Obudziłam
się w objęciach mojego mężczyzny. Było mi tak dobrze, że nie chciało mi się
wstawać do pracy. Pogoda także nie zachęcała to wyjścia z łóżka. Spojrzałam na
kalendarz wiszący nad komodą, dzisiejszy dzień był zaznaczony literką
"w" - co oznaczało wypłatę. W końcu postanowiłam się pozbierać, za
względu na upływający czas. Nie chciałam budzić Liam’a, dlatego ostrożnie
próbowałam się oswobodzić z uścisku. Niestety nie udało mi się, bo niechcący
popchnęłam telefon leżący na stoliku nocnym tak, że spadł dość hałaśliwie.
Przebudził się.
- Przepraszam, śpij jeszcze. Muszę iść do
pracy. - powiedziałam cicho.
- A która jest godzina? - odparł zaspany.
- Dopiero 6:30.
- Ja też już wstanę. Trochę się ogarnę i
pójdę do domu. - mówił przeciągając się.
- Przecież możesz jeszcze spać.
- Ale chcę widzieć z rana moją piękną
dziewczynę. - przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze czoła się zetknęły.
Najpierw delikatnie musnął moje usta, potem
zaczął całować coraz namiętniej. Musiałam przerwać tą wspaniała chwilę.
- Kochanie przepraszam, ale się spóźnię. - szepnęłam.
- Ehh jeszcze chwilkę. - powiedział z
proszącą miną.
Pocałowałam go jeszcze raz i rzekłam:
- Teraz na prawdę muszę iść. - zrobił smutną
minkę i z powrotem położył się wygodnie - Idę do łazienki, a ty, skoro
stwierdziłeś, że wstajesz, to zrób śniadanie. - wystawiłam język.
Wzięłam ubrania i powędrowałam do łazienki.
Umyłam się, zrobiłam wysoko kitkę i lekko się pomalowałam, założyłam beżowe
leginsy, białą koszulę (3/4 rękaw) i brązowe trampki. Kiedy wyszłam śniadanie
było na stole.
- Heh kanapki. Oryginalny jesteś, nie ma co.
- zaśmiałam się, on razem ze mną.
Zabraliśmy się za jedzenie. Gdy skończyliśmy
chciałam posprzątać, ale Liam mnie wyprzedził.
- Zostaw. Ja to zrobię. - wstał pierwszy.
- Dziękuję za śniadanie, kochany jesteś.
W przelocie dałam mu buziaka i zbiegłam do
baru. Szybko założyłam fartuch i
podeszłam do lady. Z tego względu, że
klienci nie przychodzili zaczęłam sprzątać. Pozamiatałam, a następnie umyłam
podłogę. Było jakoś wpół do 9 kiedy Liam pojawił się w drzwiach.
- Już uciekasz? – podeszłam do niego i
zarzuciłam ręce na jego barki.
- No musiałbym lecieć.. – zaśmiał się.
- Aha, no szkoda, bo jak widzisz nie ma
klientów, to się będę nudziła. – oparłam głowę o jego ramię.
- Zazwyczaj o tej godzinie już ktoś był. –
zdziwił się .
- Nie wiem, od paru dni już tak jest. Mam
nadzieję , że to tylko chwilowe…
- No ja też. – cmoknął mnie w czoło - Przysłać
Ci tu kogoś? – zaśmiał się.
- Wystarczył byś Ty. – obdarowałam go
całusem.
- Wiem, ale obiecałem Niall’owi, że pójdę z
nim pograć w golfa. – pogłaskał mnie po
plecach.
- Rozumiem. – uśmiechnęłam się. – Może zrobić
wam po shake’u?
- W sumie możesz. – po tych słowach podeszłam
do lady.
- Kochanie, przyjdziesz dzisiaj do nas? –
usłyszałam pytanie.
- No jeśli chcesz to pewnie.
- Jasne, że chce. – podałam mu napoje. -
Dziękuję. – dodał.
- To jak już, to po pracy.
- Lou cię zabierze, bo pojedzie po Taylor. –
poruszył zalotnie brwiami.
- Uuu, po
Taylor? No to widzę, że nieźle im się powodzi. – uśmiechnęłam się pod
nosem.
- Taa. Dobra to ja uciekam. – wstał i dał mi
buziaka w policzek – Widzimy się później. – puścił mi oczko.
- Oczywiście. Papaa ! – pokiwałam i wyszedł.
Po chwili przyszedł klient, a po nim kolejny.
Jakoś się rozkręciło, ale szału nie było.
Za chwilę znów zaświeciło pustkami. Postanowiłam, że umyję okna. Wzięłam
szmatkę, płyn. Tak jak się spodziewałam, nim skończyłam, nikt się nie zjawił.
Trochę się zaczynam martwić, bo przecież o tej godz. zawsze było dużo ludzi, a
od paru dni słyszę tylko pukanie zegara ściennego. Odłożyłam środki czystości
na miejsce i wróciłam za ladę.
…
Minęła już 14, a ja obsłużyłam zaledwie 15
klientów. Strasznie mało… Teraz nie było ani ludzi, ani wypłaty. Nagle w
drzwiach ujrzałam Joe.
- Liz musimy pogadać. – usiadł przy ladzie.
Szczerze mówiąc, przestraszyłam się jego
tonu, wyrazu twarzy i wg. Czułam, że to nie będą dobre wieści.
- Słucham. – powiedziałam spokojnie.
- Pewnie zauważyłaś, że od kilku dni klientów
z każdą minutą ubywa. – spojrzał na mnie.
- No niestety tak. A co?
- Właśnie. A wiesz dlaczego?
- Nie mam pojęcia. – byłam zaskoczona.
- To ja ci powiem. Powstała konkurencja,
niedaleko stąd. I to dość duża. Ludzie teraz tam chodzą, bo maja tam naprawdę
dobre oferty żywieniowe. Sam tam byłem sprawdzić. Myślę, że jak tak dalej
pójdzie, to Milkshake City nie wytrzyma. Powoli kończą mi się finanse. – mówił
przygnębiony.
- Ale szefie, może da się coś z tym jeszcze
zrobić!? – byłam totalnie zaskoczona.
- Niestety. Wszystko co mogłem zrobić, już
zrobiłem. Teraz musimy tylko czekać. – wstał i już chciał odejść… - Tutaj masz
swoją wypłatę. – dodał i podał mi kopertę.
- Dziękuję. – zabrałam i usiadłam na krześle.
Myślałam, że zaraz się rozkleję. Do końca
mojej zmiany obsłużyłam jeszcze 4 klientów. Potem poszłam do swojego
mieszkania. W ogóle nie chciało mi się iść do chłopaków. Najchętniej zostałabym
w domu i się nad sobą użalała. Ale doszłam do wniosku, że nie warto. Może oni
mi poprawią humor. Ogarnęłam się i wyszłam. Podczas drogi nic mnie nie
obchodziło. Po prostu szłam przed siebie. Ani się obejrzałam, a byłam już pod
ich drzwiami. Zadzwoniłam.
- O Liz! Wejdź. – Zayn wpuścił mnie do domu i
przytulił na powitanie.
- Hej Zayn. – uśmiechnęłam się i weszłam do
środka.
W salonie siedziała reszta chłopaków i
Taylor.
- Cześć wszystkim! – krzyknęłam. Podeszłam do
Taylor i dałam jej całusa w policzek.
Przytuliłam się także z Lou, Niallem i
Harrym.
- A gdzie mój chłopak? – rozejrzałam się po
pokoju.
- Chyba poszedł do toalety. – odparł Zayn.
- Aha. – usiadłam na kanapie obok Lou i
Harrego. Zapachniały mi perfumy. Jak się później okazało, Hazzy. – Jakieś plany
na dziś? – zapytałam.
- Właśnie siedzimy i czekamy na propozycje. –
odezwał się Harold.
- MAM! – zawołał Louis. – Zagrajmy w butelkę!
- Eeee, to ja odpadam. – Taylor podniosła
dłonie do góry, na znak, że się poddaje.
- No ej, jak wszyscy to wszyscy. Nie ma, że
nie. - Zayn się trochę oburzył.
- Zayn spokojnie. – powiedziałam łagodnie. –
Ja też za tą grą nie przepadam, więc po prostu my z Taylor sobie popatrzymy, a
wy grajcie. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Liz ma racje. Tak będzie najlepiej. –
zgodziła się ze mną.
- No dobra, to jak chcecie. – rzekł Niall
wchodząc do kuchni.
- Dobra to wy grajcie, a ja idę poszukać Liam’a.
– wstałam z kanapy – Utopił się w tym kiblu, czy co?!
Niall wybuchnął śmiechem wchodząc z powrotem
do salonu. Tym razem z 2 paczkami chipsów, miską popcornu i paczką żelek. Dalej
nie wiem co się tam działo, bo wyruszyłam w poszukiwaniu mojego chłopaka.
_________________________________________________________________________________
No to 18 rozdział mamy za sobą. I jakie wrażenia? Nie jest to jeden z dłuższych, ale mamy nadzieję, że się spodobał.
Jejkuu, mamy już ponad 2100 wyświetleń. To dzięki Wam, więc THANK YOU SO MUCH!!!
Co do następnego rozdziału, to będzie na pewno dłuższy i dużo scen z naszymi chłopcami! Będziecie mogły go zobaczyć dopiero za 3 DNI. Dlaczego? Bo naszym zdaniem jest na co czekać.
I dodamy pod warunkiem, że pod tym rozdziałem się pojawi, aż 10 KOMENTARZY.
Liczymy na Was. Mamy nadzieję, że zależy Wam na tym blogu, chcemy to sprawdzić.;)
Tak więc do PONIEDZIAŁKU.
Bye, Directioners.
xoxo
z niecierpliwością czekam.;D strasznie mnie interesuje czy z tym Liamem będzie coś więcej. w sensie czy to że tak długo był w toalecie to czy będzie z kimś tam rozmawiać przez telefon i ukrywał coś przed Liz czy nic nadzwyczajnego.;)
OdpowiedzUsuńojaciewmordę świetne !
OdpowiedzUsuń♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Super =D
OdpowiedzUsuńPlose pani tutaj cwalty komantaz :D
oo cudny! *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, na każdym z blogów znajdziesz nowy post. Jeden z nich to nowy rozdział opowiadania. :)
Pozdrawiam.
Właśnie dodałam nowy rozdział. Upragnione spotkanie z chłopakami już jest!
UsuńZapraszam gorąco i pozdrawiam. :)
Super rozdział, jak każdy ;) hahahaha czekam już z niecierpliwością na ten nowy rozdział ;)xx
OdpowiedzUsuńdobry rozdział, ale brakuje mi Harolda ładnie proszę żeby w następnym rozdziale było go trochę więcej :)
OdpowiedzUsuńjuż 18 rozdział?
OdpowiedzUsuńja nie wierze!
jest cudowny, jak każdy oczywiście : D
i w momencie kiedy ONA idzie po swojego chłopaka WY mi przerywacie ?
nie no ja nie wierze!!!
: D hahah < poryta jestem, tak wiem >
Kocham was ;*
no no rozkręcacie się dziewczyny kolejny sukces gratulacje ;D
OdpowiedzUsuńwow 2 tyś. brawo ! coś mi się wydaje że Liz coś ciągnie do Hazzy bo jego do niej na pewno pozdro ~ Daria♥
OdpowiedzUsuńMeeeega *.* Oby tak dalej dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuńW pół do 10 zaczęłam czytać tego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńW końcu jakiś blog z opowiadaniem z Liam'em w roli głównej(uwielbiam go). Po 2 godzinach czytania jestem zachwycona. Zaraz dodam się do obserwatorów i czekam na nn <3
http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/