Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Spojrzałam
na godzinę – 6:00. „No cóż.” – pomyślałam. Wyślizgnęłam się z objęć mojego
chłopaka tak, by go nie obudzić. Powędrowałam do łazienki się trochę ogarnąć,
ale to nie było do końca możliwe, bo nie miałam grzebienia i innych niezbędnych
rzeczy. Ubrałam się tylko w swoje ciuchy i wyszłam.
- Liam, a ty co? – zdziwiłam się.
- Miałem cię odprowadzić, to wstaję. –
odpowiedział zaspanym głosem – Hej piękna. – podszedł do mnie i złożył na moich
ustach słodkiego buziaka.
- Przecież sama mogę iść. – dodałam, ścieląc
łóżko.
- Obiecałem, to dotrzymam słowa. – uśmiechnął
się.
- To idź się ubrać, a ja zejdę zrobić coś do
jedzenia. – poszłam w stronę kuchni.
Zrobiłam nam płatki i kakao. Usiadłam do
stołu. Nagle wparował Harry w samych bokserkach.
- Cześć! – powiedział wesoło.
- Emm… hej. A ty co tak wcześnie na nogach? –
zapytałam dalej jedząc.
- Nie wiem, tak jakoś nie mogłem spać. –
chwycił butelkę z wodą.
- Aha, no spoko. – zrobiłam obojętną minę i
wzdrygnęłam ramionami.
Chciał się usiąść obok w tym samym momencie
dotarł Liam.
- Harry! Weź się ubierz! – krzyknął Liam
wchodząc do kuchni i zasiadł obok mnie.
- Dobra, idę. – opuścił głowę i pokornie
wyszedł.
- Smacznego. – rzekłam uśmiechając się.
- Dziękuję. – odwzajemnił.
- Dziś też nagrywacie? – zapytałam.
- Nie. – pokiwał przecząco głową.
- Ehm.. Liam… Pogadasz dziś z chłopakami o
Amy? – rzuciłam nerwowo bawiąc się kubkiem.
- Pewnie. Jeśli chcesz, to możemy to razem
zrobić. – chwycił moją dłoń.
- Pracuję. – skrzywiłam się.
- To po pracy wpadnij do nas. A teraz się rozchmurz,
bo nie lubię kiedy się smucisz.- miło się uśmiechnął.
- Chodź, zbierajmy się już.
…
Doszliśmy do Milkshake City.
- Wejdziesz? Rano i tak nie ma klientów. –
odkluczyłam drzwi.
- Muszę iść jeszcze na zakupy.
- Aha, no to widzimy się później, tak? – odwróciłam
się do niego.
- Mhmm. – dał mi buziaka w policzek i
odszedł.
Weszłam do środka, odłożyłam torebkę do
szafki, włożyłam na siebie fartuszek i poszłam do lady. Ku mojemu zdziwieniu,
przyszedł klient. Obsłużyłam go, potem zrobiłam sobie orzeźwiającego skake’a i
wróciłam na stanowisko.
…
Około 10:30 zawitał Tommo.
- O hej Louis! – uśmiechnęłam się miło – Coś
ci podać?
- Jadłem śniadanie przed chwilą. – usiadł
przy ladzie.
- To co cię do mnie sprowadza? – trochę byłam
zaskoczona.
Przez chwilkę milczał. Jednak potem się
odezwał. Głowę, którą wcześniej miał spuszczoną, energicznie podniósł.
- Powiedz mi, czy ja mam szanse u Taylor?
Pytam się ciebie, no bo wiesz… jesteście przyjaciółkami… no i pomyślałem… -
przerwałam mu.
- Wydaje mi się, że masz szanse. – uśmiechnęłam
się.
- Ehm.. ale wykład. – podparł głowę ręką.
- Chciałeś wiedzieć, to już wiesz! –
powiedziałam trochę złośliwie.
- No dobra, dziękuję. – wydawał się być
zamyślony – A twoim zdaniem jak wielkie są te szanse?
- Po niedzieli była zadowolona, więc sądzę,
że duże. A teraz nie siedź tu bezczynnie, bo tak jej nie zdobędziesz. –
puściłam mu oko.
- Dzięki, tylko to chciałem wiedzieć. –
uśmiechnął się i wybiegł z lokalu.
…
Po chwili…
- Oczami Taylor -
Właśnie sprzątałam pokój, kiedy przyszedł
sms.
„Cześć Tay! Jak kostka? Mam nadzieję, że
dobrze, bo przed 17:00 przyjeżdżam po Ciebie i jedziemy do nas do domu. Chyba
nie masz nic przeciwko? Do zobaczenia, Louis xxx.”
Na co odpisałam:
„Hej. Z kostką już lepiej J.
Będę czekać. Do zobaczenia.:*”.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zajęłam się
dalszymi porządkami.
- Oczami Liz -
Pracę skończyłam jak zawsze o 16:00. Zdjęłam
fartuch i pobiegłam na górę. Kiedy weszłam do mieszkania, od razu wskoczyłam
pod prysznic i przebrałam się w ciemne dżinsy, jasno błękitną, luźną koszulę,
pod nią miałam zwykły biały T-shirt. Włosy spięłam w kitkę, rzęsy maznęłam
tylko lekko mascarą. Poszłam coś przegryźć i byłam gotowa. O 16:40 miał być po
mnie Lou z Taylor. Założyłam na nogi czarne koturny. A po chwili dostałam
wiadomość, że stoją już pod Milkshake City.
Po 15 minutach byliśmy już na miejscu.
Zaczęło padać, więc szybko wbiegliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie.
- Jesteśmy! – krzyknął Louis.
- Cześć chłopaki. – przywitałam się.
- Cześć Liz. – odpowiedzieli równo.
Podeszłam do Liam’a i złożyłam na jego ustach
pocałunek.
- Chłopaki poznajcie Taylor. Taylor to jest
Zayn, Niall, Harry. – wskazywał ręką poszczególne osoby.
- Miło nam cię poznać. – odezwał się Niall.
- Louis dużo nam o tobie mówił.. – dodał cwaniacko
Zayn, po czym dostał poduszką.
- Dobra… Mamy wam coś do powiedzenia. –
oznajmił Liam.
- Będę wujkiem? – wycedził wesoło Louis.
- Hahah, bardzo śmieszne. – Liam posłał mu
wrogie spojrzenie – To jest naprawdę ważna sprawa i wcale nie śmieszna. –
powiedział poważnie – Liz zaczniesz?
- Mhm… Taylor już po części wie, ale zacznę
od początku…
Opowiedziałam im całą historię Amy.
- No właśnie… Teraz tylko pytanie do was, czy
chcecie nam pomóc w zebraniu kasy na tą szczepionkę? – zapytał ich Liam.
- Jasne! – krzyknęli chórem.
- Wymyśliłem już, co moglibyśmy dla niej
zrobić. – kontynuował.
- Koncert charytatywny! – oświeciło Niall’a.
- No właśnie… - dodał Liam – To ja się
wszystkim zajmę. – oznajmił Daddy.
- Zanim zorganizujemy koncert, można iść odwiedzić
małą. – powiedziała nieśmiało Tay.
Wszyscy jednogłośnie się zgodzili. Po
wspólnej konwersacji, zwróciłam się do mojego chłopaka.
- Liam odprowadzisz mnie?
- OK. Założę buty i możemy iść.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do mnie.
- Zostajesz u mnie, czy wracasz? – zapytałam wchodząc
do mieszkania.
- Hmmm… pomyślmy… jestem zmęczony. Zostaję. –
odparł po czym zamknął drzwi.
Odłożyłam klucze na stół. Usiedliśmy na
kanapie.
…
Dochodziła 22.
- Wstawaj. Muszę wyjąć poduszkę dla ciebie. –
powiedziałam.
- Ehh… no dobra, już wstaję.
Rzuciłam do niego poduszkę.
- Idę się umyć, a ty ścielisz łóżko. –
wystawiłam mu język.
- A ja mam lepszy pomysł. Pójdźmy tam razem! –
zbliżył się do mnie, lecz go odepchnęłam.
- Taa, jasne. Niee. – poklepałam go po policzku i poszłam
do łazienki.
Umyłam się, założyłam pidżamę (duża, luźna koszulka) i
poszłam do sypialni.
Po mnie
Liam zajął łazienkę, po czym dołączył położył się obok w samych bokserkach.
- Ahh… jakiego
ja mam przystojnego chłopaka. – westchnęłam, dotykając jego torsu.
- Mmm…
jaką ja mam seksowną dziewczynę. – poruszył brwiami i przyciągnął energicznie.
Pocałował
mnie namiętnie. A po chwili znalazł się nade mną. Przygryzł lekko moją dolną
wargę, po czym uniósł lekko i usadowił na jego kolanach. Rękoma błądził po plecach.
Byłam pewna, że Liam jest tym jedynym i to z nim chcę to zrobić. Właśnie zamierzał
zdjąć mi bluzkę, jednak szybko go odepchnęłam.
Był
totalnie zdezorientowany.
- Eee…
coś nie tak zrobiłem? – przejął się.
- Nie
Liam. – przysunęłam się do niego – Wszystko okej, tylko… chodzi o to, że właśnie
mam, yghh, no wiesz. Kurczę, okres mam, no! – w końcu wydusiłam, trochę się
zawstydzając.
- I to
tylko o to chodzi? – ujął moją twarz w swe dłonie i uśmiechnął się uroczo.
- No
tak. – spuściłam wzrok.
- To nie
twoja wina przecież. – objął mnie.
Położyliśmy
się. Wtuliłam się w Liam’a. Jednak nie mogłam zasnąć. Męczyły mnie myśli z tym,
co się mogło wydarzyć. Zastanawiałam się jak bardzo go rozczarowałam.
- Liam
śpisz? – szepnęłam.
- Niee,
nie mogę zasnąć. – odparł.
-
Kochanie, mocno cię zawiodłam? – zapytałam zmartwiona.
- Co ty
gadasz? Nie zawiodłaś mnie. Tak długo na ciebie czekałem, to jeszcze poczekam. –
pocałował mnie w czoło.
-
Dziękuję. – położyłam głowę na jego rozgrzanym torsie – Kocham cię. –
powiedziałam, a po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza.
_________________________________________________________________________________
Na wstępie przepraszamy za ten rozdział.
Następny za 2 dni.
Zayn
xoxo
Czemu przepraszacie? Jest świetny! *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam tu, właśnie piszę również nowe opowiadanie z 1D:
http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/
Mam nadzieję, że Cię zaciekawi.
Kolejny świetny rozdział nie ma za co przepraszać ;) w końcu było blisko ( Liam & Liz ) if you know what i mean ;P ale najbardziej mnie zastanawia co ten Harry odpierdala xD give me more
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział , kocham tego bloga choć jestem tu pierwszy raz . Czekam na nn , bo nie mogę się doczekać ;))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*
http://lovesandfriend.blogspot.com/
kolejny cudowny rozdział : d .dziewczynki uwielbiam was
OdpowiedzUsuń; ***
Śliczny ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na next' a i zapraszam do mnie ;*
http://imaginy-o-one-direction-a.blogspot.com/
Oni to razem są tacy słodcy. I jeszcze Lou i Taylor też!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wszyscy zaakceptowali pomysł z koncertem. No bo Amy potrzebuje tej szczepionki, a z ich pomocą powinno pójść znacznie łatwiej.
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam.
Świetnie piszesz !! Zaczęłam czytać i nie moge sie oderwać :)). Zapraszam do mnie - http://anotherverra.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBędę wujkiem?? hahah spoko ;*
OdpowiedzUsuńLove you <3