Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

24 stycznia 2013

Rozdział 38


- Oczami Harrego –
Obudziłem się z powodu strasznego bólu głowy. Był tak silny, że ledwo wstałem z łóżka, od razu zakręciło mi się w głowie. Wolnym krokiem, przytrzymując się ściany, zszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki wodę mineralną i jednym duszkiem wypiłem pół butelki. Zacząłem szperać po szafkach i w końcu znalazłem lek przeciwbólowy. Zażyłem jednorazowo dwie tabletki, bo wątpiłem, aby jedna pomogła. Chciałem wyjść, ale natknąłem się na Louisa.
- Stary, tabletki leżą na stole. – powiedziałem.
- Dzięki. – odpowiedział Tommo, trzymając się za głowę.
Po tej krótkiej wymianie zdań wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i próbowałem sobie przypomnieć co się wczoraj działo. Miałem pewne urywki już wcześniej, ale nie umiałem poskładać ich w całość. Kiedy przypomniała mi się scena z Liz, kiedy nagle wybiegła z domu, gwałtownie się podniosłem, nie zważając na ból.
- Cholera, co ja narobiłem! – oparłem łokcie na kolanach, głowę przytrzymując dłońmi. Szybko wstałem i dosłownie wbiegłem pod prysznic. Po szybkim orzeźwieniu założyłem na siebie ciuchy i buty i zbiegłem na dół. Tam w salonie siedział Louis z Zaynem.
- Lou, pożycz auto! – wydarłem się.
- Dobra, dobra, tylko nie krzycz. – skrzywił się brunet – Kluczyki sa w mojej brązowej kurtce.
- A gdzie Ci się tak spieszy? – zaciekawił się Malik.
- Nie ważne. Potem wam opowiem. – po tych słowach wyszedłem szybkim krokiem z domu i wsiadłszy do auta ruszyłem stronę mieszkania Liz.
Śpieszyłem się ile mogłem, jechałem jak wariat, aby tylko zastać ją jeszcze u siebie. Zaparkowawszy wysiadłem z samochodu i wbiegłem po schodach do góry. Dzwoniłem, pukałem i tak na zmianę, ale bez odzewu. „ Niech to szlak!” – pomyślałem. Z powrotem znalazłem się w aucie i już chciałem wyjechać, kiedy przypomniałem sobie, że Liz nie powiedziała, w którym dokładnie Starbucksie będzie pracowała. Przekląłem w myślach. Postanowiłem, że nie odpuszczę, nawet jeśli będę musiał objechać wszystkie Starbucksy w mieście. Pojechałem do pierwszego po drodze. Na moje nieszczęście tam Liz nie było. W następnych dwóch też nie. Jeździłem po mieście jakieś 2h już, a Liz jak nie znalazłem, tak nie znalazłem. Chciałem się poddać, ale coś mnie tknęło, żeby podjechać do jeszcze jednego. Wysiadłem z samochodu i zrezygnowany otworzyłem drzwi do restauracji. W końcu ją zobaczyłem. Stała za ladą w firmowym, beżowo brązowym mundurku, obsługiwała klientkę. Podszedłem powolnie do lady i zasiadłem na wysokim krześle przy niej. Kiedy Liz spojrzała w moją stronę i mnie zauważyła, popatrzyła na mnie złowrogo. Po chwili podeszła.
- Co ty tu robisz? – zapytała oschle.
- Przyszedłem napić się dobrej kawy. – wyszczerzyłem się, choć wiedziałem, że i tak nic tym nie zdziałam.
- Mhm, oboje wiemy, że tak nie jest. – zaczęła wycierać blat ścierką.
- Dobra, chciałem przeprosić. – wydusiłem - Za wczoraj. Myślałem, że..
- Źle myślałeś. – przerwała mi – Coś jeszcze masz mi do powiedzenia, czy nie? Bo muszę zająć się pracą. – znów patrzyła na mnie wściekłym wzrokiem.
- Liz, proszę wybacz mi. Ja naprawdę nie chciałem Cię urazić. Widziałem jak na niego patrzyłaś! Kochasz go, a on Ciebie. Chciałem tylko pomóc! – tłumaczyłem.
- Daruj sobie, Harry. Myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale jak widać się myliłam. – patrzyła mi teraz prosto w oczy.
- Możesz! Po za tym Liz, ty nie wiesz wszystkiego! On Cię naprawdę kocha. Tak naprawdę..
- Nie chcę tego słuchać. Przepraszam, ale klienci czekają. – znów mi przerwała. Chciała już odejść, ale cofnęła się jeszcze. – Jeszcze jedno. Daj mi spokój. – po tych słowach odeszła.
- Liz, poczekaj.
Ta tylko na mnie spojrzała przez ramię i podeszła do jakiegoś stolika. Byłem na siebie wściekły do jakichkolwiek granic. Nie dość, że straciłem przyjaciółkę, to jeszcze zmniejszyłem szanse bycia z ukochaną do minimum własnemu przyjacielowi. Musiałem to jakoś naprawić i to jak najszybciej. Wstałem od lady i udałem się do samochodu po czym wróciłem do domu. Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali jakiś film, oprócz Liama.
- Gdzie Liam? – wszedłszy do domu od razu rzuciłem.
- U siebie. – mruknął Zayn.
Byłem już w połowie schodów na górę kiedy usłyszałem Nialla:
- Harry, możemy pogadać?
- Teraz?
- Tak. – powiedział stanowczo Niall. Dawno nie był tak podminowany, dlatego wolałem mu nie zachodzić za skórę.
- Idziemy na taras? – zaproponowałem.
- Okej. – zamknąwszy za sobą szklane drzwi, usiedliśmy na podeście.
- Liam od rana nie wychodzi ze swojego pokoju. Byłem zobaczyć co u niego. Jest załamany. – zaczął poważnie.
- Czym? – spytałem, choć dobrze znałem odpowiedź.
- Jeszcze się pytasz? Chodzi o wczorajszy wieczór! Liam jest przekonany, że Liz już nigdy nie będzie chciała go nawet widzieć, a co dopiero pogadać! – podniósł ton.
- Uważasz, że to moja wina?! – wzburzyło się we mnie.
- A czyja do cholery!? Moja?
- Przypominam Ci, że to nie ja całowałem Liz, tylko on. Wina leży po obu stronach.
- Nie. Wina leży wyłącznie po twojej stronie, Harry. Gdybyś nie wymyślił tak durnego zadania Liamowi, nie byłoby dzisiaj tak, jak jest. – stukał swoim palcem wskazującym o mój tors.
- Był trzeźwy, nie musiał tego robić. – powiedziałem obojętnie.
- Oboje wiemy, że czujesz się winny całej tej wczorajszej sytuacji. – odpowiedział stanowczo. – Tylko, że trudno Ci się przyznać do tego przed samym sobą!
- Raczej nie. – parsknąłem.
- To po co od razu z rana pojechałeś do Liz?
- Skąd wiesz, że u niej byłem? – zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Dzwoniła do mnie zanim przyjechałeś do domu. – oznajmił.
- Okej, dobrze. Tak, czuje się winny, i co to zmienia?! Nic! Straciłem przyjaciółkę i pewnie przyjaciela też. Próbuje to naprawić, ale nie umiem, a czasu przecież nie cofnę! Chciałem z nią porozmawiać. Chciałem jej powiedzieć, że Liam wcale jej nie zdradził, że nadal ją kocha i walczy o ich związek. Ale nie dała mi dojść do słowa. Zakończyła naszą znajomość.
- A dziwisz jej się?! Stary, upokorzyłeś ją! Mało, że nie umie sobie poradzić z tą sytuacją to jeszcze jej zaszkodziłeś. Poczuła się zdradzona kolejny raz! Teraz jest zagubiona, samotna! Przede wszystkim załamana..
- Chciałem tylko pomóc.
- Ale nie udało Ci się. Mimo wszystko  chyba da się to naprawić. – powiedział już łagodniejszym tonem.
- O czym Ty mówisz? – zdziwiłem się trochę.
- Pójdziesz teraz do Liama. Powiesz mu to, co teraz mi. Jest na ciebie wkurzony, ale myślę, że Ci wybaczy, jesteście w końcu przyjaciółmi. A potem przyjdziecie do nas i wszyscy razem zastanowimy się co dalej.
Chyba próbował rozluźnić mnie i tą całą rozmowę. Zawsze próbował wszystko załagodzić.
Dobra, my tu gadu gadu, a mój żołądek domaga się jedzenia. – złapał się za brzuch i odszedł.
- Niall? – zawołałem.
- No? – odwrócił się.
- Dzięki. – odpowiedział uśmiechem i zniknął za drzwiami. Ja próbowałem się jeszcze trochę przygotować na tą rozmowę z Liamem. Po chwili jednak postanowiłem działać. Udałem się do jego pokoju i wszedłem powoli. Leżał na łóżku z założonymi słuchawkami i telefonem w ręku. Chyba przeglądał jego wspólne zdjęcia z Liz.
- Możemy pogadać? – zapytałem, trochę drżącym głosem.
- Nie mamy o czym. – rzekł oschle.
- Wydaje mi się, że jednak mamy. – nie ustępowałem.
- Słucham. – zdjął z uszu słuchawki.
Powiedziałem mu wszystko to, co przed chwilą Niallerowi. Nie mówiłem tego tak o, po prostu, tylko prosto z serca. Naprawdę nie chciałem stracić swojego przyjaciela. Na końcu dodałem:
- Na początku faktycznie myślałem, że między mną, a Liz może coś być, świetnie nam się rozmawiało, uwielbiałem przebywać w jej towarzystwie. Ale niedawno Liz powiedziała mi, że nie mam się co łudzić. Że to Ciebie kocha, a nie mnie i zawsze pozostaniesz w jej sercu. – chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale mi przerwał.
- Kocha mnie?
- Powiedziała mi to, gdy się rozstaliście. Liam, ona naprawdę Cię kocha! Tylko jeszcze nie zna prawdy. – kontynuowałem.
- Jakiej prawdy? – zdziwił się nieco.
- Że jej nie zdradziłeś. – odpowiedziałem od razu.
- Nie powiedziałeś jej tego?! – zdenerwował się.
- Myślałem, że ty to zrobiłeś! Dopiero dzisiaj uświadomiłem sobie, że nikt jej tego nie powiedział. Dlatego pojechałem do niej do pracy, żeby to wszystko jej wytłumaczyć, ale nie chciała mnie słuchać! Nie dała mi dojść do słowa. – tłumaczyłem się.
- To znaczy, że jeszcze nic nie jest przekreślone! Muszę spróbować do niej dotrzeć! – podekscytował się.
- Walcz o nią!
- Muszę coś wymyślić, żeby chciała ze mną gadać. Ona musi poznać prawdę.
- Pomogę ci.
- Nie. Dzięki Harry za wszystko, ale nie. – odpowiedział pośpiesznie. – Dam sobie radę.
Chciałem wyjść, ale Liam wstał ze mną i zawołał:
- Dzięki Harry, za to co powiedziałeś i że się starałeś mi pomóc. – odpowiedział po czym przybliżył się do mnie. – Jesteś świetnym przyjacielem, źle cię oceniłem, przepraszam.
- Nie przepraszaj, to ja startowałem do twojej dziewczyny. Nie wiem co sobie wyobrażałem. – zrobiło mi się lżej na sercu.
- Przyjaciele? – spojrzał na mnie porozumiewawczo.
- Jasne! – podszedłem do niego i przytuliliśmy się. Dawno nie czułem się tak dobrze i lekko. Po przyjacielskim uścisku opuściłem pokój Payna.
- Oczami Liz –
Po tym co wczoraj zrobił Harry, byłam bardzo wściekła i jednocześnie smuta, samotna. Kiedy dotarłam do pracy, trochę zapomniałam na chwilę o problemach, bo musiałam skupić się na obowiązkach. Jednak gdy loczek pojawił się w Starbucksie, problemy powróciły. Wieczorna sytuacja powróciła przed moje oczy. Nie czułam się aż tak upokorzona od czasu sierocińca. To bardzo zabolało, a Harry jeszcze śmiał bronić Liama i próbował się usprawiedliwiać. Nie chciałam go słuchać, ale kiedy wyszedł, miałam wrażenie, że mogłam dowiedzieć się czegoś znaczącego. Tylko, że to już nie miało najmniejszego znaczenia. Powróciłam do pracy i w skupieniu, dokładnie wykonywałam polecenia mojej przełożonej. Pokazywała mi co i jak, dzięki temu mogłam znów zapomnieć na chwilę o kłopotach. Kiedy skończyłam zmianę, było już ciemno. W końcu to jesień. Padał deszcz i to dość mocno. Na szczęście miałam ze sobą parasol. Szłam ulicami Londynu. Mimo, że była taka brzydka pogoda, dużo ludzi przechadzało się uliczkami Londynu. Widziałam dzieci pluskające się w kałużach, które choć trochę rozweselały ponurą atmosferę wokoło, pary zakochanych. Także starsze małżeństwo po zakupach i wielu, wielu innych ludzi np. obcokrajowców. Po drodze wstąpiłam także do drogerii po szampon i inne kosmetyki. Kiedy weszłam po długim, męczącym dniu do mieszkania, od razu mokry parasol postawiłam obok grzejnika, kosmetyki poustawiałam na półeczce w łazience.
Już miałam się rozbierać do kąpania, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zapięłam z powrotem guziki od jeansów, włożyłam koszulkę i podążyłam otworzyć drzwi. Gdy je otwarłam, przestraszyłam się.
- Boże, Liam! Co Ci się stało!?

________________________________________________________________________________________________



No hej ;) Powróciłyśmy! hahah. Co tam u Was? Nam się ferie kończą i jak pomyślimy o szkole to niedobrze nam się robi ;/ Ale dobra, czas na notkę o rozdziale. Przepraszamy, że w takim momencie, ale stwierdziłyśmy, że tak będzie ciekawiej. ;D Nie bądźcie złe. Teraz się pewnie będziecie zastanawiać co takiego Payne wywinął, co mu się stało i wg no i o to chodzi ;) Swoje przemyślenia możecie napisać np. pod tym postem, jako dowód, że przeczytałyście ;p Jutro raczej rozdziału nie dostaniecie, ale być może w sobotę, a jeśli nie - to w niedzielę. ;) Bardzo dziękujemy za poprzednie komentarze, choć szczerze mówiąc liczyłyśmy na więcej. Ale i tak WIELKIE dzięki. Witamy także kolejnego członka! :) To co? Do następnego, dziewczęta! :D


7 komentarzy:

  1. też mi się kończą:(.
    Erm, wybaczyłam Hazzie i na nowo go lubię ( w twoim opow. ) :D
    czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko kolejny rozdział proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, co się stało Liamowi?!!
    Może ktoś go pobił czy coś??? Albo może Liam zrobił sobie taki "makijaż", że niby ma siniaki itp.?....haha...ta moja popierdolona wyobraźnia ;D
    Ja tak samo jak Monia ♥. , wybaczyłam Haroldowi ;*
    Oby Liz w końcu wysłuchała Liama i mu uwierzyła!!! <3
    Rozdział jak zwykle prześwietny ;]
    Ale mam do was jedno "ale": jak śmiałyście w takim momencie przerywać?! Dobra...wybaczam wam <3
    Czekam na nn ;>

    U mnie też nowy:
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się nie mogę doczekać nastepnego rozdziału <3
    Ciekawe co się stało Liamowi O.o
    Czekam na kolejny ;) /Alice

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz nie będę mogła zasnąć bo będę zastanawiać się co z Liamem :D Niech się wreszcie z Liz pogodzą :) Czekam na następny rozdział:p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeeeejku ! Jak można przerywać w tym momencie? Co takiego mu się stało ?!
    Hmm może wypadek samochodowy, a może pobił kogoś? Jejku.
    Dobrze,że Liaś wybaczył Harremu. ;DD
    Przyjaciele ♥
    Ach jo ;*
    Ciekawe co w następnym rozdziale nie mogę sie doczekać. ;)
    Te wasze zajebiste pomysły to KOCHAM! ♥
    Pozdrawam, zyczę weny.;p
    Bella,
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wasz blog został nominowany do Liebster Award. Na Naszym blogu znajdziecie więcej informacji:
    http://one-direction-little-things-story.blogspot.com/2013/01/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń