Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

31 lipca 2012

Rozdział 7



Niedzielny poranek zaczął się nawet miło (pomijając to, że i tak w niedzielę muszę pracować od 10 do 18-stej). Jak zwykle wyłączyłam budzik. Była 8:30. Miałam jeszcze sporo czasu. Za oknem świeciło słońce, a termometr wskazywał 23°C. Poszłam do łazienki umyć zęby i przebrać się w dżinsowe, jasne szorty i cienką, kremową koszule z ¾ rękawem. Ułożyłam moje naturalnie kręcone włosy i zrobiłam lekki makijaż. Podczas śniadania przyszedł sms. Była to wiadomość od Liam’a: „Dzień dobry piękna, śpisz jeszcze?”. Zrobiło mi się weselej. Odpisałam „No hej! Nie, szykuję się do pracy;/”. Kolejny sms.
Liam: Dziś też pracujesz? A w jakich godzinach?
Liz: 10:00 - 19:00
Liam: No to przyjdę Cię odwiedzić, a po pracy zabieram Cię do kina, ok.?
Liz: Ok. Trzymam za słowo. Do zobaczenia xx.
Liam: Do zobaczenia J
Od tego czasu miałam jeszcze lepszy humor. Zjadłam śniadanie i przeniosłam się do salonu. Tam chwilę oglądałam TV. Głównie muzyczną listę przebojów. Gdy się ocknęłam była już  9:40. Wyłączyłam TV, włożyłam na nogi białe trampki i zeszłam na dół. Założyłam fartuch. Zasiadłam przy barze i czekałam na klientów. O 12:00 zrobiło się tłoczno. Chodziłam w kółko od stolika, do stolika. Tak mi minęło popołudnie. Było krótko przed 17, gdy wypaliła się żarówka wisząca na ladą. Poszłam na zaplecze po zapasową, wróciłam i weszłam na ladę, by ją zmienić. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za łydki. Przestraszyłam się, źle postawiłam nogę i upadłam. Na szczęście w ramiona gościa. Moim „bohaterem” był Liam.
 - Ty potworze! Chcesz żebym zawału dostała? – udałam obrażoną.
- Przecież niż się nie stało. – postawił mnie na nogi.
- Ja to nie? Za kare zmień żarówkę!- wręczyłam mu ja do ręki – Ja  już tam nie wejdę – dodałam.
- Dobrze, dobrze tylko się już nie złość na mnie – uśmiechnął się ciepło.
Chłopak zwinnie i szybko wymienił żarówkę na nową. Usiadł na wysokim krześle przy ladzie, za którą stałam.
- Nie zapytasz mnie o zamówienie? – powiedział wpatrzony we mnie, ręką podpierając głowę.
- Co sobie pan życzy? – zapytałam obojętnie.
- Ej, długo będziesz się na mnie jeszcze dąsać? – zapytał z politowaniem.
- Podać coś panu, czy nie bo musze obsłużyć innych klientów.
- Nie, możesz kontynuować swoją pracę. – wstał z krzesła i wyszedł.
Trochę mnie to zmartwiło, bo ja się tak tylko z nim droczyłam. Mam nadzieję, że nie wziął tego na poważnie.
Dochodziła 18, ostatni klienci wyszli, a jego nadal nie było.
Wzięłam telefon do ręki w celu wyjaśnienia Liam’owi, że to wszystko było na żarty, jednak w tym samym czasie usłyszałam, że ktoś wchodzi. Na całe szczęście to był Liam.
- Dobra, mam tu 2 bilety na super komedie i nie przyjmuje odmowy, a tak w ogóle to przepraszam – pokazał ten swój cudny uśmiech.
- Przecież ja się tylko z tobą droczyłam, nie gniewam się, a do kina chętnie pójdę – uśmiechnęłam się.
W drodze do kina wstąpiliśmy do starbucks’a po kawę. Podczas filmu kilka razy zauważyłam jak zerka w moją stronę. Komedia jak najbardziej udana, ponieważ cały czas się śmiałam. W drodze do wyjścia Liam powiedział mi, że podoba mu się mój śmiech.
Na dworze padało i mocno wiało. Obydwoje byliśmy lekko ubrani.
- Nie ma sensu stać tu i czekać, aż przestanie. 15 minut stąd mieszkam. Idziemy? – zapytał.
- Chyba nie mam wyboru. – odparłam.
- No… nie masz. – zaśmiał się.
Objął mnie ramieniem i pobiegliśmy prosto do jego domu. Był strasznie duży. Gdy minęliśmy drzwi wejściowe zaczęłam się trzęść z zimna.
- Chodź pokaże ci gdzie jest łazienka. Przebierzesz się, jesteś cała zmarznięta. – powiedział ocierając dłońmi moje ramiona.
- Tylko za bardzo nie mam w co. – nic nie odpowiedział, tylko poruszył śmiesznie brwiami.
Poszliśmy na górę, zaprowadził mnie do jakiegoś dużego pokoju.
- Tu jest łazienka, masz ręcznik, dresy Niall’a i moją koszulkę – uśmiechnął się.
- Dziękuję – zniknęłam za drzwiami łazienki.
Przebrałam się i powiesiłam mokre ciuchy na kaloryferze. Wyszłam z łazienki i usiadłam na mięciutkim łóżku, czekając na Liam’a.

_________________________________________________________________________________

Heej! Od razu przepraszamy za ten ^^ rozdział. W czwartek następny, obiecujemy, że o wiele dłuższy i pojawi się już całe 1D.
W nagrodę, za te 9 kom. (łał!:D) pod zeszłym rozdziałem - KOMIKS (który dodamy jutro).
Bye, Directioners
xoxo

7 komentarzy:

  1. super rozdział , z resztą nie dziwota,bo jak zawsze. Heeh ; d
    oni są uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział zapraszam do mnie
    www.love-me4-ever.blogspot.com jak chcesz zaobserwuj :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobało się, że piszecie akurat z Liamem, bo o nim jest bardzo mało opowiadań. Czekam na kolejny rozdział! Xx

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny rozdział świetnie się przy nim je popcorn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde musiałyście przerwać w takim momencie ?! a tak wgl to świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. faajnie ;*

    zapraszam na II rozdział bloga -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń