-
Oczami Liz -
Następny
dzień. Znów monotonny poranek, potem siedzenie na necie, może
spotkanie się z Harrym, następnie wieczór, kilka filmów i spanie.
Powoli mnie to nudzi. Jestem Harremu ogromnie wdzięczna,
że się o mnie martwi i troszczy, jednak mam wrażenie, że pomimo
tych wszystkich aluzji, abym wróciła do Liama, tylko czeka aż
powiem mu : „To ciebie kocham”. Nie chcę dawać mu nadziei.
Próbuje zapomnieć o tych brązowych tęczówkach pełnych blasku i
miłości Liama, o jego zapachu, pocałunkach, uściskach ręki.
Jednak ilekroć próbowałam wybić to sobie z głowy, tym bardziej
za tym tęskniłam. Znów to robiłam. Spoglądałam na biały sufit
i rozmyślałam o moim byłym, cudownym, choć byłym chłopaku.
Strasznie serce mnie bolało na myśl, że spał z jakąś inną
kobietą. Mówił, że poczeka na mnie ile tylko będzie musiał, te
słowa chyba najbardziej teraz dają się we znaki. Nie chciałam już
o tym myśleć, dlatego pospiesznie udałam się do łazienki. Tam
odbyłam poranną toaletę, pomalowałam się lekko, po czym włożyłam
na siebie beżową bokserkę, czarną skórzaną miniówkę, czarne
rajstopy i czarną kurtkę także skórzaną, z ćwiekami na
ramionach. Ubrałam do tego czarne botki także z ćwiekami. Zabrałam
portfel i telefon i wyszłam. W sklepie spotkałam tą panią, która
pogodziła mnie i Liama.
-
Dzień dobry. – uśmiechnęłam się miło.
-
A! Witaj. – kobieta odwzajemniła gest.
-
Pomóc pani? Widzę, że trochę ciężkie pani ma te torby. –
zaproponowałam.
-
Nie, dziękuję. Poradzę sobie. A może ja Ci mogę w czymś pomóc?
– spojrzała na mnie porozumiewawczo.
-
Przepraszam, ale nie rozumiem. – także popatrzyłam na nią, lecz
lekko zdezorientowana.
-
Widzę, że robisz dobrą minę do złej gry. – odłożyła zakupy
na podłogę.
-
Nie, wydaje się pani. – lekko uniosłam kąciki ust do góry.
-
Mnie nie musisz oszukiwać, drogie dziecko. Coś jest nie tak, widzę
to. – położyła swą dłoń na moim ramieniu – Możesz mi
zaufać. Nie mam złych intencji, po prostu chciałabym ci pomóc.
Może skusisz się na ciepłą herbatę u mnie i spokojnie
porozmawiamy?
-
Sama nie wiem. – zawahałam się.
-
Naprawdę nic ci nie zrobię. – zapewniała.
Wyglądała
na bardzo miłą kobietę i raczej nie miała złych zamiarów.
Jednak chyba nie miałam ochoty, aby zwierzać się tak naprawdę
obcej kobiecie ze swoich niemiłych przeżyć.
-
Przepraszam bardzo, ale mam już inne plany na dziś. Trochę się
spieszę. Naprawdę przykro mi, ale dziękuję i tak za wszystko co
pani dla mnie zrobiła. Jestem ogromnie wdzięczna.
-
Nie ma za co. – ponownie się uśmiechnęła. – Jakby co to
zawsze możesz do mnie przyjść. – puściła mi oczko i podała
jakąś karteczkę. Schowałam ją od razu do kieszeni.
-
Dziękuję raz jeszcze. Przepraszam, ale muszę już lecieć. Na pewno
pani nie pomóc? – upewniłam się.
-
Nie, nie. Dziękuję, poradzę sobie.
-
W takim razie do widzenia.
-
Do widzenia. – pożegnałyśmy się uśmiechem po czym od razu
wyszłam.
Szybkim
krokiem dotarłam do mieszkania. Zdjęłam kurtkę i rzuciłam ja na
kanapę w salonie, następnie w kuchni rozpakowałam torby i
powkładałam produkty na swoje miejsce. W między czasie trochę
zgłodniałam, dlatego postanowiłam zrobić sobie tosta. Konsumując
go, zajrzałam na twittera. Było strasznie dużo tweetów, abyśmy
się pogodzili, żebym mu wybaczyła itd. Także znalazły się wśród
nich tweety fanów, którzy cieszyli się, że nasz związek się
rozpadł. Jednak znacznie więcej było tych milszych. Zrobiło mi
się miło, a zarazem smutno. Znów poczułam ból. Taki wewnętrzny,
który zżerał mnie od środka od czasu, kiedy rozstałam się z
Liamem. Wtedy powiedział, że nie zostawi tak tego, a minął już
jakiś czas odkąd z nim zerwałam, a on nie pisze, nie dzwoni, nie
przychodzi. To także sprawia mi ból, bo z tego wynika, że nie chce
już ze mną być, prawda? Weszłam także sprawdzić swoją pocztę.
Byłam zdumiona zauważywszy wcześniej odpowiedz na mojego maila ze
Starbucksa. Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Okazało się,
że wysłali mi to wczoraj późnym popołudniem i rozmowa miała się
odbyć już dziś o 17. Troszkę na początku spanikowałam, bo
przecież się nie przygotowałam. Ale po chwili się ocknęłam i
wzięłam się do roboty. Przejrzałam swoje papiery, uszykowałam
sobie wszystko i włożyłam do teczki. Spojrzałam na zegarek,
dochodziła 14. Powędrowałam do sypialni, aby wybrać odpowiednie
ciuchy na takie spotkanie. Podeszłam do szafy i zaczęłam
przebierać w ubraniach. W końcu wyjęłam białą koszulę bez
rękawów z kołnierzykiem, czarne materiałowe rurki, czarną
marynarkę z ¾ rękawem i czarne koturny. Poszłam pod prysznic.
Następnie nałożyłam makijaż, podkreślając oczy cienką kreską
i usta uwydatniłam błyszczykiem. Włosy wysuszyłam i ładnie
wymodelowałam. Kiedy wyszłam z łazienki, zauważyłam, że na
telefonie mam jedną nieodczytaną wiadomość. Była ona od Nialla,
a jej zawartość to: „ Hej Liz! Masz jakieś plany na dzisiaj? X ”
Odpisałam, że mam spotkanie w sprawie pracy, na co on zaoferował,
że może się tam wybrać wraz ze mną, aby potowarzyszyć. Zgodziłam
się, gdyż przyda mi się wsparcie, po za tym dawno się z nim nie
widziałam i nawet stęskniłam. Umówiliśmy się, że przyjedzie po
mnie o 16:15, a to już lada chwila, bo było przed 16. Pośpiesznie
ubrałam na siebie ciuchy, które wcześniej uszykowałam. Zabrałam
torebkę, teczkę, telefon i klucze i wyszłam na zewnątrz. Długo
nie musiałam czekać na blondyna. W końcu wsiadłam do auta,
przywitałam się z chłopakiem i wyruszyliśmy. Po drodze trochę
gadaliśmy, aż dojechaliśmy na miejsce. Niall zaparkował i poszedł
ze mną do budynku. Dał mi kopniaka na szczęście, po czym proszona
do biura, weszłam do środka. Tam wszystko poszło po mojej myśli i
dostałam tą długo wyczekiwaną pracę. Kiedy wyszłam od razu
rzuciłam się na farbowanego.
-
AAAAAAAAAAA! – krzyczałam rzucając mu się na szyję.
-
Mam rozumieć, że dostałaś tę robotę? – zaśmiał się .
-
Tak! – odpowiedziałam uradowana odklejając się od niego.
-
Gratulacje!! – wyszczerzył się i dał mi buziaka w policzek. –
Musimy to jakoś uczcić!
-
No jasne! – powiedziałam z satysfakcją.
-
A więc zapraszam panią na kolację do domu Direction. Zadzwonimy po
nasza ekipę i będziemy wszyscy świętować twój sukces! – mówił
z zapałem.
-
EEe, Niall. Bo ja…
-
Nie daj się prosić, no.. – przerwał mi.
-
Okej. – westchnęłam po czym zaczęłam żałować, że się
zgodziłam.
-
To już dzwonię do Harrego, żeby załatwił co trzeba. – puścił
mi oczko i odszedł kilka kroków. Po chwili wrócił i pojechaliśmy
do domu chłopaków. Jak tylko nacisnęłam pozłacaną klamkę od
razu usłyszałam krzyki, gwizdy, śmiech.
-
Gratulacje!!!! – wrzeszczeli. Szczerzyłam się jak głupia.
Naprawdę czułam się wtedy świetnie. Podeszłam do każdego i
przytuliłam się z nimi.
-
A Liama nie ma? – zdziwiłam się.
-
Poszedł po coś do góry, zaraz przyjdzie. – oznajmił uradowany
mulat.
Po
chwili ujrzałam schodzącego ze schodów bruneta. Jak tylko go
zobaczyłam, miałam ochotę się na niego rzucić. Ale musiałam być
twarda, dlatego się opanowałam.
-
Gratuluję. – rzekł nieśmiało, podchodząc do mnie.
-
Dziękuję. – spojrzałam na niego niepewnie i kiedy nasze
spojrzenia się spotkały, odwróciłam gwałtownie głowę i weszłam
do salonu. Tam już było poustawiane pełno jedzenia, alkoholu
oczywiście, w tle leciała jakaś rytmiczna muzyka. Zapowiadał się
miły wieczór.
…
Po
niecałych dwóch godzinach towarzystwo się rozkręciło na dobre.
Chyba jedynymi ludźmi nie pijanymi byliśmy tylko ja Liam i Taylor.
Dobrze się bawiłam, mimo tego, że musiałam unikać wzroku Liama.
Bynajmniej starałam się… W pewnym momencie Louis, geniusz w
organizowaniu czasu, zaproponował grę w butelkę. Oczywiście
wszyscy się zgodzili. Mi ten pomysł za bardzo się nie podobał,
wiedziałam, że coś może wymknąć się spod kontroli. Usiedliśmy
więc w kółku. Przypadło mi miejsce obok Payna.
-
No to zaczynamy! – Lou zaczął kręcić butelką. Wypadło na
Zayna. – No kochany! Prawda czy wyzwanie?
-
Wolę prawdę. – zaśmiał się Malik.
-
Tak więc, z kim tak ostatnio smsujesz?! – poruszył brwiami Tommo.
-
EEE, z taką tam jedną. – pierwszy raz widziałam skrępowanego
Zayna Malika.
Wszyscy
zaczęli gwizdać i wydawać z siebie dziwne głosy. Wtedy Malik
jeszcze bardziej się zawstydził.
-
Ei, ale to nie jest prawidłowa odpowiedź.- oburzył się lokowaty.
-
Dobra, dajcie mu spokój. Miał odpowiedzieć to odpowiedział. –
uratowałam go z opresji, Li przytaknął mi. Zayn spojrzał na mnie
dziękującym wzrokiem. Uśmiechnęłam się lekko.
-
Styles! Hahah głupku, co wybierasz? – zaśmiał się mulat.
-
Hmmm, ja poproszę wyzwanie! – wykrzyknął z satysfakcją Harry.
-No
więc… hmmm. – zastanawiał się Zayn. – Mam! Musisz sprawić,
by Niall przestał jeść chociaż na chwilę.
-
Zwariowałeś?! Przecież to niewykonalne – spojrzał jak Horan
wsuwa ostatnią porcję popcornu. Loczek próbował chyba wszystkich
sposobów, jednak niestety nie udało mu się, z czego wszyscy
mieliśmy polewkę.
-
Dobra poddaje się. – westchnął Harry i opadł na kanapę
zmęczony.
-
Wracaj tu, teraz ty kręcisz! – powiedział przez śmiech Louis.
-
AAAA! Już lecę. – natychmiast wstał z kanapy i wrócił na
miejsce do okręgu.
Tym
razem wypadło na Liama. Przeklinałam w myśli, że akurat na niego
padło. Wyczuwałam już kłopoty.
-
Daddy. – cwaniacki uśmiech pojawił się na twarzy Stylesa.
-
Mam się bać? – odpowiedział trochę przestraszony Li.
-
Nie, wujek Harry nic Ci nie zrobi. A więc prawda czy wyzwanie? –
przetarł swe dłonie.
-
Eh, co mi tam. Wyzwanie. – zdecydował, ale chyba potem trochę
żałował, że wybrał wyzwanie.
-
Idealnie. – cwaniacki uśmiech nadal widniał na twarzy lokacza. –
Pocałuj Liz.
-
CO?! – od razu się ocknęłam – Harry..
-
Ciii. – wydusił z szerokim uśmiechem. – A teraz przepraszam Was
bardzo, ale muszę skoczyć do łazienki. – wstał i wyszedł z
salonu.
-
Liam popatrzył na mnie tymi swoimi niebiańskimi oczami. Kiwnęłam
lekko głową na znak, aby tego nie robił. Czułam jak wszystkie
pary oczu skierowane są tylko na mnie i czekają na ten moment. On
powoli zbliżał się do mnie. Kiedy nasze twarze dzieliło już
tylko kilka cm wyszeptał ledwo słyszalnie:
-
Proszę, pozwól mi. – nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo
złączył nasze usta w pocałunku.
Pięknym,
delikatnym, bardzo czułym pocałunku. Chyba jeszcze nigdy w tak
krótkim czasie złączenia ust nie przesłał mi tyle uczuć co
teraz. Znów poczułam jak w brzuchu lata stado motyli, a moje ciało
przepływa szybki dreszcz. Pośpiesznie wstałam i wybiegłam z
salonu. Założyłam kurtkę i buty i wyszłam z domu trzaskając
drzwiami. Słyszałam jak mnie wołają, ale postanowiłam nie
reagować. Szłam tylko przed siebie do końca zakładając kurtkę.
Było już dość późno, wokół ciemno. Szłam sama ulicami
Londynu, patrząc jak inne pary chodzą za rękę i są szczęśliwi,
przytulają się i całują. To tak strasznie bolało. Harry nawet
nie wiedział jak zranił mnie tym wyzwaniem dla Liama. Wiedział,
że jest to dla mnie trudna sytuacja. Nie powinien mi tego robić,
zwłaszcza, że miałam go za prawdziwego przyjaciela. Pierwsze
krople wydostały się na zewnątrz spod moich powiek. W tamtej
chwili miałam ochotę skoczyć z mostu. Wtedy pomyślałam o swojej
matce. Zawsze mi powtarzała, że w życiu nie można się poddawać.
Trzeba nauczyć się nim kierować, nigdy nie ustępować, nie
pozwolić mu się zniszczyć. Ze łzami na policzkach popatrzyłam w
niebo, po czym udałam się do domu.
__________________________________________________________________________________________
Hi
Directioners! Te dni przejdą do historii! Mamy na myśli oczywiście
#PolandNeedsTMHTour
!
:D Jesteśmy takie dumne !
Dobra
czas sie ogarnąć i streścić notkę.
Na
początku chcemy Was bardzo przeprosić, że rozdział dopiero dziś.
Kurczę, to nie mialo tak wyjść, naprawdę. Po prostu w pt miałyśmy
straszny dzień. Musiałyśmy załatwić parę spraw, niektóre
zakończyć, niestety... W każdym bądź razie nie byłyśmy w
stanie nawet napisać kolejnego rozdziału ;( Miał być też dodany
wczoraj, ale byłyśmy zajęte.
Mamy
nadzieję, że się spodoba. może nie jest jakiś mega długi, ale
mamy nadzieję, że trafny ;)
Kolejna
sprawa. Dziękujemy bardzo za komentarze. Są naprawdę miłe i
naprawdę jesteśmy wdzięczne tym, którym nie jest szkoda minuty na
napisanie swojej opini. Wielkie dzięki! ;* N
o
i ta najmniej miła sprawa... Chodzi o to, że przez najbliższe 3
dni nie będziemy miały jak napisac rozdziału, dlatego pojawi się
on dopiero w czwartek wieczorem. Tak więc trzymajcie się ciepło i
liczmy na wasze komentarze pod rozdziałem. Oby było ich dużooo ;D
Jeeeejciu Liz no weź w końcu, niech ona mu wybaczy, to złoty chłoptaś . <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
No matko nie może jej ktoś powiedzieć że on nic nie zrobił.
OdpowiedzUsuńDenerwuje się kiedy w końcu będą razem, muszą być ♥
JEJJJJ!!
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że Harry dał Liamowi takie zadanie ;DD
Gdy przeczytałam "Pocałuj Liz"...na mojej twarzy pojawił się ogromny banan =*
Rozdział naprawdę zajebisty <3
Oby Liz wybaczyła mojemu Payne'owi !!!
No to...czekam do czwartku ;]
Świetny rozdział :D Czekam aż Liz wybaczy Liamowi i się pogodzą :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :p
OdpowiedzUsuńNiaaaaall ! narszcie coś z Niall'em :3 okej to wracając to rozdziału, miałam banana na twarzy podczas ich pocałunku, ale coś mi nie gra, bo Harry przecież też cos czuje do Liz, niee ? Czekam na następnego :3
OdpowiedzUsuńO Nialluś. Hehe ;)
OdpowiedzUsuńNosz kurde Liz WYBACZ mu ! ;D
Pasujecie do siebie
< ej jestem dziwna, hahaha każe wybaczyć dziewczynie, która wgl nie istnieje hahahah "dopiero sobie to uświadomiłam, więc sorki " ) Haha ach dziwna ja.
No ale rozdział wspaniały, nie mogę sie doczekać kolejnego. ;D
Czekam, czkam...
Bella (KOCHAM ♥)
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
kiedy, kiedy następny... :)
OdpowiedzUsuń