-
Boże, Liam! Co Ci się stało!? - w pierwszej chwili nie wiedziałam
co mam zrobić.
Miał
zakrwawioną twarz i trzymał się za brzuch.
- Mogę skorzystać z łazienki? – mówił powoli, wymusił uśmiech.
- Jasne! – odpowiedziałam pewnie i pomogłam w dojściu do łazienki.
Stanął przed umywalką i zaczął pluć krwią. Byłam przestraszona.
- Opatrzę cie. – stanęłam w drzwiach od łazienki i powiedziałam łagodnie.
- Nie, nie trzeba. – oznajmił i odwrócił się w moją stronę.
- Nie wygłupiaj się, nie puszczę cie w takim stanie. – nalegałam.
- Mogę skorzystać z łazienki? – mówił powoli, wymusił uśmiech.
- Jasne! – odpowiedziałam pewnie i pomogłam w dojściu do łazienki.
Stanął przed umywalką i zaczął pluć krwią. Byłam przestraszona.
- Opatrzę cie. – stanęłam w drzwiach od łazienki i powiedziałam łagodnie.
- Nie, nie trzeba. – oznajmił i odwrócił się w moją stronę.
- Nie wygłupiaj się, nie puszczę cie w takim stanie. – nalegałam.
Westchnął
po czym usiadł na oparciu fotela w salonie. Zabrałam najpierw mokry
ręcznik i delikatnie wycierałam, już lekko zaschniętą krew na
twarzy Liama. Kiedy dotknęłam jego rozcięty łuk brwiowy,
syknął.
- Przepraszam. – wyszeptałam.
- Nie musisz tego robić. – spojrzał na mnie.
- Przepraszam. – wyszeptałam.
- Nie musisz tego robić. – spojrzał na mnie.
Nic
nie odpowiedziałam tylko brudny ręcznik odniosłam do łazienki i
do ręki wzięłam wacik namoczony wodą utlenioną.
- Teraz może trochę szczypać. – ostrzegłam, a gdy przyłożyłam wacik na ranę, zamknął oczy i wzdrygnął się.
- Teraz może trochę szczypać. – ostrzegłam, a gdy przyłożyłam wacik na ranę, zamknął oczy i wzdrygnął się.
Podobnie
zrobiłam z raną na ustach. Na rozcięcia przykleiłam plastry, a
zatarcie na policzku tylko przemyłam wodą utlenioną. Kiedy
niektóre rzeczy chowałam z powrotem do apteczki, Liam oparł swoje
czoło powyżej mojej klatki piersiowej.
- Co się dzieje? – zapytałam pochylając się ku niemu i delikatnie objęłam rękami głowę. Uniosłam tak, by na mnie spojrzał.
- Liz, bo ja chciałem... - urwał. - Przepraszam, zakręciło mi się w głowie. – oznajmił i znów spuścił głowę. – Pójdę już. – wstawał i znów usiadł.
- Nie puszcze cię w tym stanie. – spojrzałam na niego z politowaniem. – Musisz poleżeć, odpocząć. Jesteś zmasakrowany, wyczerpany. Widzę to.
- Ale..
- Liam, dzisiaj cie stąd nie wypuszczę. Śpisz u mnie. – oznajmiłam. - Zaraz przyniosę ci jakąś tabletkę przeciwbólową. Połóż się. – uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję. – usłyszałam odchodząc do kuchni po jakieś środki. Wzięłam tabletkę i szklankę wody i wróciłam do leżącego chłopaka. Ukucnęłam przy nim.
- Proszę, to ci pomoże. – podałam mu wodę i tabletkę.
- Co się dzieje? – zapytałam pochylając się ku niemu i delikatnie objęłam rękami głowę. Uniosłam tak, by na mnie spojrzał.
- Liz, bo ja chciałem... - urwał. - Przepraszam, zakręciło mi się w głowie. – oznajmił i znów spuścił głowę. – Pójdę już. – wstawał i znów usiadł.
- Nie puszcze cię w tym stanie. – spojrzałam na niego z politowaniem. – Musisz poleżeć, odpocząć. Jesteś zmasakrowany, wyczerpany. Widzę to.
- Ale..
- Liam, dzisiaj cie stąd nie wypuszczę. Śpisz u mnie. – oznajmiłam. - Zaraz przyniosę ci jakąś tabletkę przeciwbólową. Połóż się. – uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękuję. – usłyszałam odchodząc do kuchni po jakieś środki. Wzięłam tabletkę i szklankę wody i wróciłam do leżącego chłopaka. Ukucnęłam przy nim.
- Proszę, to ci pomoże. – podałam mu wodę i tabletkę.
Podniósł
się, widziałam, że z bólem. Połknął lek i znów się położył,
cały czas mi się przyglądając.
- Kto ci to zrobił? – usiadłam na dywanie.
- Jakiś debil szarpał się z dziewczyną. Nie dawała sobie rady, więc jej pomogłem. Tyle, że sam oberwałem. – skrzywił się.
- Bohater. – zaśmiałam się . – Nieźle ci się dostało.
- No, trochę. – uśmiechnął się i od razu syknął, bo miał przecież zranione usta.
- Chyba będziesz musiał jutro iść do lekarza. – stwierdziłam.
- Nie, nic mi nie będzie. – pokiwał głową.
- Liam, plułeś krwią, boli cię brzuch. Jeśli nie dla siebie pójdziesz, to zrób to dla mnie. – poprosiłam.
- Okej. – uśmiechnął się.
Chciałam wstać, ale chwycił mnie za rękę.
- Dziękuję. – powiedział.
- Daj spokój, nie ma o czym mówić. – puściłam mu oczko.
- Kto ci to zrobił? – usiadłam na dywanie.
- Jakiś debil szarpał się z dziewczyną. Nie dawała sobie rady, więc jej pomogłem. Tyle, że sam oberwałem. – skrzywił się.
- Bohater. – zaśmiałam się . – Nieźle ci się dostało.
- No, trochę. – uśmiechnął się i od razu syknął, bo miał przecież zranione usta.
- Chyba będziesz musiał jutro iść do lekarza. – stwierdziłam.
- Nie, nic mi nie będzie. – pokiwał głową.
- Liam, plułeś krwią, boli cię brzuch. Jeśli nie dla siebie pójdziesz, to zrób to dla mnie. – poprosiłam.
- Okej. – uśmiechnął się.
Chciałam wstać, ale chwycił mnie za rękę.
- Dziękuję. – powiedział.
- Daj spokój, nie ma o czym mówić. – puściłam mu oczko.
Miałam
wielką ochotę przytulić go, pocałować, spędzić u jego boku
noc, mówić mu jak bardzo go kocham, ale właśnie dlatego opuściłam
salon – żeby tego wszystkiego uniknąć.
Powędrowałam
do łazienki. Przeprałam zakrwawiony ręcznik, powiesiłam go na
grzejniku, po czym wlazłam pod prysznic. Szybko się wykąpałam,
rozczesałam włosy i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Długo nie
mogłam zasnąć. Myślałam o tym, że jest w drugim pokoju i w
każdej chwili mogę mu uleć, choć nie wywiera na mnie żadnej
presji. To jest ten plus. To sprawia, że jeszcze bardziej chcę go
mieć przy sobie. Słyszałam jak właśnie wychodzi z łazienki.
Spojrzałam na telefon. Była 24. Nadal nie mogłam zasnąć, chociaż
byłam padnięta. Po jakimś czasie nie wytrzymałam i po cichu
poszłam do salonu. Wahałam się, ale w końcu usiadłam obok kanapy
na dywanie, opierając głowę o własne kolana. Wpatrywałam się w
śpiącego Liama. Była taki słodki, kiedy spał. Co ja mówię, on
zawsze był słodki. Teraz w ogóle nie czułam zmęczenia. Tylko
siedziałam i patrzyłam na obiekt westchnień tysięcy dziewcząt.
Nagle przebudził się. Poczułam zakłopotanie. Szybko się
podniosłam i poczułam, że się rumienię. Na szczęście było
ciemno i nie było tego widać.
- Liz, nie śpisz? – spytał zaspanym głosem. Powtórzę, jest taki słodki, kiedy jest zaspany.
- Przyszłam zobaczyć, czy czegoś nie potrzebujesz. – wymyśliłam na poczekaniu.
- Nie, na razie wszystko mam przy sobie. No prawie wszystko. – dodał.
- A boli cię jeszcze? – spytałam.
- Liz, nie śpisz? – spytał zaspanym głosem. Powtórzę, jest taki słodki, kiedy jest zaspany.
- Przyszłam zobaczyć, czy czegoś nie potrzebujesz. – wymyśliłam na poczekaniu.
- Nie, na razie wszystko mam przy sobie. No prawie wszystko. – dodał.
- A boli cię jeszcze? – spytałam.
Nie
chciałam jeszcze wracać do łóżka.
- Brzuch już nie.
- A coś innego?
- Daj rękę. – poprosił.
- Po co? – zdziwiłam się.
- Proszę. – podałam mu dłoń, którą położył na swojej lewej piersi. – To mnie boli. A wiesz dlaczego? – prawie niezauważalnie pokiwałam twierdząco głową…
- Bo przeze mnie moja była dziewczyna, którą kocham nad życie, strasznie cierpi, a ja na to patrzę i nie potrafię temu zapobiec. – uklęknęłam przed nim i spojrzałam przez okno.
- Brzuch już nie.
- A coś innego?
- Daj rękę. – poprosił.
- Po co? – zdziwiłam się.
- Proszę. – podałam mu dłoń, którą położył na swojej lewej piersi. – To mnie boli. A wiesz dlaczego? – prawie niezauważalnie pokiwałam twierdząco głową…
- Bo przeze mnie moja była dziewczyna, którą kocham nad życie, strasznie cierpi, a ja na to patrzę i nie potrafię temu zapobiec. – uklęknęłam przed nim i spojrzałam przez okno.
Nie
wiedziałam co powiedzieć, czułam, że zaraz stanie się coś czego
nie planowałam.
- Myślę, że ta dziewczyna także cierpi z tego powodu, że nie potrafi żyć bez tego chłopaka. – powiedziałam i pochyliłam się nad nim.
- Myślę, że ta dziewczyna także cierpi z tego powodu, że nie potrafi żyć bez tego chłopaka. – powiedziałam i pochyliłam się nad nim.
Patrzyliśmy
sobie przez chwilę w oczy po czym złożyłam delikatny pocałunek
na jego ustach.
- Przepraszam. – rzekłam i uciekałam jak ostatnia idiotka do sypialni.
- Przepraszam. – rzekłam i uciekałam jak ostatnia idiotka do sypialni.
Zamknęłam
drzwi i rzuciłam się na łóżko. Nie świadoma tego, co się tak
naprawdę przed chwilą stało, zasnęłam.
- Oczami Liama –
Przez to, co się przed chwila wydarzyło, nie mogłem zasnąć. Zastawiałem się, jak będzie wyglądał poranek, czy to coś zmieni między nami, jeśli tak to na lepsze, czy gorsze. Czy ten pocałunek oznaczał, że mi wybaczyła, czy po prostu chwila słabości?
- Oczami Liama –
Przez to, co się przed chwila wydarzyło, nie mogłem zasnąć. Zastawiałem się, jak będzie wyglądał poranek, czy to coś zmieni między nami, jeśli tak to na lepsze, czy gorsze. Czy ten pocałunek oznaczał, że mi wybaczyła, czy po prostu chwila słabości?
Postanowiłem,
że jutro jej powiem jak tamtej nocy było naprawdę. Może to
pomoże, jeśli nie, to przynajmniej będę pewny, że zrobiłem
wszystko co w mojej mocy, aby ją odzyskać. W tych chwilach nie
czułem bólu, liczyła się tylko ona. W trakcie moich nocnych
przemyśleń zasnąłem. Obudziłem się jak było już jasno.
Spojrzałem na zegar ścienny i zobaczyłem, że jest przed 9.
Gwałtownie wstałem i mój obolały brzuch dał się we znaki.
Zastanawiałem się czy Liz jest jeszcze w mieszkaniu. Udałem się
do jej pokoju, jednak nie zastałem jej tam. W łazience także nie
słyszałem odgłosów, powędrowałem więc do kuchni. Tam też jej
nie było, jednak zauważyłem karteczkę na blacie: „ Liam
przepraszam, ale nie mogłam poczekać aż się obudzisz, sam wiesz,
zależy mi na tej pracy i nie mogłam się spóźnić. Nie chciałam
cię budzić, bo lepiej będzie jeśli się wyspałeś. Czuj się jak
u siebie w domu, po części jest to twój dom, dlatego nie krępuj
się. Uszykowałam Ci świeże ręczniki, a tabletki wiesz gdzie są.
I proszę, pójdź do lekarza. Trzymaj się. Liz.” Odłożyłem
kartkę z powrotem i poszedłem pod prysznic. Jak zobaczyłem moje
siniaki, to się przeraziłem. Stwierdziłem, że po śniadaniu
rzeczywiście pójdę do lekarza. Po porannej toalecie wróciłem do
kuchni, zjadłem śniadanie, zażyłem leki. Założyłem kurtkę,
wziąłem klucze które wisiały na wieszaku obok mojej kurtki i
wyszedłem. Po ciężkiej i długiej drodze w końcu znalazłem się
w przychodni. Musiałem poczekać aż jakiś lekarz będzie wolny i
wtedy mnie przyjmie. Więc usiadłem na krześle pośród wielu ludzi
i grzecznie czekałem myśląc o Liz i o tym , co stało się
dzisiejszej nocy. Po jakichś dwóch godzinach czekania na
niewygodnych krzesłach, w końcu zostałem zaproszony do gabinetu.
Tam opowiedziałem wszystko, pokazałem siniaki i rany. Doktor wysłał
mnie na prześwietlenie. Tam też się udałem, pracownia znajdowała
się w budynku obok. Na szczęście tam kolejki nie było i wszedłem
bez problemu. Ze zdjęciami znów musiałem udać się do lekarza
rodzinnego, od razu wszedłem do gabinetu. Doktor stwierdził, że
jestem dość mocno poobijany i przepisał mi jakieś maści i leki.
Podziękowałem za wizytę i poszedłem do apteki. Kupiłem co trzeba
i od razu powędrowałem do domu.
- Oczami Liz –
W pracy nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o Liamie. Po co ja go pocałowałam, po co wgl poszłam do niego! Nie mam pojęcia jak to mu teraz wytłumaczyć, nic nie wiem. Mam kompletną pustkę w głowie. Serce mówi jedno, a rozum drugie, co wybrać? Kocham liama, ale… Czuję, żę jeśli mu wybaczę, nie będzie już tak samo. To nie będzie to. Jeszcze to jak się zachował wobec tej dziewczyny. Londyn wieczorem i w nocy jest czasem naprawdę niebezpieczny, a Liam bohatersko podszedł do sprawy, bardzo mi tym ponownie zaimponował. Nie oszukujmy się, cokolwiek on zrobi, sprawi, że moje nogi staną się giętkie. Boję się o niego. Jakiś psychopata go pobił, naprawdę nie wyglądało to ciekawie. Zastanawiałam się, czy poszedł do lekarza, czy olał, mocno boli, czy wcale, jak się czuje. Jeszcze to co powiedział w nocy. Jego przyspieszone bicie serca. I jak mu nie wybaczyć?! Kurczę jakby nie spojrzeć, ja też kilka razy całowałam się z Harrym, niby dla mnie to nic nie znaczyło, ale jednak. Ale Liam mnie zdradził, przespał się z inną kobietą. Po głębszych zastanowieniach, postanowiłam jeszcze dać sobie czas. Może w końcu będę w stanie mu wybaczyć. Mówią, że czas leczy rany…
- Oczami Liz –
W pracy nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o Liamie. Po co ja go pocałowałam, po co wgl poszłam do niego! Nie mam pojęcia jak to mu teraz wytłumaczyć, nic nie wiem. Mam kompletną pustkę w głowie. Serce mówi jedno, a rozum drugie, co wybrać? Kocham liama, ale… Czuję, żę jeśli mu wybaczę, nie będzie już tak samo. To nie będzie to. Jeszcze to jak się zachował wobec tej dziewczyny. Londyn wieczorem i w nocy jest czasem naprawdę niebezpieczny, a Liam bohatersko podszedł do sprawy, bardzo mi tym ponownie zaimponował. Nie oszukujmy się, cokolwiek on zrobi, sprawi, że moje nogi staną się giętkie. Boję się o niego. Jakiś psychopata go pobił, naprawdę nie wyglądało to ciekawie. Zastanawiałam się, czy poszedł do lekarza, czy olał, mocno boli, czy wcale, jak się czuje. Jeszcze to co powiedział w nocy. Jego przyspieszone bicie serca. I jak mu nie wybaczyć?! Kurczę jakby nie spojrzeć, ja też kilka razy całowałam się z Harrym, niby dla mnie to nic nie znaczyło, ale jednak. Ale Liam mnie zdradził, przespał się z inną kobietą. Po głębszych zastanowieniach, postanowiłam jeszcze dać sobie czas. Może w końcu będę w stanie mu wybaczyć. Mówią, że czas leczy rany…
________________________________________________________________________________________________
No
heej! Powracamy z nowym rozdziałem, mamy nadzieję, że Wam się
spodoba.:)
Informujemy,
że niestety skończyły nam się ferie :/ I rozdziały będą się
pojawiać co tydzień w weekendy.
Także..
DO NASTĘPNEGO !