Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

21 lipca 2012

Rozdział 2


Następnego dnia zadzwonił budzik nastawiony jak zawsze na 6:30. Wyłączyłam go. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki się ogarnąć, ubrałam niebieskie rurki, trampki i białą koszulę. Zrobiłam lekki makijaż. Podczas śniadania zauważyłam, jedną nieodczytaną wiadomość od Taylor: „Dziękuję kochana! Jesteś najlepsza! xxx.” Dokończyłam jeść płatki, posprzątałam po śniadaniu i zeszłam do pracy.
Dzień minął bardzo szybko.
O 15:30 przyszła Taylor, powiedziała, że dziś już mam wolne. Przytuliłam ją i oddałam jej swój fartuch.
-Oczami Taylor-
Zabrałam fartuch od Liz i podeszłam do swojego stanowiska.
Od roku, zawsze o 16:00 przychodzi do baru piątka chłopaków. Zachowują się dość głośno, śmieją się.
Kiedyś udało mi się podsłuchać ich rozmowy. Rozmawiali o jakimś albumie Up All Night.
Tego dnia byli tylko oni  i parę starszych osób.
W TV: Już jutro premiera albumu młodych zdolnych, nieźle zapowiadających się perełek z X Factor - One Direction.
Ukazali ich zdj. Nigdy nie oglądałam „X Factor”. Nie jarają mnie takie programy telewizyjne.
Stałam jak wryta. Nastała cisza. Nagłym ruchem głowy spojrzałam na nich. Od razu usłyszałam :
- Hej, hej, hej!  Proszę nie mów nikomu o tym, że tu codziennie jesteśmy. Zero prywatności. Możemy zapłacić.
Słowo „zapłacić” usłyszał Joe:
- No nie wiem, nie wiem, za sporą sumkę pieniędzy obiecuję, że to będzie tajemnica wasza, moja i Taylor. Nikt inny się o tym nie dowie.
Wtedy najwyższy z nich wszystkich poszedł porozmawiać w cztery oczy  z Joe’m. Widziałam jak chłopak wyciąga  kilka banknotów. Po czym Joe odsuwa od siebie pieniądze i wraca do swoich obowiązków.
Pomyślałam: „Wiedziałam, że on taki nie jest”.
Po godzinie zapomniałam o tym. Było tak jak dawniej. Oni rozmawiali przy stoliku, a ja zajmowałam się dalej pracą.
Dziś się spóźnili, przybyli o 16:30. Zajęli standardowe miejsca.
Po chwili do lady podszedł brunet, który zazwyczaj składa zamówienia. Zaczął się rozglądać i zapytał:
- Przepraszam, czy ta dziewczyna, która wczoraj obsługiwała dziś też jest?-  jego oczy były pełne nadziei.
 -Właśnie skończyła swoją zmianę.- odpowiedziałam - To było dziwne, czyżby Liz i ten chłopak, ee to niemożliwe.- pomyślałam.
- A jak ona właściwie ma na imię? - Zapytał ponownie.
- Liz, coś przekazać?- zapytałam z zaciekawieniem.
- Yyy, nie dzięki - uśmiechnął się i skierował się w stronę kolegów.
Zatrzymałam go:
- Hej! Nic nie zamawiasz?
Popatrzył na mnie z zastanowieniem. Naprawdę to wszystko było dziwne. Czyżby rozmyślał o Liz?
Po chwili usłyszałam:
 - A tak. Przepraszam, zamyśliłem się.- spuścił głowę.
- Nic nie szkodzi, co podać? - uśmiechnęłam się.
- Poproszę to, co zawsze. - odpowiedział odwzajemniając uśmiech..
- Okey, zaraz podam. - powiedziałam i odeszłam, by przekazać zamówienie kucharzowi.
~Oczami Liz~
Postanowiłam, że pójdę do marketu po potrzebne produkty. Zeszłam na dół. Zauważyłam tego chłopaka, który wczoraj do mnie "zarywał". Tym razem kręcił z Taylor.
