- No świetnie. Po prostu genialnie… -
parsknęła Taylor.
- Nie marudź tylko powiedz mi co ci zabrać. –
powiedziałam podniesionym tonem.
- Torebkę i sweterek. Wiszą na tamtym
wieszaku. – wskazała.
10 minut później
- Oczami Louisa -
Zaparkowałem przy wejściu od zaplecza. Od
razu zauważyłem Liam’a.
- Bracie, sory, że zawracam ci głowę o tej
godzinie, ale naprawdę jesteś potrzebny. – odezwał się.
- Spoko. I tak nudziłem się w domu, bo reszta
poszła już spać.
Weszliśmy do środka. Kiedy zobaczyłem Taylor
siedzącą na krześle, zaniemówiłem. Wyglądała inaczej. Inaczej niż zazwyczaj w
Milkshake City. Wiedziałem, że jest ładna, ale nigdy nie myślałem o niej w taki
sposób jak teraz.
Miała na sobie czarną, krótką sukienkę bez
ramiączek, do tego wysokie, czerwone obcasy. Do
tego lokowane włosy, które były upięte z boku czerwonym kwiatem. Makijaż na
ogół nie był zbyt mocny. Taki naturalny, powiedziałbym „naturalna piękność”.
Jej usta błyszczały się, to sam nie wiem dlaczego, najbardziej mnie w niej
kręciło, a tym bardziej jak się uśmiechnała.
- Cześć wszystkim! – krzyknąłem.
- Hej Louis. – uścisnęła mnie Liz.
- Cześć. – powiedziała nieśmiało Taylor.
- Wszystkiego najlepszego! – wyszczerzyłem
się do niej.
- Dziękuję. Na pewno się przyda. – trochę
posmutniała.
- To co, jedziemy? – niecierpliwił się Liam.
- Chodź, pomogę ci wstać. – wyciągnąłem do
niej rękę.
- To my idziemy już do samochodu. – oznajmił
Liam.
Liam dziwnie się zachowywał. Chyba chciał
pobyć sam z Liz. „Mój Daddy dorasta” – pomyślałem.
- Łap! – rzuciłem mu kluczyki – Dasz radę iść
sama, czy cię ponieść? – zwróciłem się do dziewczyny.
- Nie no. Chyba dam radę. – zaśmiała się.
Gdy tylko zrobiła pierwszy krok, syknęła z
bólu i podparła się mojego ramienia.
- Chyba jednak cię poniosę. – uśmiechnąłem
się do niej.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu.
- Taaaa, nie ma to jak wychodzić z własnej
imprezy… - posmutniała.
- Nie ma to jak porywać piękną dziewczynę z
jej imprezy – spojrzałem na nią, a ona lekko się zaczerwieniła.
Podczas drogi, Liam miział się z Liz na
tylnych siedzeniach, a Taylor siedziała obok mnie podpierając się o oparcie.
Wreszcie dojechaliśmy. Pielęgniarka wypełniła
wszystkie formalności i poszła po lekarza dyżurującego. Po chwili wróciła i
skierowała się do Taylor.
- Doktor przed chwilką wyszedł na 30 minutową
przerwę. Musi pani poczekać. – oznajmiła obojętnie.
- Słucham?! Nie dość, że musiałam wyjść z
własnych urodzin to jeszcze mam czekać na lekarza?!
Myślałem, że Taylor jej zaraz przywali.
- Ej, spokojnie. – próbowałem ją uspokoić –
Może nam pani powiedzieć ile mamy czekać?
- Mówiłam, żeby to nie przyjeżdżać. Tylko
zmarnowaliśmy czas!
- No jeszcze jakieś 20 minut. – oznajmiła
pielęgniarka.
- A gdzie możemy poczekać? – zapytała Liz.
- Proszę przy gabinecie nr 246. Tzn. na
wprost i w lewo.
Po jakimś czasie Liz i Liam wstali.
- Idziemy poszukać czegoś do picia. Przynieść
wam też? – zapytał Liam.
- Ja poproszę. – zgłosiłem się.
- Mi też możecie przynieść. – podniosła głowę
Taylor.
- Ok. To zaraz będziemy.
Spojrzałem na obolałą nogę Taylor. Była sina
i do tego cały czas puchła.
- Mocno boli? – odezwałem się, po chwili
ciszy.
- Jak siedzę to trochę. Gorzej jak stoję. –
skrzywiła się.
- Mogę pomasować jeśli chcesz. – poruszyłem
brwiami.
- Haha. Nie dziękuję i tak już dużo dla mnie
zrobiłeś. – w końcu uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Co takiego zrobiłem? – zdziwiłem się.
- Wstałeś o 2 w nocy, żeby podwieźć kalekę do
szpitala, bo nie umie chodzić w szpilkach.
- I tak nie spałem.
- Co nie zmienia faktu, że i tak muszę ci się
jakoś odwdzięczyć. – znów się uśmiechnęła, tym razem stanowczo.
- Mhm, pomyślmy. – udałem zamyślonego – Chyba
nawet wiem jak.
- Mam się bać? – spojrzała na mnie zza
ramiona.
- Umówisz się ze mną? – patrzyłem jej prosto
w oczy.
- Chyba nie mam wyjścia. – uśmiechnęła się.
- Świetnie. – miałem ochotę ją wtedy
przytulić, sam nie wiem dlaczego.
- No wreszcie idzie nasz doktorek. – szturchnęła mnie lekko.
- Przepraszam państwa, ale musiałem coś
zjeść. – odkluczył drzwi – Zapraszam.
Pomogłem Taylor wstać i zaprowadziłem do
środka. Chciałem wyjść, ale mnie zatrzymała.
- Zostań ze mną. – widziałem strach w jej
oczach.
Usiadłem na krześle obok niej.
W tym samym czasie…
- Oczami Liz -
- Proszę tylko o automat, czy to za wiele?!
- Liam wracajmy już, pewnie doktor przyszedł.
– chwyciłam go za rękę.
Poszliśmy w stronę gabinetu. Trochę zajęło
nam to czasu, ponieważ nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Po 10 minutach dotarliśmy
pod gabinet.
- Gdzie oni są? – zapytałam.
- Na pewno są już w środku. – uspokoił mnie –
usiądźmy.
Może to dziwnie wyglądało, ale Liam siedział
na krześle, a ja leżałam mając głowę na jego kolanach. Czule głaskał moje
włosy. Od razu odpłynęłam. Chociaż nie na długo, bo przerwał mi dźwięk sms’a.
„Jutro wezmę za was zmiany, bo i tak muszę
być w Milkshake City, a klientów za dużo pewnie nie będzie. Jakbyś mogła to
przekaż to Tay, bo jakoś nie mogę się do niej dodzwonić. Joe”.
- Kto o tej porze pisze do ciebie sms-y? –
zdziwił się Liam.
- To Joe. Jutro mam wolne. – ucieszyłam się.
- To bardzo dobrze. – uśmiechnął się i
pocałował mnie.
Z tego jakże cudownego pocałunku wyrwali nas
Lou i Taylor.
- No pięknie. Ja tu cierpię, a wy się
miziacie. – parsknęła przyjaciółka.
- Przepraszamy, ale za to mam dal ciebie
dobrą wiadomość. – odpowiedziałam uśmiechnięta.
- No to gadaj!
- Jutro mamy wolne.
- Oooo, to suuuper.
- A co z nogą? Pochwalisz się? – Liam wstał,
łapiąc mnie za rękę.
- Mam skręconą kostkę i zwolnienie na dwa
tygodnie. – wymusiła uśmiech.
- To nie tak źle. – dodałam – Dwa tygodnie…
jakoś przetrwamy. – zaśmiałam się.
- Oczami Louisa -
- Dobra, chodźmy do samochodu. – wydusiła Taylor.
Wyglądała na zmęczoną. Pomogłem jej dojść do
samochodu. Podczas jazdy nikt się nie odzywał, Liz zasnęła u boku Liam’a, a
Taylor wpatrywała się w szybę.
Pojechaliśmy odwieść zakochanych do Milkshake
City.
- To teraz gdzie jedziemy? – poruszyłem śmiesznie
brwiami.
- Chciałabym zobaczyć, czy impreza jeszcze
trwa. – zasmuciła się.
…
Zawiozłem ją pod samą salę, ale i tak pomogłem
jej wejść do środka.
- No to na mnie już czas. – odezwałem się
przy wejściu.
- Louis zostań… jeśli chcesz. – spojrzała mi
prosto w oczy.
- Chcę, ale nie jestem odpowiednio ubrany. –
zerknąłem na dresy.
- Przestań. Wyglądasz świetnie. – jej policzka
lekko się zaróżowiły.
- Dobra, dobra, nie nalegaj już tak. –
zaśmiałem się.
- A tak apropo, jakoś tu cicho. – zmarszczyła
czoło.
- Jak na imprezę, to faktycznie. –
przytaknąłem.
Udaliśmy się na sale. Oprócz kelnerek,
barmanów i zespołu nikogo już nie było. Zauważyłem karteczkę leżącą na stoliku.
Podałem ją Taylor. Ta ledwo żywa oparła się o ścianę.
- Co jest? – zapytałem.
- Spieprzyłam sobie całą imprezę. – była bliska
płaczu.
- Oczami Taylor -
Louis przeczytał liścik, po czym powiedział:
- No przecież napisali, że rozumieją i życzą
ci szybkiego powrotu do zdrowia no i że impreza była super.
- Tak, tylko szkoda, że beze mnie. – jeszcze bardziej
posmutniałam.
- Przecież to nie twoja wina. – pocieszał mnie.
- Chcę być jak najszybciej w domu. –
spojrzałam na Louisa.
- No to chodźmy. Nic tu po nas. – objął mnie
ramieniem.
Dojechaliśmy pod mój dom.
- To kiedy się widzimy? – puścił mi oko,
wysiadając z samochodu.
Zaraz znalazł się obok, otworzył drzwi i
wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją.
- Może wpadniesz jutro do mnie? –
zaproponowałam – Bo ja raczej się tak szybko nie wydostanę z domu. –
uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy. O której?
- Jak się wreszcie wyśpisz. – zaśmiałam się.
- Koło 16? – spojrzał mi prosto w oczy.
- No to jesteśmy umówieni. – otworzyłam drzwi
do mieszkania – Dziękuję za wszystko Louis. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go
w policzek.
- Nie ma za co. Do jutra. – odpowiedział dopiero
po chwili.
- Do zobaczenia. – uśmiechnęłam się jak
najmilej potrafiłam.
Pokiwałam mu i weszłam do środka.
________________________________________________________________________________
Piszcie co sądzicie o Taylor i Louisie.;)
Nie wiemy za bardzo co dziś napisać, tak więc...
Bye, Directioners
xoxo
Rozdział jest świetny!! :) Wszystko super.Czekam na następny z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział ;D , a co do Louisa i Taylor to myślę że będą do siebie pasować pozdro ~ Daria♥
OdpowiedzUsuńLouis i Taylor - zdecydowanie to lubię ;d
OdpowiedzUsuńLouis i Taylor ? są mega * . * , chce więcej o nich : D
OdpowiedzUsuńrozdział super < oczywiście >
Nice ;* oby tak dalej good luck girls ;D
OdpowiedzUsuńNO ! Liam z Liz , Lou z Tay i jest git majonez :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń