Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

23 lipca 2012

Rozdział 3



Rano obudziły mnie promienie słoneczne, padające przez okno w salonie.
- Cholera! Zaspałam!
Prace zaczynałam o 7:00, a wstałam o 6:45.
Najpierw szybko pobiegłam do szafy, wzięłam pierwszą lepszą bokserkę, szorty i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do kuchni coś przekąsić. Jeszcze tylko rozczesałam włosy, pozostawiając je rozpuszczone i zbiegłam do baru.
- Uff, zdążyłam - odetchnęłam z ulgą.
Było czysto, więc tylko usiadłam przy ladzie i zaczęłam czytać swoją ulubioną książkę, czekając na klientów.
Około godziny 8:00 pojawił się pierwszy klient. Potem kolejny i kolejny. Obsługiwałam, zmywałam, sprzątałam. I tak w kółko.
Kończąc moją zmianę ludzi ubywało, co mnie bardzo dziwiło, bo przeważnie o tej godz. był największy ruch. Po chwili przypomniało mi się o tym, że dziś ma być impreza zamknięta.
- Nic dziwnego, co chwile organizowane są tutaj różne przyjęcia, zapowiada się niezła harówka – pomyślałam.
Przed 16:00 zaczęli zbierać się zaproszeni goście. W sumie było ich niewielu. Ale nie wnikam. Po piętnastu minutach przyszli organizatorzy. Ku mojemu zdziwieniu było to tych  pięciu chłopaków. Po chwili podszedł do mnie szef i powiedział:
- Liz, wiesz, że ta impreza trwa do rana? Jesteś przygotowana na to?
- Tak szefie, wiem. Ale co z moją ranną zmiana?
- Spokojnie. Rozmawiałem już z Taylor i to ona jutro będzie pracowała cały dzień. Ty masz wolne. - uśmiechnął się.
- No to dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i odeszłam do lady.
Siedziałam i czekałam, aż ktoś czegoś ode mnie będzie potrzebował. W wolnym czasie zaczęłam czytać książkę. Po chwili odruchowo spojrzałam na bruneta, który od początku imprezy w ogóle na mnie się nie spojrzał, a był to ten sam chłopak, który jeszcze wczoraj pytał o moje imię. „To dziwne” – pomyślałam - „Chociaż w sumie to zachowanie tylko potwierdza jego stosunek do mnie”.
Czytałam, czytałam i nawet nie spostrzegłam, że to już 20:00. Poszłam do kuchni, aby zrobić sobie shake'a na kolację. Po chwili usłyszałam głos dobiegający zza lady. Podeszłam, a ciemnoskóry chłopak (chyba jeden z członków zespołu) powiedział do mnie:
- Hej Liz. - na jego twarzy pojawił się wielki banan.
- yyy, hej. Skąd znasz moje imię!? - odpowiedziałam zaskoczona.
- Jestem Zayn. – wyciągnął w moją stronę dłoń. Wyczułam od niego sporą ilość alkoholu.
- Ja Liz, ale to już wiesz. - powiedziałam ze skwaszoną miną.
- Ejj, rozluźnij się. - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Potrzebujesz czegoś, podać coś? – odrzekłam.
- Nie, nic nie potrzebuję. Tak tylko przyszedłem pogadać.
- mhm. no to pogadaliśmy. – odpowiedziałam, na co on odparł:
- Dobra, dobra, już sobie idę. Właściwie to przyszedłem ci tylko powiedzieć, że podobasz się Liam’owi. - uśmiech znów zawitał na jego twarzy.
Pomyślałam sobie: „Kto to u licha jest Liam?!”. Najwyraźniej zrobiłam dziwna minę i widocznie Zayn to zauważył.
- Nie wiesz o kim mowie, prawda?
- A powinnam? - zapytałam z zmarszczonym czołem.
- Nie chcesz wiedzieć, to nie powiem ci. - powiedział cały czas uśmiechając się.
- W cale nie chcę. Nie obchodzi mnie to. – skłamałam.
- Okey, twoja sprawa.- odwrócił się z satysfakcją i poszedł w stronę tłumu.
Obserwowałam go. Podszedł do bruneta i coś mu mówił. Za chwile obaj się na mnie spojrzeli, a brunet lekko się zarumienił, po czym walnął pięścią w klatę Zayna. To było dziwne.
Dochodziła 21:00. Nagle ktoś mnie zawołał. Głos dochodził z kuchni, więc tam podążyłam. Kiedy weszłam stanęłam jak słup soli. Nie wiedziałam co się dzieje. Cała obsługa stała przede mną. Na czele zespołu Taylor wraz z szefem. Joe trzymał w ręku wielki bukiet kwiatów, a Taylor małe pudełeczko. Wszyscy naraz krzyknęli: „Niech żyje nam Liz!!!”.
Jeszcze przez chwile stałam i nic nie mówiłam. Nie miałam siły niczego z siebie wydusić. Po chwili zwróciłam się do Taylor: -  Skąd ty się tu wzięłaś!? Przecież miałaś być u twojej matki!
- Liz, głuptasie! Przecież są twoje urodziny, nie mogłam cię tu zostawić samej! - uśmiechnęła się ciepło.
- Jak my wszyscy! - dodał Joe, po czym zostałam obdarowana tyloma buziakami, że starczy mi na cały rok. Trzymając prezenty w ręku rozkleiłam się. Usiadłam mimowolnie na krześle chowając twarz w dłoniach. Taylor szybko do mnie podeszła i przytuliła.
Zapytała:
- Liz o co chodzi?
- Bo ja  ... nie spodziewałam się ...- dalej płakałam.
- Ciii, wiem. Tak myślałam. Dziś chcieliśmy ci pokazać, że zawsze będziesz mogła na nas liczyć i że zawsze będziemy traktować cię  jak nasza siostrę! - po czym ucałowała mnie w policzek.
- Dziękuje. - powiedziałam cicho. - Dziękuje za wszystko. - dodałam i wtuliłam się w ramiona mojej przyjaciółki.
~Oczami Zayna~
Podszedłem do lady, żeby zamówić cos do jedzenia dla Nialla. Nikogo nie było przy ladzie, więc skierowałem się w stronę kuchni. Drzwi od pomieszczenia były otwarte i wchodząc zauważyłem Liz, której obsługa składa życzenia urodzinowe. Poszedłem po Liam’a. Gdy byliśmy już z powrotem, zobaczyliśmy jak dziewczyna siedzi na krześle i płacze. Spojrzałem na przyjaciela. Miał zmartwioną minę (a do niego to niepodobne).
- Zaraz wracam. - odpowiedział tajemniczo.
- Ale Liam ... - nie zdążyłem dokończyć, bo zniknął w tłumie. Usłyszałem tylko trzask zamykających się drzwi.
Jeszcze chwile stałem tam i czekałem na Liam’a. Po 15 min wrócił z długą czerwoną różą.
- Zayn możesz zawołać całą obsługę na sale? Powiedz, że potrzebujesz ich do czegoś. - zapytał z nadzieją w oczach.
- Ale co ja mam im powiedzieć? -  przerwał mi.
- Proszę, zrób to dla mnie, wiem, że sobie poradzisz. – powiedział, po czym dal mi wielkiego całusa w policzek i wepchnął mnie do pomieszczenia..
~Oczami Liz~
Moją rozmowę z Taylor przerwał zdenerwowany Zayn. Mówił, że szybko nas potrzebuje na sali, a dalej nie zrozumiałam, bo tak bełkotał.
… Wszyscy wyparowali z kuchni, przepychając się w drzwiach. Ja wyszłam ostatnia, bo chciałam właśnie tego uniknąć. Zamykam drzwi i chcę odejść w stronę reszty grupy, kiedy nagle ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwracam się, a za mną stoi ten cały brunet.
- Mógłbyś mnie puścić? Muszę iść na salę. – odparłam powstrzymując zdenerwowanie.
- Spokojnie, to tylko fałszywy alarm. – zaśmiał się pod nosem. – Powiedziałem Zaynowi, żeby coś wymyślił, bo chciałem pogadać z tobą na osobności. – kontynuował.
- Ale po co? – zapytałam zdziwiona.
Wyciągnął rękę zza pleców i skierował ją do mnie.
- Wszystkiego najlepszego. – powiedział romantycznym głosem - Proszę, to dla ciebie. – dodał.
 Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Eee, dziękuję. – uśmiechnęłam się miło. – Ale skąd wiedziałeś?
- Powiedzmy, że intuicja mi podpowiedziała.- i znów się zaśmiał. Jego uśmiech był taki uroczy…
Z niewiadomej przyczyny poczułam motylki w brzuchu i niezwykłe ciepło.
- Podoba się? – wskazał ręką na kwiatka.
- Taak, jest śliczny.
Nastała niezręczna sytuacja. Teraz oboje nie wiedzieliśmy, co mamy powiedzieć.
- Dziękuję za życzenia i różę, ale wiesz, muszę wracać do pracy. – przerwałam ciszę.
- Mhmm, obowiązki wzywają. Wiem coś o tym. A może wyskoczymy jutro razem po pracy na obiad?
- Przepraszam, ale może innym razem.
- OK. Rozumiem. – spuścił wzrok.
Jednak po chwili zastanowienia powiedziałam:
- Albo wiesz co? Chętnie przejdę się z tobą na ten obiad. To o której?
- Dostosuję się do ciebie. – jego oczy nabrały blasku, patrzył mi prosto w oczy.
- Jutro nie pracuję, to może ok. 14?
-  Mi pasuje. To jutro przyjdę po ciebie tutaj, ok.?
- OK. – uśmiechnęłam się i odeszłam.
Przez resztę imprezy miałam niesamowicie świetny humor. Powiedziałabym wręcz, że mi odbijało (i to na trzeźwo). Taylor stwierdziła, że zostanie do końca ze mną i mi potowarzyszy. Po skończonej imprezie, która trwała do 4 nad ranem, posprzątałyśmy cały lokal i każda poszła w swoją stronę.
Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do łazienki. O niczym innym wtedy nie marzyłam, jak o ciepłej kąpieli. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Byłam tak zmęczona całym dniem, że nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. 

_________________________________________________________________________________

No i macie następny lub masz następny. Sporo wyświetleń, a zero komentarzy. To boli;/
Nam się średnio podoba i chciałybyśmy znać Wasze wrażenia po przeczytaniu, więc śmiało. Czekamy na komentarze.;)
Teraz wielka prośba i zarazem szantaż: prosimy pod dzisiejszym rozdziałem o choć 4 komentarze.
Nagrodą będzie długi czwarty rozdział ze scenami miłosnymi!!


                                                                     
 Jak wasze nadgarstki? ;p

Bye, Directioners
xoxo


9 komentarzy:

  1. świetny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe jak wyjdzie ten obiad , ale zrób tak żeby Taylor też z kimś była

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy w planach coś takiego, ale to w późniejszych rozdziałach. ;)
      Co nie znaczy, że do tego czasu nic się nie będzie działo. Wręcz przeciwnie.:)

      Usuń
  3. kiedy następny? nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak jak na początku mówiłyśmy, bd dodawać co 2 dni. Chyba, że nas czymś miło zaskoczycie, to może wcześniej ;D

      Usuń
  4. Właśnie trafiłam na Twojego bloga. Jest świetny, ciesze się że to dopiero 3 rozdział, nie miałam wiele do nadrobienia.
    dodaje do "czytanych"
    i zapraszam do siebie ... na któregoś z blogów.
    np:
    http://fame-forever-friend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziałuu:D

    OdpowiedzUsuń