Nie wiem czemu, ale zrobiło  mi się przykro. Może dlatego, że chciałam, by z  nim było inaczej.
Pomyślałam wtedy: „Tak, jak myślałam. Zwykły frajer!".
Przeszłam koło  lady obojętnie patrząc przed siebie. I znów to uczucie, jakby jego wzrok dotykał mnie… Wyszłam z baru nie zważając na nikogo. Byłam tylko ja i moje myśli.
Tak przebiegła mi cała droga do sklepu, wraz z powrotną.
~Oczami Taylor~
Kiedy Liz wychodziła z Milkshake City TEN gość cały czas się na nią patrzył. Wyglądało jakby jej pragnął, rozbierał ją wzrokiem. Przez chwile myślałam, że za moment podejdzie do niej i ja pocałuje. Zaśmiałam się pod nosem. Podczas nieobecności Liz, był jakiś taki yyy… no nieobecny. Kiedy wróciła, jego wyraz twarzy zmienił się gwałtownie.
~Oczami liz~
Nie miałam ochoty znów patrzeć na twarz tego głupka. Niestety Milkshake City to jedyna droga do mojego mieszkania, wiec nie miałam wyjścia. Miałam cichą nadzieje, że jego już nie będzie. Kiedy weszłam moja nadzieja prysła. Pomyślałam: „Cholera! Ja to mam szczęście!".
Szłam w stronę schodów, kiedy zza lady usłyszałam glos Taylor.
 - Liz! Poczekaj! – krzyknęła. Zatrzymałam się i tak jak prosiła chwile poczekałam, aż obsłuży klienta i po chwili podeszła do mnie .
-Liz, pamiętasz, że jutro zostajesz też na mojej zmianie? Wiesz jutro jest impreza zamknięta, ale naprawdę nie mogę.
- Oczywiście. Dotrzymam obietnicy. - odpowiedziałam obojętnie.
- Dziękuje jeszcze raz! - dostałam buziaka w policzek. – Wiesz, że ten chłopak dziś o ciebie pytał?- powiedziała szeptem wskazując na NIEGO.
- Yyy co? O co pytał? - spytałam zaskoczona.
- Pytał, czy dzisiaj też jesteś w pracy i chciał znać twoje imię.- uśmiechnęła się.
- Taylor, jeśli cokolwiek będzie chciał na mój temat wiedzieć, to nie mów mu, bardzo cię proszę.
- Ale dlaczego Liz? To przecież fajnie jak taki gwiazdo… yyy chłopak, w dodatku taki przystojny, zwraca na ciebie uwagę, coś ci zrobił??
- Niee. Nic mi nie zrobił. No właśnie Taylor to chłopak, który myśli, że może mieć każdą.  Pierwszą lepszą.
- Ohh Liz. Ale wiesz…- przerwałam jej
- Dobrze, dobrze. Jak będę miała okazję to cię z nim umówię Beybee! – zaśmiałam się.
- No. Leć na górę.
- To do jutra. – pożegnałam się.
- Liz, jutro nie mogę. Przecież wiesz.
- Aaaa no tak, zapomniałam. Impreza.
- To do kiedyś.
- No paa!- odpowiedziała śmiejąc się pod nosem.
Odłożyłam zakupy i usiadłam się wygodnie w fotelu. Włączyłam TV.
Akurat leciał „Titanic”. Z początku oglądałam, jednak później zasnęłam.

_________________________________________________________________________________

No i 2 rozdział.;) Mamy nadzieję, że się spodobał. Następny w poniedziałek około 14:00.
Dziś 4 fanki leciały samolotem z One Direction. Aaaa.>! Co za szczęściary. Zazdrosne??;p Piszcie w komentarzach.:D
Bye, Directioners
xoxo

2 komentarze:

  1. szczęściary z nich :-) ja też tak chce ;) a co do roździału duży + so proud :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebistee :D

    OdpowiedzUsuń