-
Oczami Harrego –
Obudziłem
się z powodu strasznego bólu głowy. Był tak silny, że ledwo
wstałem z łóżka, od razu zakręciło mi się w głowie. Wolnym
krokiem, przytrzymując się ściany, zszedłem do kuchni. Wyjąłem
z lodówki wodę mineralną i jednym duszkiem wypiłem pół butelki.
Zacząłem szperać po szafkach i w końcu znalazłem lek
przeciwbólowy. Zażyłem jednorazowo dwie tabletki, bo wątpiłem,
aby jedna pomogła. Chciałem wyjść, ale natknąłem się na
Louisa.
-
Stary, tabletki leżą na stole. – powiedziałem.
-
Dzięki. – odpowiedział Tommo, trzymając się za głowę.
Po
tej krótkiej wymianie zdań wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem
się na łóżko i próbowałem sobie przypomnieć co się wczoraj
działo. Miałem pewne urywki już wcześniej, ale nie umiałem
poskładać ich w całość. Kiedy przypomniała mi się scena z Liz,
kiedy nagle wybiegła z domu, gwałtownie się podniosłem, nie
zważając na ból.
-
Cholera, co ja narobiłem! – oparłem łokcie na kolanach, głowę
przytrzymując dłońmi. Szybko wstałem i dosłownie wbiegłem pod
prysznic. Po szybkim orzeźwieniu założyłem na siebie ciuchy i
buty i zbiegłem na dół. Tam w salonie siedział Louis z Zaynem.
-
Lou, pożycz auto! – wydarłem się.
-
Dobra, dobra, tylko nie krzycz. – skrzywił się brunet –
Kluczyki sa w mojej brązowej kurtce.
-
A gdzie Ci się tak spieszy? – zaciekawił się Malik.
-
Nie ważne. Potem wam opowiem. – po tych słowach wyszedłem
szybkim krokiem z domu i wsiadłszy do auta ruszyłem stronę
mieszkania Liz.
Śpieszyłem
się ile mogłem, jechałem jak wariat, aby tylko zastać ją
jeszcze u siebie. Zaparkowawszy wysiadłem z samochodu i wbiegłem
po schodach do góry. Dzwoniłem, pukałem i tak na zmianę, ale bez
odzewu. „ Niech to szlak!” – pomyślałem. Z powrotem
znalazłem się w aucie i już chciałem wyjechać, kiedy
przypomniałem sobie, że Liz nie powiedziała, w którym dokładnie
Starbucksie będzie pracowała. Przekląłem w myślach.
Postanowiłem, że nie odpuszczę, nawet jeśli będę musiał
objechać wszystkie Starbucksy w mieście. Pojechałem do pierwszego
po drodze. Na moje nieszczęście tam Liz nie było. W następnych
dwóch też nie. Jeździłem po mieście jakieś 2h już, a Liz jak
nie znalazłem, tak nie znalazłem. Chciałem się poddać, ale coś
mnie tknęło, żeby podjechać do jeszcze jednego. Wysiadłem z
samochodu i zrezygnowany otworzyłem drzwi do restauracji. W końcu
ją zobaczyłem. Stała za ladą w firmowym, beżowo brązowym
mundurku, obsługiwała klientkę. Podszedłem powolnie do lady i
zasiadłem na wysokim krześle przy niej. Kiedy Liz spojrzała w
moją stronę i mnie zauważyła, popatrzyła na mnie złowrogo. Po
chwili podeszła.
-
Co ty tu robisz? – zapytała oschle.
-
Przyszedłem napić się dobrej kawy. – wyszczerzyłem się, choć
wiedziałem, że i tak nic tym nie zdziałam.
-
Mhm, oboje wiemy, że tak nie jest. – zaczęła wycierać blat
ścierką.
-
Dobra, chciałem przeprosić. – wydusiłem - Za wczoraj. Myślałem,
że..
-
Źle myślałeś. – przerwała mi – Coś jeszcze masz mi do
powiedzenia, czy nie? Bo muszę zająć się pracą. – znów
patrzyła na mnie wściekłym wzrokiem.
-
Liz, proszę wybacz mi. Ja naprawdę nie chciałem Cię urazić.
Widziałem jak na niego patrzyłaś! Kochasz go, a on Ciebie.
Chciałem tylko pomóc! – tłumaczyłem.
-
Daruj sobie, Harry. Myślałam, że mogę na ciebie liczyć, ale jak
widać się myliłam. – patrzyła mi teraz prosto w oczy.
-
Możesz! Po za tym Liz, ty nie wiesz wszystkiego! On Cię naprawdę
kocha. Tak naprawdę..
-
Nie chcę tego słuchać. Przepraszam, ale klienci czekają. – znów
mi przerwała. Chciała już odejść, ale cofnęła się jeszcze. –
Jeszcze jedno. Daj mi spokój. – po tych słowach odeszła.
-
Liz, poczekaj.
Ta
tylko na mnie spojrzała przez ramię i podeszła do jakiegoś
stolika. Byłem na siebie wściekły do jakichkolwiek granic. Nie
dość, że straciłem przyjaciółkę, to jeszcze zmniejszyłem
szanse bycia z ukochaną do minimum własnemu przyjacielowi.
Musiałem to jakoś naprawić i to jak najszybciej. Wstałem od lady
i udałem się do samochodu po czym wróciłem do domu. Wszyscy
siedzieli w salonie i oglądali jakiś film, oprócz Liama.
-
Gdzie Liam? – wszedłszy do domu od razu rzuciłem.
-
U siebie. – mruknął Zayn.
Byłem
już w połowie schodów na górę kiedy usłyszałem Nialla:
-
Harry, możemy pogadać?
-
Teraz?
-
Tak. – powiedział stanowczo Niall. Dawno nie był tak podminowany,
dlatego wolałem mu nie zachodzić za skórę.
-
Idziemy na taras? – zaproponowałem.
-
Okej. – zamknąwszy za sobą szklane drzwi, usiedliśmy na
podeście.
-
Liam od rana nie wychodzi ze swojego pokoju. Byłem zobaczyć co u
niego. Jest załamany. – zaczął poważnie.
-
Czym? – spytałem, choć dobrze znałem odpowiedź.
-
Jeszcze się pytasz? Chodzi o wczorajszy wieczór! Liam jest
przekonany, że Liz już nigdy nie będzie chciała go nawet widzieć,
a co dopiero pogadać! – podniósł ton.
-
Uważasz, że to moja wina?! – wzburzyło się we mnie.
-
A czyja do cholery!? Moja?
-
Przypominam Ci, że to nie ja całowałem Liz, tylko on. Wina leży
po obu stronach.
-
Nie. Wina leży wyłącznie po twojej stronie, Harry. Gdybyś nie
wymyślił tak durnego zadania Liamowi, nie byłoby dzisiaj tak, jak
jest. – stukał swoim palcem wskazującym o mój tors.
-
Był trzeźwy, nie musiał tego robić. – powiedziałem obojętnie.
-
Oboje wiemy, że czujesz się winny całej tej wczorajszej sytuacji.
– odpowiedział stanowczo. – Tylko, że trudno Ci się przyznać
do tego przed samym sobą!
-
Raczej nie. – parsknąłem.
-
To po co od razu z rana pojechałeś do Liz?
-
Skąd wiesz, że u niej byłem? – zaskoczył mnie tym pytaniem.
-
Dzwoniła do mnie zanim przyjechałeś do domu. – oznajmił.
-
Okej, dobrze. Tak, czuje się winny, i co to zmienia?! Nic! Straciłem
przyjaciółkę i pewnie przyjaciela też. Próbuje to naprawić, ale
nie umiem, a czasu przecież nie cofnę! Chciałem z nią
porozmawiać. Chciałem jej powiedzieć, że Liam wcale jej nie
zdradził, że nadal ją kocha i walczy o ich związek. Ale nie dała
mi dojść do słowa. Zakończyła naszą znajomość.
-
A dziwisz jej się?! Stary, upokorzyłeś ją! Mało, że nie umie
sobie poradzić z tą sytuacją to jeszcze jej zaszkodziłeś.
Poczuła się zdradzona kolejny raz! Teraz jest zagubiona, samotna!
Przede wszystkim załamana..
-
Chciałem tylko pomóc.
-
Ale nie udało Ci się. Mimo wszystko chyba da się to naprawić. –
powiedział już łagodniejszym tonem.
-
O czym Ty mówisz? – zdziwiłem się trochę.
-
Pójdziesz teraz do Liama. Powiesz mu to, co teraz mi. Jest na ciebie
wkurzony, ale myślę, że Ci wybaczy, jesteście w końcu
przyjaciółmi. A potem przyjdziecie do nas i wszyscy razem
zastanowimy się co dalej.
Chyba
próbował rozluźnić mnie i tą całą rozmowę. Zawsze próbował
wszystko załagodzić.
– Dobra,
my tu gadu gadu, a mój żołądek domaga się jedzenia. – złapał
się za brzuch i odszedł.
-
Niall? – zawołałem.
-
No? – odwrócił się.
-
Dzięki. – odpowiedział uśmiechem i zniknął za drzwiami. Ja
próbowałem się jeszcze trochę przygotować na tą rozmowę z
Liamem. Po chwili jednak postanowiłem działać. Udałem się do
jego pokoju i wszedłem powoli. Leżał na łóżku z założonymi
słuchawkami i telefonem w ręku. Chyba przeglądał jego wspólne
zdjęcia z Liz.
-
Możemy pogadać? – zapytałem, trochę drżącym głosem.
-
Nie mamy o czym. – rzekł oschle.
-
Wydaje mi się, że jednak mamy. – nie ustępowałem.
-
Słucham. – zdjął z uszu słuchawki.
Powiedziałem
mu wszystko to, co przed chwilą Niallerowi. Nie mówiłem tego tak
o, po prostu, tylko prosto z serca. Naprawdę nie chciałem stracić
swojego przyjaciela. Na końcu dodałem:
-
Na początku faktycznie myślałem, że między mną, a Liz może coś
być, świetnie nam się rozmawiało, uwielbiałem przebywać w jej
towarzystwie. Ale niedawno Liz powiedziała mi, że nie mam się co
łudzić. Że to Ciebie kocha, a nie mnie i zawsze pozostaniesz w jej
sercu. – chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale mi przerwał.
-
Kocha mnie?
-
Powiedziała mi to, gdy się rozstaliście. Liam, ona naprawdę Cię
kocha! Tylko jeszcze nie zna prawdy. – kontynuowałem.
-
Jakiej prawdy? – zdziwił się nieco.
-
Że jej nie zdradziłeś. – odpowiedziałem od razu.
-
Nie powiedziałeś jej tego?! – zdenerwował się.
-
Myślałem, że ty to zrobiłeś! Dopiero dzisiaj uświadomiłem
sobie, że nikt jej tego nie powiedział. Dlatego pojechałem do niej
do pracy, żeby to wszystko jej wytłumaczyć, ale nie chciała mnie
słuchać! Nie dała mi dojść do słowa. – tłumaczyłem się.
-
To znaczy, że jeszcze nic nie jest przekreślone! Muszę spróbować
do niej dotrzeć! – podekscytował się.
-
Walcz o nią!
-
Muszę coś wymyślić, żeby chciała ze mną gadać. Ona musi
poznać prawdę.
-
Pomogę ci.
-
Nie. Dzięki Harry za wszystko, ale nie. – odpowiedział
pośpiesznie. – Dam sobie radę.
Chciałem
wyjść, ale Liam wstał ze mną i zawołał:
-
Dzięki Harry, za to co powiedziałeś i że się starałeś mi
pomóc. – odpowiedział po czym przybliżył się do mnie. –
Jesteś świetnym przyjacielem, źle cię oceniłem, przepraszam.
-
Nie przepraszaj, to ja startowałem do twojej dziewczyny. Nie wiem co
sobie wyobrażałem. – zrobiło mi się lżej na sercu.
-
Przyjaciele? – spojrzał na mnie porozumiewawczo.
-
Jasne! – podszedłem do niego i przytuliliśmy się. Dawno nie
czułem się tak dobrze i lekko. Po przyjacielskim uścisku opuściłem
pokój Payna.
-
Oczami Liz –
Po
tym co wczoraj zrobił Harry, byłam bardzo wściekła i jednocześnie
smuta, samotna. Kiedy dotarłam do pracy, trochę zapomniałam na
chwilę o problemach, bo musiałam skupić się na obowiązkach.
Jednak gdy loczek pojawił się w Starbucksie, problemy powróciły.
Wieczorna sytuacja powróciła przed moje oczy. Nie czułam się aż
tak upokorzona od czasu sierocińca. To bardzo zabolało, a Harry
jeszcze śmiał bronić Liama i próbował się usprawiedliwiać. Nie
chciałam go słuchać, ale kiedy wyszedł, miałam wrażenie, że
mogłam dowiedzieć się czegoś znaczącego. Tylko, że to już nie
miało najmniejszego znaczenia. Powróciłam do pracy i w skupieniu,
dokładnie wykonywałam polecenia mojej przełożonej. Pokazywała mi
co i jak, dzięki temu mogłam znów zapomnieć na chwilę o
kłopotach. Kiedy skończyłam zmianę, było już ciemno. W końcu
to jesień. Padał deszcz i to dość mocno. Na szczęście miałam
ze sobą parasol. Szłam ulicami Londynu. Mimo, że była taka
brzydka pogoda, dużo ludzi przechadzało się uliczkami Londynu.
Widziałam dzieci pluskające się w kałużach, które choć trochę
rozweselały ponurą atmosferę wokoło, pary zakochanych. Także
starsze małżeństwo po zakupach i wielu, wielu innych ludzi np.
obcokrajowców. Po drodze wstąpiłam także do drogerii po szampon i
inne kosmetyki. Kiedy weszłam po długim, męczącym dniu do
mieszkania, od razu mokry parasol postawiłam obok grzejnika,
kosmetyki poustawiałam na półeczce w łazience.
Już
miałam się rozbierać do kąpania, kiedy zadzwonił dzwonek do
drzwi. Szybko zapięłam z powrotem guziki od jeansów, włożyłam
koszulkę i podążyłam otworzyć drzwi. Gdy je otwarłam,
przestraszyłam się.
-
Boże, Liam! Co Ci się stało!?
________________________________________________________________________________________________
No hej ;) Powróciłyśmy! hahah. Co tam u Was? Nam się ferie kończą i jak pomyślimy o szkole to niedobrze nam się robi ;/ Ale dobra, czas na notkę o rozdziale. Przepraszamy, że w takim momencie, ale stwierdziłyśmy, że tak będzie ciekawiej. ;D Nie bądźcie złe. Teraz się pewnie będziecie zastanawiać co takiego Payne wywinął, co mu się stało i wg no i o to chodzi ;) Swoje przemyślenia możecie napisać np. pod tym postem, jako dowód, że przeczytałyście ;p Jutro raczej rozdziału nie dostaniecie, ale być może w sobotę, a jeśli nie - to w niedzielę. ;) Bardzo dziękujemy za poprzednie komentarze, choć szczerze mówiąc liczyłyśmy na więcej. Ale i tak WIELKIE dzięki. Witamy także kolejnego członka! :) To co? Do następnego, dziewczęta! :D
też mi się kończą:(.
OdpowiedzUsuńErm, wybaczyłam Hazzie i na nowo go lubię ( w twoim opow. ) :D
czekam na kolejny! :)
Szybko kolejny rozdział proszę :)
OdpowiedzUsuńKurde, co się stało Liamowi?!!
OdpowiedzUsuńMoże ktoś go pobił czy coś??? Albo może Liam zrobił sobie taki "makijaż", że niby ma siniaki itp.?....haha...ta moja popierdolona wyobraźnia ;D
Ja tak samo jak Monia ♥. , wybaczyłam Haroldowi ;*
Oby Liz w końcu wysłuchała Liama i mu uwierzyła!!! <3
Rozdział jak zwykle prześwietny ;]
Ale mam do was jedno "ale": jak śmiałyście w takim momencie przerywać?! Dobra...wybaczam wam <3
Czekam na nn ;>
U mnie też nowy:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/
Już się nie mogę doczekać nastepnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stało Liamowi O.o
Czekam na kolejny ;) /Alice
Teraz nie będę mogła zasnąć bo będę zastanawiać się co z Liamem :D Niech się wreszcie z Liz pogodzą :) Czekam na następny rozdział:p
OdpowiedzUsuńOjeeeejku ! Jak można przerywać w tym momencie? Co takiego mu się stało ?!
OdpowiedzUsuńHmm może wypadek samochodowy, a może pobił kogoś? Jejku.
Dobrze,że Liaś wybaczył Harremu. ;DD
Przyjaciele ♥
Ach jo ;*
Ciekawe co w następnym rozdziale nie mogę sie doczekać. ;)
Te wasze zajebiste pomysły to KOCHAM! ♥
Pozdrawam, zyczę weny.;p
Bella,
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Wasz blog został nominowany do Liebster Award. Na Naszym blogu znajdziecie więcej informacji:
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-little-things-story.blogspot.com/2013/01/libster-award.html