Cześć Directioners!
W komentarzach liczymy na linki do innych, Waszym zdaniem ciekawych blogów, a tym bardziej Waszego autorstwa!
Agata - /A i Zuzia - /z
xoxo

22 sierpnia 2012

Rozdział 17



Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Spojrzałam na godzinę – 6:00. „No cóż.” – pomyślałam. Wyślizgnęłam się z objęć mojego chłopaka tak, by go nie obudzić. Powędrowałam do łazienki się trochę ogarnąć, ale to nie było do końca możliwe, bo nie miałam grzebienia i innych niezbędnych rzeczy. Ubrałam się tylko w swoje ciuchy i wyszłam.
- Liam, a ty co? – zdziwiłam się.
- Miałem cię odprowadzić, to wstaję. – odpowiedział zaspanym głosem – Hej piękna. – podszedł do mnie i złożył na moich ustach słodkiego buziaka.
- Przecież sama mogę iść. – dodałam, ścieląc łóżko.
- Obiecałem, to dotrzymam słowa. – uśmiechnął się.
- To idź się ubrać, a ja zejdę zrobić coś do jedzenia. – poszłam w stronę kuchni.
Zrobiłam nam płatki i kakao. Usiadłam do stołu. Nagle wparował Harry w samych bokserkach.
- Cześć! – powiedział wesoło.
- Emm… hej. A ty co tak wcześnie na nogach? – zapytałam dalej jedząc.
- Nie wiem, tak jakoś nie mogłem spać. – chwycił butelkę z wodą.
- Aha, no spoko. – zrobiłam obojętną minę i wzdrygnęłam ramionami.
Chciał się usiąść obok w tym samym momencie dotarł Liam.
- Harry! Weź się ubierz! – krzyknął Liam wchodząc do kuchni i zasiadł obok mnie.
- Dobra, idę. – opuścił głowę i pokornie wyszedł.
- Smacznego. – rzekłam uśmiechając się.
- Dziękuję. – odwzajemnił.
- Dziś też nagrywacie? – zapytałam.
- Nie. – pokiwał przecząco głową.
- Ehm.. Liam… Pogadasz dziś z chłopakami o Amy? – rzuciłam nerwowo bawiąc się kubkiem.
- Pewnie. Jeśli chcesz, to możemy to razem zrobić. – chwycił moją dłoń.
- Pracuję. – skrzywiłam się.
- To po pracy wpadnij do nas. A teraz się rozchmurz, bo nie lubię kiedy się smucisz.- miło się uśmiechnął.
- Chodź, zbierajmy się już.
Doszliśmy do Milkshake City.
- Wejdziesz? Rano i tak nie ma klientów. – odkluczyłam drzwi.
- Muszę iść jeszcze na zakupy.
- Aha, no to widzimy się później, tak? – odwróciłam się do niego.
- Mhmm. – dał mi buziaka w policzek i odszedł.
Weszłam do środka, odłożyłam torebkę do szafki, włożyłam na siebie fartuszek i poszłam do lady. Ku mojemu zdziwieniu, przyszedł klient. Obsłużyłam go, potem zrobiłam sobie orzeźwiającego skake’a i wróciłam na stanowisko.
Około 10:30 zawitał Tommo.
- O hej Louis! – uśmiechnęłam się miło – Coś ci podać?
- Jadłem śniadanie przed chwilą. – usiadł przy ladzie.
- To co cię do mnie sprowadza? – trochę byłam zaskoczona.
Przez chwilkę milczał. Jednak potem się odezwał. Głowę, którą wcześniej miał spuszczoną, energicznie podniósł.
- Powiedz mi, czy ja mam szanse u Taylor? Pytam się ciebie, no bo wiesz… jesteście przyjaciółkami… no i pomyślałem… - przerwałam mu.
- Wydaje mi się, że masz szanse. – uśmiechnęłam się.
- Ehm.. ale wykład. – podparł głowę ręką.
- Chciałeś wiedzieć, to już wiesz! – powiedziałam trochę złośliwie.
- No dobra, dziękuję. – wydawał się być zamyślony – A twoim zdaniem jak wielkie są te szanse?
- Po niedzieli była zadowolona, więc sądzę, że duże. A teraz nie siedź tu bezczynnie, bo tak jej nie zdobędziesz. – puściłam mu oko.
- Dzięki, tylko to chciałem wiedzieć. – uśmiechnął się i wybiegł z lokalu.
Po chwili…
- Oczami Taylor -
Właśnie sprzątałam pokój, kiedy przyszedł sms.
„Cześć Tay! Jak kostka? Mam nadzieję, że dobrze, bo przed 17:00 przyjeżdżam po Ciebie i jedziemy do nas do domu. Chyba nie masz nic przeciwko? Do zobaczenia, Louis xxx.”
Na co odpisałam:
„Hej. Z kostką już lepiej J. Będę czekać. Do zobaczenia.:*”.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zajęłam się dalszymi porządkami.
- Oczami Liz - 
Pracę skończyłam jak zawsze o 16:00. Zdjęłam fartuch i pobiegłam na górę. Kiedy weszłam do mieszkania, od razu wskoczyłam pod prysznic i przebrałam się w ciemne dżinsy, jasno błękitną, luźną koszulę, pod nią miałam zwykły biały T-shirt. Włosy spięłam w kitkę, rzęsy maznęłam tylko lekko mascarą. Poszłam coś przegryźć i byłam gotowa. O 16:40 miał być po mnie Lou z Taylor. Założyłam na nogi czarne koturny. A po chwili dostałam wiadomość, że stoją już pod Milkshake City.
Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Zaczęło padać, więc szybko wbiegliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie.
- Jesteśmy! – krzyknął Louis.
- Cześć chłopaki. – przywitałam się.
- Cześć Liz. – odpowiedzieli równo.
Podeszłam do Liam’a i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Chłopaki poznajcie Taylor. Taylor to jest Zayn, Niall, Harry. – wskazywał ręką poszczególne osoby.
- Miło nam cię poznać. – odezwał się Niall.
- Louis dużo nam o tobie mówił.. – dodał cwaniacko Zayn, po czym dostał poduszką.
- Dobra… Mamy wam coś do powiedzenia. – oznajmił Liam.
- Będę wujkiem? – wycedził wesoło Louis.
- Hahah, bardzo śmieszne. – Liam posłał mu wrogie spojrzenie – To jest naprawdę ważna sprawa i wcale nie śmieszna. – powiedział poważnie – Liz zaczniesz?
- Mhm… Taylor już po części wie, ale zacznę od początku…
Opowiedziałam im całą historię Amy.
- No właśnie… Teraz tylko pytanie do was, czy chcecie nam pomóc w zebraniu kasy na tą szczepionkę? – zapytał ich Liam.
- Jasne! – krzyknęli chórem.
- Wymyśliłem już, co moglibyśmy dla niej zrobić. – kontynuował.
- Koncert charytatywny! – oświeciło Niall’a.
- No właśnie… - dodał Liam – To ja się wszystkim zajmę. – oznajmił Daddy.
- Zanim zorganizujemy koncert, można iść odwiedzić małą. – powiedziała nieśmiało Tay.
Wszyscy jednogłośnie się zgodzili. Po wspólnej konwersacji, zwróciłam się do mojego chłopaka.
- Liam odprowadzisz mnie?
- OK. Założę buty i możemy iść.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do mnie.
- Zostajesz u mnie, czy wracasz? – zapytałam wchodząc do mieszkania.
- Hmmm… pomyślmy… jestem zmęczony. Zostaję. – odparł po czym zamknął drzwi.
Odłożyłam klucze na stół. Usiedliśmy na kanapie.
Dochodziła 22.
- Wstawaj. Muszę wyjąć poduszkę dla ciebie. – powiedziałam.
- Ehh… no dobra, już wstaję.
Rzuciłam do niego poduszkę.
- Idę się umyć, a ty ścielisz łóżko. – wystawiłam mu język.
- A ja mam lepszy pomysł. Pójdźmy tam razem! – zbliżył się do mnie, lecz go odepchnęłam.
- Taa, jasne. Niee. – poklepałam go po policzku i poszłam do łazienki.
Umyłam się, założyłam pidżamę (duża, luźna koszulka) i poszłam do sypialni.
Po mnie Liam zajął łazienkę, po czym dołączył położył się obok w samych bokserkach.
- Ahh… jakiego ja mam przystojnego chłopaka. – westchnęłam, dotykając jego torsu.
- Mmm… jaką ja mam seksowną dziewczynę. – poruszył brwiami i przyciągnął energicznie.
Pocałował mnie namiętnie. A po chwili znalazł się nade mną. Przygryzł lekko moją dolną wargę, po czym uniósł lekko i usadowił na jego kolanach. Rękoma błądził po plecach. Byłam pewna, że Liam jest tym jedynym i to z nim chcę to zrobić. Właśnie zamierzał zdjąć mi bluzkę, jednak szybko go odepchnęłam.
Był totalnie zdezorientowany.
- Eee… coś nie tak zrobiłem? – przejął się.
- Nie Liam. – przysunęłam się do niego – Wszystko okej, tylko… chodzi o to, że właśnie mam, yghh, no wiesz. Kurczę, okres mam, no! – w końcu wydusiłam, trochę się zawstydzając.
- I to tylko o to chodzi? – ujął moją twarz w swe dłonie i uśmiechnął się uroczo.
- No tak. – spuściłam wzrok.
- To nie twoja wina przecież. – objął mnie.
Położyliśmy się. Wtuliłam się w Liam’a. Jednak nie mogłam zasnąć. Męczyły mnie myśli z tym, co się mogło wydarzyć. Zastanawiałam się jak bardzo go rozczarowałam.
- Liam śpisz? – szepnęłam.
- Niee, nie mogę zasnąć. – odparł.
- Kochanie, mocno cię zawiodłam? – zapytałam zmartwiona.
- Co ty gadasz? Nie zawiodłaś mnie. Tak długo na ciebie czekałem, to jeszcze poczekam. – pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję. – położyłam głowę na jego rozgrzanym torsie – Kocham cię. – powiedziałam, a po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza.

_________________________________________________________________________________

Na wstępie przepraszamy za ten rozdział. 
Następny za 2 dni.

Zayn
xoxo

8 komentarzy:

  1. Czemu przepraszacie? Jest świetny! *.*

    Zapraszam tu, właśnie piszę również nowe opowiadanie z 1D:
    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    Mam nadzieję, że Cię zaciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział nie ma za co przepraszać ;) w końcu było blisko ( Liam & Liz ) if you know what i mean ;P ale najbardziej mnie zastanawia co ten Harry odpierdala xD give me more

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział , kocham tego bloga choć jestem tu pierwszy raz . Czekam na nn , bo nie mogę się doczekać ;))

    Zapraszam do mnie ;*
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejny cudowny rozdział : d .dziewczynki uwielbiam was
    ; ***

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny ;P
    Czekam na next' a i zapraszam do mnie ;*
    http://imaginy-o-one-direction-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni to razem są tacy słodcy. I jeszcze Lou i Taylor też!
    Fajnie, że wszyscy zaakceptowali pomysł z koncertem. No bo Amy potrzebuje tej szczepionki, a z ich pomocą powinno pójść znacznie łatwiej.
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie piszesz !! Zaczęłam czytać i nie moge sie oderwać :)). Zapraszam do mnie - http://anotherverra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę wujkiem?? hahah spoko ;*
    Love you <3

    OdpowiedzUsuń