Dzień jak co dzień. Obsługiwanie, sprzątanie i tak w kółko.
Właśnie miałam kończyć pracę, kiedy zadzwonił telefon. To była moja koleżanka,
która miała za chwilę przyjść na swoją zmianę.
- Hej Liz! Mam do ciebie ogromną prośbę.
- No hej! Słucham.
- Przed chwilą dzwoniła do mnie moja mama i powiedziała, że
pilnie potrzebuje pomocy. Liz ja nie wiem, co się stało. Muszę tam pojechać !
Czy mogłabyś mnie dziś zastąpić?
- Jasne, że tak! Nic się nie martw i tak na dziś nie miałam
żadnych planów.
- Jejku, Liz. Dziękuję ! Potem jakoś ci to wynagrodzę.
- Nie musisz nic wynagradzać. Jedź , a później napisz mi co się
właściwie stało, ok.?
- Ok. Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Nie ma za co. Trzymaj się, pa.
- Papa.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon do szafki. Z powrotem
przebrałam się w mój niebieski „mundurek” i podeszłam do lady. Na całe
szczęście nie było zbyt dużego ruchu, więc mogłam sobie trochę poczytać.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Odłożyłam książkę na bok, wstałam z
krzesła i ujrzałam pięciu chłopaków. Zajęli miejsca, a po chwili jeden z nich
podszedł do lady, uśmiechnął się do mnie tajemniczo, po czym złożył zamówienie
na 6 shake-ów. Gdy Tom (kucharz)
przygotował napoje, zaniosłam je do stołu, przy którym siedzieli chłopcy.
Spojrzałam na tego, który składał zamówienie i odwzajemniłam uśmiech. Przez
kolejne godziny pracy czułam na sobie jego wzrok. Siedział ze swoimi kumplami i
patrzył cały czas na mnie. W końcu nie wytrzymałam i spojrzałam się na niego.
Lekko się zarumienił i odwrócił wzrok. To wyglądało naprawdę komicznie.
W ciągu godziny jeszcze kilka razy się na mnie zawiesił.
Zachowywali się głośno, śmiali się w niebo głosy. W końcu opuścili bar i
odjechali dużym, czarnym autem.
Podeszłam do stolika po tacę z pustymi szklankami. Został jeden
kubek czekoladowego shake’a, a pod nim karteczka z napisem: For you xxx.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, a właściwie do karteczki, którą
włożyłam do kieszeni od spodni.
Po chwili się ogarnęłam i powiedziałam sama do siebie:
- Nie, nie, nie Liz! Co ty sobie wyobrażasz?! Ten gość to zwykły
pajac, który podrywa pierwszą lepszą, aby tylko z niej podrwić! Zresztą jak
taki przystojniak mógłby w ogóle na mnie zwrócić uwagę? Nie popełnię tego
samego błędu, co matka. To tylko taki mały incydent, który już nigdy się nie powtórzy.
Wyciągnęłam karteczkę i wyrzuciłam ją do kosza.
Umyłam puste kubki, a z racji tego, że mała dziewczynka złożyła
zamówienie na czekoladowego skake’a, oddałam jej swój.
O 22.00 nie było już klientów więc, ogarnęłam trochę bar i wróciłam
na górę, do swojego mieszkania. Od razu poszłam do łazienki, wzięłam ciepłą kąpiel
w celu rozluźnienia się po ciężkim dniu. Gdy piłam gorące kakao rozmyślałam
jeszcze o dzisiejszej sytuacji z chłopakiem. Przerwał mi dźwięk sms’a. Wzięłam
telefon, a na wyświetlaczu widniał numer Taylor (koleżanki z pracy). Odczytałam:
„Hej skarbie ;* Z mamą wszystko okey, trochę za bardzo spanikowała, nic
takiego. Jutro będę na swojej zmianie, ale czy w czwartek mogłabyś mnie znów zastąpić? Będę musiała,
ponownie do mamy przyjechać, żeby sprawdzić jak sobie radzi. Całuję, dobranoc
;*"
Na co ja odpisałam: „OK nie ma sprawy. No i dobrze, że to tylko fałszywy
alarm, bo trochę zaczynałam się martwić. Do zobaczenia jutro. Całuję, paa
;*"
Odłożyłam telefon na stolik i powędrowałam do sypialni.
Położyłam się. Zmęczona po całym dniu pracy szybko zasnęłam.
______________________________________________________________________________
No i pierwszy rozdział z głowy. Trochę krótki i nudny, ale zapewniamy, że następne będą o wiele dłuuższe i ciekawsze.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące opowiadania lub nas samych to piszcie na email:
illtaketoanotherworld@onet.pl lub po prostu w komentarzu.
Następny rozdział za 2 dni.
Bye, Directioners
xoxo
boskie kocham te opowiadania :*** <3
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńpozdro