Rano obudziły mnie promienie słoneczne,
padające przez okno w salonie.
- Cholera! Zaspałam!
Prace zaczynałam o 7:00, a wstałam o 6:45.
Najpierw szybko pobiegłam do szafy, wzięłam
pierwszą lepszą bokserkę, szorty i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic, ubrałam się i poszłam do kuchni coś przekąsić. Jeszcze tylko rozczesałam
włosy, pozostawiając je rozpuszczone i zbiegłam do baru.
- Uff, zdążyłam - odetchnęłam z ulgą.
Było czysto, więc tylko usiadłam przy ladzie
i zaczęłam czytać swoją ulubioną książkę, czekając na klientów.
Około godziny 8:00 pojawił się pierwszy
klient. Potem kolejny i kolejny. Obsługiwałam, zmywałam, sprzątałam. I tak w
kółko.
Kończąc moją zmianę ludzi ubywało, co mnie
bardzo dziwiło, bo przeważnie o tej godz. był największy ruch. Po chwili
przypomniało mi się o tym, że dziś ma być impreza zamknięta.
- Nic dziwnego, co chwile organizowane są
tutaj różne przyjęcia, zapowiada się niezła harówka – pomyślałam.
Przed 16:00 zaczęli zbierać się zaproszeni
goście. W sumie było ich niewielu. Ale nie wnikam. Po piętnastu minutach
przyszli organizatorzy. Ku mojemu zdziwieniu było to tych pięciu chłopaków. Po chwili podszedł do mnie
szef i powiedział:
- Liz, wiesz, że ta impreza trwa do rana? Jesteś
przygotowana na to?
- Tak szefie, wiem. Ale co z moją ranną
zmiana?
- Spokojnie. Rozmawiałem już z Taylor i to
ona jutro będzie pracowała cały dzień. Ty masz wolne. - uśmiechnął się.
- No to dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i
odeszłam do lady.
Siedziałam i czekałam, aż ktoś czegoś ode mnie
będzie potrzebował. W wolnym czasie zaczęłam czytać książkę. Po chwili
odruchowo spojrzałam na bruneta, który od początku imprezy w ogóle na mnie się nie
spojrzał, a był to ten sam chłopak, który jeszcze wczoraj pytał o moje imię. „To
dziwne” – pomyślałam - „Chociaż w sumie to zachowanie tylko potwierdza jego
stosunek do mnie”.
Czytałam, czytałam i nawet nie spostrzegłam, że
to już 20:00. Poszłam do kuchni, aby zrobić sobie shake'a na kolację. Po chwili
usłyszałam głos dobiegający zza lady. Podeszłam, a ciemnoskóry chłopak (chyba
jeden z członków zespołu) powiedział do mnie:
- Hej Liz. - na jego twarzy pojawił się
wielki banan.
- yyy, hej. Skąd znasz moje imię!? -
odpowiedziałam zaskoczona.
- Jestem Zayn. – wyciągnął w moją stronę dłoń.
Wyczułam od niego sporą ilość alkoholu.
- Ja Liz, ale to już wiesz. - powiedziałam ze
skwaszoną miną.
- Ejj, rozluźnij się. - uśmiechnął się jeszcze
bardziej.
- Potrzebujesz czegoś, podać coś? –
odrzekłam.
- Nie, nic nie potrzebuję. Tak tylko przyszedłem
pogadać.
- mhm. no to pogadaliśmy. – odpowiedziałam, na
co on odparł:
- Dobra, dobra, już sobie idę. Właściwie to
przyszedłem ci tylko powiedzieć, że podobasz się Liam’owi. - uśmiech znów
zawitał na jego twarzy.
Pomyślałam sobie: „Kto to u licha jest Liam?!”.
Najwyraźniej zrobiłam dziwna minę i widocznie Zayn to zauważył.
- Nie wiesz o kim mowie, prawda?
- A powinnam? - zapytałam z zmarszczonym czołem.
- Nie chcesz wiedzieć, to nie powiem ci. -
powiedział cały czas uśmiechając się.
- W cale nie chcę. Nie obchodzi mnie to. – skłamałam.
- Okey, twoja sprawa.- odwrócił się z
satysfakcją i poszedł w stronę tłumu.
Obserwowałam go. Podszedł do bruneta i coś mu
mówił. Za chwile obaj się na mnie spojrzeli, a brunet lekko się zarumienił, po
czym walnął pięścią w klatę Zayna. To było dziwne.
Dochodziła 21:00. Nagle ktoś mnie zawołał. Głos
dochodził z kuchni, więc tam podążyłam. Kiedy weszłam stanęłam jak słup soli.
Nie wiedziałam co się dzieje. Cała obsługa stała przede mną. Na czele zespołu
Taylor wraz z szefem. Joe trzymał w ręku wielki bukiet kwiatów, a Taylor małe
pudełeczko. Wszyscy naraz krzyknęli: „Niech żyje nam Liz!!!”.
Jeszcze przez chwile stałam i nic nie mówiłam.
Nie miałam siły niczego z siebie wydusić. Po chwili zwróciłam się do Taylor: - Skąd ty się tu wzięłaś!? Przecież miałaś być u
twojej matki!
- Liz, głuptasie! Przecież są twoje urodziny,
nie mogłam cię tu zostawić samej! - uśmiechnęła się ciepło.
- Jak my wszyscy! - dodał Joe, po czym zostałam
obdarowana tyloma buziakami, że starczy mi na cały rok. Trzymając prezenty w ręku
rozkleiłam się. Usiadłam mimowolnie na krześle chowając twarz w dłoniach. Taylor
szybko do mnie podeszła i przytuliła.
Zapytała:
- Liz o co chodzi?
- Bo ja
... nie spodziewałam się ...- dalej płakałam.
- Ciii, wiem. Tak myślałam. Dziś chcieliśmy
ci pokazać, że zawsze będziesz mogła na nas liczyć i że zawsze będziemy traktować
cię jak nasza siostrę! - po czym ucałowała
mnie w policzek.
- Dziękuje. - powiedziałam cicho. - Dziękuje
za wszystko. - dodałam i wtuliłam się w ramiona mojej przyjaciółki.
~Oczami Zayna~
Podszedłem do lady, żeby zamówić cos do
jedzenia dla Nialla. Nikogo nie było przy ladzie, więc skierowałem się w stronę
kuchni. Drzwi od pomieszczenia były otwarte i wchodząc zauważyłem Liz, której obsługa
składa życzenia urodzinowe. Poszedłem po Liam’a. Gdy byliśmy już z powrotem, zobaczyliśmy
jak dziewczyna siedzi na krześle i płacze. Spojrzałem na przyjaciela. Miał
zmartwioną minę (a do niego to niepodobne).
- Zaraz wracam. - odpowiedział tajemniczo.
- Ale Liam ... - nie zdążyłem dokończyć, bo zniknął
w tłumie. Usłyszałem tylko trzask zamykających się drzwi.
Jeszcze chwile stałem tam i czekałem na Liam’a.
Po 15 min wrócił z długą czerwoną różą.
- Zayn możesz zawołać całą obsługę na sale? Powiedz,
że potrzebujesz ich do czegoś. - zapytał z nadzieją w oczach.
- Ale co ja mam im powiedzieć? - przerwał mi.
- Proszę, zrób to dla mnie, wiem, że sobie
poradzisz. – powiedział, po czym dal mi wielkiego całusa w policzek i wepchnął
mnie do pomieszczenia..
~Oczami Liz~
Moją rozmowę z Taylor przerwał zdenerwowany
Zayn. Mówił, że szybko nas potrzebuje na sali, a dalej nie zrozumiałam, bo tak bełkotał.
… Wszyscy wyparowali z kuchni, przepychając
się w drzwiach. Ja wyszłam ostatnia, bo chciałam właśnie tego uniknąć. Zamykam
drzwi i chcę odejść w stronę reszty grupy, kiedy nagle ktoś chwyta mnie za
nadgarstek. Odwracam się, a za mną stoi ten cały brunet.
- Mógłbyś mnie puścić? Muszę iść na salę. –
odparłam powstrzymując zdenerwowanie.
- Spokojnie, to tylko fałszywy alarm. –
zaśmiał się pod nosem. – Powiedziałem Zaynowi, żeby coś wymyślił, bo chciałem
pogadać z tobą na osobności. – kontynuował.
- Ale po co? – zapytałam zdziwiona.
Wyciągnął rękę zza pleców i skierował ją do
mnie.
- Wszystkiego najlepszego. – powiedział
romantycznym głosem - Proszę, to dla ciebie. – dodał.
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Eee, dziękuję. – uśmiechnęłam się miło. –
Ale skąd wiedziałeś?
- Powiedzmy, że intuicja mi podpowiedziała.-
i znów się zaśmiał. Jego uśmiech był taki uroczy…
Z niewiadomej przyczyny poczułam motylki w
brzuchu i niezwykłe ciepło.
- Podoba się? – wskazał ręką na kwiatka.
- Taak, jest śliczny.
Nastała niezręczna sytuacja. Teraz oboje nie
wiedzieliśmy, co mamy powiedzieć.
- Dziękuję za życzenia i różę, ale wiesz,
muszę wracać do pracy. – przerwałam ciszę.
- Mhmm, obowiązki wzywają. Wiem coś o tym. A
może wyskoczymy jutro razem po pracy na obiad?
- Przepraszam, ale może innym razem.
- OK. Rozumiem. – spuścił wzrok.
Jednak po chwili zastanowienia powiedziałam:
- Albo wiesz co? Chętnie przejdę się z tobą
na ten obiad. To o której?
- Dostosuję się do ciebie. – jego oczy
nabrały blasku, patrzył mi prosto w oczy.
- Jutro nie pracuję, to może ok. 14?
- Mi
pasuje. To jutro przyjdę po ciebie tutaj, ok.?
- OK. – uśmiechnęłam się i odeszłam.
Przez resztę imprezy miałam niesamowicie
świetny humor. Powiedziałabym wręcz, że mi odbijało (i to na trzeźwo). Taylor
stwierdziła, że zostanie do końca ze mną i mi potowarzyszy. Po skończonej
imprezie, która trwała do 4 nad ranem, posprzątałyśmy cały lokal i każda poszła
w swoją stronę.
Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam
się do łazienki. O niczym innym wtedy nie marzyłam, jak o ciepłej kąpieli.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Byłam tak zmęczona całym dniem,
że nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
_________________________________________________________________________________
No i macie następny lub masz następny. Sporo wyświetleń, a zero komentarzy. To boli;/
Nam się średnio podoba i chciałybyśmy znać Wasze wrażenia po przeczytaniu, więc śmiało. Czekamy na komentarze.;)
Teraz wielka prośba i zarazem szantaż: prosimy pod dzisiejszym rozdziałem o choć 4 komentarze.
Nagrodą będzie długi czwarty rozdział ze scenami miłosnymi!!
Jak wasze nadgarstki? ;p
Bye, Directioners
xoxo
Dodałam rozdział ^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na następny
OdpowiedzUsuńciekawe jak wyjdzie ten obiad , ale zrób tak żeby Taylor też z kimś była
OdpowiedzUsuńMamy w planach coś takiego, ale to w późniejszych rozdziałach. ;)
UsuńCo nie znaczy, że do tego czasu nic się nie będzie działo. Wręcz przeciwnie.:)
kiedy następny? nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńNo tak jak na początku mówiłyśmy, bd dodawać co 2 dni. Chyba, że nas czymś miło zaskoczycie, to może wcześniej ;D
UsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga. Jest świetny, ciesze się że to dopiero 3 rozdział, nie miałam wiele do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńdodaje do "czytanych"
i zapraszam do siebie ... na któregoś z blogów.
np:
http://fame-forever-friend.blogspot.com/
świetny blog! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziałuu:D
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuń