kiedy pogrzeb? – spytałem poważnie.
- W piątek. – odpowiedziała cicho.
- To za dwa dni. – pomyślałem.
Spojrzałem na nią, a z jej oczu popłynęła
pojedyncza łza.
- Przejdziemy przez to razem. – przybliżyłem
się do niej i musnąłem jej usta.
Oddała pocałunek. Trwaliśmy w nim jakiś czas.
- Liam, zostaniesz na noc? Nie chcę być sama.
- Oczywiście skarbie. – uśmiechnąłem się.
- A co z Nicole? – zapytała po chwili.
- Czuje się dobrze. Wczoraj robili jej
wszystkie dodatkowe badania i stwierdzili, że za parę dni może wrócić do domu.
Powiedzieli też, że straszniej to wyglądało niż naprawdę było.
- Cieszę się. – uśmiechnęła się lekko –
Wiesz, długo myślałam w nocy o Amy. Powinnam dla niej wziąć się w garść i w
końcu znaleźć pracę. Pomożesz mi poszukać?
- Pewnie. – usiedliśmy na dywanie. Ja
poszedłem do kuchni po coś do picia, a Liz w tym czasie uruchomiła laptopa.
Szperaliśmy dość długo w Internecie, ale
niestety nic aktualnego nie było. Zrobił się wieczór. Wspólnie przyrządziliśmy
kolację. Zjedliśmy, po czym ja posprzątałem, a Liz poszła pod prysznic. Potem
ja zająłem łazienkę. Dołączyłem do leżącej już w łóżku Liz i przytuliłem ją do
siebie.
- Dobranoc skarbie. – ucałowałem ją w czoło.
- Dobranoc kochanie. – uśmiechnęła się
szczerze i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
________________________________________________________________________________
Hi Directioners! Dziś wyjątkowy dzień. Po
pierwsze wigilia, a po drugie nasz kochany chłopiec Lou ma dziś 21 urodziny!
Jej, jak ten czas zleciał... No i macie taki drobny prezencik pod choinkę, w
kształcie właśnie dzisiejszego rozdziału. To już 30! ;o Dacie wiarę? Hahah!
Agata: Dzisiaj mieliłam mamie mak na makowiec
i wiecie o czym pomyślałam!? O nowym wątku do opowiadania. Zuzia stwierdziła,
że niezły, ale to się okaże :) Tak wgl mamy tyle pomysłów na tego bloga, że
sobie nie wyobrażacie!
Serdecznie dziękujemy za poprzednie 9
komentarzy, bardzo się cieszymy, że chociaż tyle ;) Mamy nadzieję, że pod tym
chapterem pojawi się tyle samo or więcej komentarzy! :P
A! Życzymy Wam dużo miłości, radości, wielu
prezentów pod choinką, spełnienia najskrytszych marzeń, oczywiście spotkania z
1D! no i ogólnie zdrowych spokojnych świąt! Trzymajcie się ciepło i do
następnego! :**
Genialne.
OdpowiedzUsuńNo i Wesoołych Swiąt. ;* Kocham :*
Zdrowia ,szczęścia pomyślności, spotkania 1D i aby WASZ CHŁOPAK BYŁ WSPANIAŁY I SALONY JAK NASI CHŁOPCY Z 1D. ;*
Kocham i jeszcze raz Wesołych Świąt.
Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Oj Liz,Liz.. nie powinnaś to po pierwsze, a po drugie Li powinien o tym wiedzieć, nie ładnie ..
OdpowiedzUsuńno, ale rozdział słodziaśny :3
także życzę wam wesołych, pogodnych i spokojnych świąt i 1D pod choinką ;*
czekam na natępny <3
Biedna Liz. Przechodzi ciężkie chwile i w sumie dla mnie to zrozumiałe, że oddała pocałunek Stylesa. No bo potrzebowała ciepła, bliskości... A Liama nie było na miejscu. Ciekawa jestem, czy Harry tak łatwo odpuści. No bo według mnie nie powinien.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Wam życzę :*
[charming-type]
[sound-of-your-voice]
Biedna Liz...;(
OdpowiedzUsuńStyles zakochał się bez wzajemności, więc powinien zrozumieć, że Liz jest z Liamem!!! ;>
Świetny rozdział jak zwykle <3 ;*
Życzę wam Wesołych Świąt i udanego Sylwestra =* I także spotkania 1D <3 U mnie to ostatnie może się spełni z marcu w Manchesterze....mam taką nadzieję ;D
Zapraszam do mnie:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/
http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/
Prosiłaś o kontakt ze mną so.. :
OdpowiedzUsuńFacebook: Monika Dycfeld
Twitter: @Im_monicaa
e-mail (rzadko jestem): Monia3128@interia.pl
albo gg, także rzadko jestem: 10250899 :)
Najlepiej na tt albo na fb :*
Zapraszam do mnie na drugi tutaj :
OdpowiedzUsuńhttp://nightmare-becomes-a-beautiful-dream.blogspot.com/
Oraz na dwudziesty - siódmy tutaj :
http://your-life-your--voice-1d.blogspot.com/
Przepraszam za spam !!
Wesolych swiat!
OdpowiedzUsuńOstatnio strasznie sie opuscilam jeslu chodzi o blogi i teraz nadrabiam po nocach. XD
Powinnam isc spac bo juz 1:45 a budze sie o 10 (tak rano bo umowilam sie z kolezanka tak wogole nwm co mi strzelilo do glowy ze umowilam sie tak wczesnie ale coz). W kazdym razie chodzi o to ze powinnam spac a ja czytam... Boze potem bd niewyspana ale nie potrafie inaczej.
Dlaczego to tutaj pisze? Tak dokladnie to nie wiem. Glownie chodzi o to ze wole czytac twojego/waszego (?) bloga niz spac. Za interesujaca historia. ;) ale trzymaj/cie (?) tak dalej!
Czekam na nastepny!
Iwona :*
Ps wesolych swiat i jeszczr wiecej weny zycze!
Dziś pojawił się 2 rozdział opowiadania o One Direction.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na http://heartache-doesnt-last-forever.blogspot.com Komentarze mile widziane :3
SPAM:
OdpowiedzUsuńHejka zapraszam do mnie na bloga, gdzie zaczynam pisać opowiadanie na http://magical-moments-in-london.blogspot.com/ Opowiadanie opowiada o dziewczynie, która kocha to co robi, grać w piłkę ręczną. Wszystko układa się wspaniale, aż do momentu kiedy w jej życiu pojawiają się chłopacy z One Direction w niewyjaśniony sposób. Czy dziewczyna przestanie robić to co kocha przez jeden błąd? Serdecznie zapraszam. Przepraszam za spam, ale to są dopiero moje początki. Pozdrawiam Eve i szczęśliwego Nowego Roku.